Perspektywa Hailie:
Zaśmiałam się na to wspomnienie. Oczywiście pamiętałam to wydarzenie, ale przypomniało mi się jeszcze coś Przypomniało mi się jak Adrien przyniósł mi te prześliczne różowe stokrotki.
Spojrzałam na niego i chyba tez przypomniał mu się ten moment bo także na mnie spojrzał i lekko się uśmiechną na znak potwierdzenia.
-Pamiętam- szepną tak cicho że tylko ja to usłyszałam.
-Co tam mamroczecie- odezwał się Dylan.
-Nic co musiał byś usłyszeć- uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-A tylko byś spróbował mówić do mojej małej siostry jakieś sprośne teksty- święta trójca od razu napięła mięśnie i posłała złowrogie spojrzenia Adrienowi.
-Przy was nawet nie mógł bym próbować- uśmiechnął się Adrien- Chociaż- mrukną już trochę ciszej.
Oczywiście Adrien kochał ich prowokować i dobrze wiedział jak to zrobić. Jak ich zirytować i podburzyć.
Dylan zerwał się z miejsca i niemal rzucił na bruneta tu i teraz. Jednak gdy zobaczył że piorunuje go wzrokiem wrócił na swoje miejsce.
-A teraz proszę was o to, żebyście opuścili sale bo chcę porozmawiać w spokoju ze swoim mężem- oznajmiłam.
-Ale...- zaczął Shane, ale nie dałam mu dokończyć.
-Żadnego, ale wyjazd z sali- powtórzyłam już trochę bardziej agresywnie i wskazałam na drzwi.
Już nie mieli zamiaru ze mną dyskutować więc skierowali się w stronę drzwi.
-Hailie?- zapytał Adrien- Od dzisiaj chcę żebyś poza tym czasową opieką lekarzy była także w stałym kontakcie z dietetykiem. Lekarz powiedział że byłaś niedożywiona. Za mało jesz i zaczyna mnie to martwić. Kiedyś opowiadałaś mi o swoich problemach z jedzeniem i nie podoba mi się ż idzie to w podobnym kierunku. Rozumiesz?
-Tak. Zgadzam się na dietetyka i przepraszam cię za o że musiałeś się martwić- złapałam za rękę Adriena i przyciągnęłam go do siebie. Objęłam go ramionami, a zacisną swoje ramiona szczelnie na moim ciele.
-Kocham cię. Dlatego nie chce żeby coś ci się stało-wyszeptał w moje włosy- Teraz będziesz musiała jeść więcej. W tobie żyją jeszcze dwa organizmy, które musisz wyżywić.
-Wiem. Chcę żebyśmy mieli dziecko. Wyobrażam sobie teraz taką twoją miniaturową wersję w takim małym garniturku- uśmiechałam się na samą myśl o tym- I wiesz co?
-Hm- mrukną w moje włosy .
-Widzie cię jako najlepszego ojca jakiego te dzieci będą mogły sobie wymarzyć-wyznałam.
-A ja ciebie jako najlepszą matkę jaką te dzieci będą mogły sobie wymarzyć. Jesteś najbardziej troskliwą, empatyczną i szczerą osobą jaką kiedykolwiek poznałem.
-A ty jesteś taki Bad w tej swoje koszuli i garniturowych spodiach- zaczął się śmiać.
Oderwałam się od niego i dosłownie widziałam jak zwijał się ze śmiechu. Gdy w końcu złapał oddech przybliżył się do mnie i lekko pocałował.
-No i z tym BAD facetem się ożeniłaś- wyznał i znów mnie krótko pocałował.
-Fakt, a miałam do wyboru jeszcze grzecznego Leo- zaśmiałam się, a Adrien przestał się śmiać.
-Nie wspominaj nawet o tej amebie faceta- parskną.
-Nie mów tak- upomniałam go- Może nie był dziany tak jak ty, ale za to nadrabiał inteligencją i elokwentnością.
-A ja taki nie jestem- westchną- Nie jestem tak idealny jak on.
-Nie jesteś- zobaczyłam smutek na jego twarzy- Bo jesteś tysiąc razy lepszy- przyznałam i przyciągnęłam go do pocałunku.
Pocałował mnie mocno i zaborczo. Pozwoliłam mu na to. Byłam mu to winna za to ze przez mnie poczuł się gorzej. Naszą pocałunek przerwał głos Shana.
-Musicie nawet przy ludziach- jękną zrezygnowany.
-Uroki związku. Tylko ty nie masz drugiej połówki- przypomniałam.
-Jestem tego świadomy. Zamierzam znaleźć kogo też dla siebie- przyznał.
-Właśnie Tony jak ona się nazywa- popatrzyłam na niego uśmiechając się. Westchną zrezygnowany, bo wiedział ze z nami nie wygra.
-Tatiana Sanchez. Siostrzenica Sacheza. I tak byłem już się spytać o pozwolenie- sięgnął po telefon i zaczął coś w nim grzebać. Gdy tylko odwrócił go w moją stronę zobaczyłam na ekranie wysoką brunetkę o latynoskiej karnacji o oczach w kolorze lasu i wyglądała jak wyjęta z okładki jakiegoś czasopisma modowego. Była ubrana w czarny skurzany kombinezon chyba na motoru bo w ręce trzymała kask, a za nią stał czarny motor. Przy jej nodze stał husky o białych oczach i białej sierści. Ta dziewczyna była po prostu piękna nie dziwie się że oczarował mojego brata.
-Ej, a może ustąpisz ją starszemu na przykład mnie- zaproponował Shane.
-Chciał byś, a poza tym o ile ty jesteś starszy o 12 minut?- Tony wydawał się nieco oburzony tym że jego brat zaproponował w ogóle coś takiego.
-Kiedy ją poznamy- zapytałam.
-Powinna tu być za około 15 minut- burkną.
-CO?!- wydarłam się- Ale ja jeszcze muszę się przebrać i pomalować!- krzyknęłam.
-Spokojnie Tati będzie czekać pod szpitalem- odezwał się znów Tony.
Nie przedłużając podniosłam się i udałam do łazienki żeby się ubrać. Gdy wyszłam Adrien podał mi płaszcz i udaliśmy się do wyjścia.
Gdy wyszliśmy ze szpitala ujrzałam tą samą dziewczynę którą pokazywał nam Tony, opartą o czerwony samochód, palącą papierosa. Gdy tylko nas ujrzała rzuciła papierosa i przydeptała go butem. Kiedy byliśmy już byliśmy wystarczająco blisko wyciągnęła do mnie dłoń i przedstawiłą się:
-Cześć jestem Tatiana, ale możecie mówić mi Tati.
YOU ARE READING
Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"
Teen FictionHailie Monet-Santan jest tuż tuż po ślubie z Adrienem Santanem lecz pewna rzecz wywraca ich życie do góry nogami. Dalsze losy bohaterów Rodziny monet "Diament" (moja wersja zdarzeń)
15. Bliźniaki
Start from the beginning