– Dobra, przestań pierdolić i mów, co się stało?

– Daj ją – usłyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie telefonu i z całą pewnością nie należał on do mojego brata.

– Nie dawaj mu telefonu, Carter! – krzyknęłam do słuchawki, ale było już za późno.

– Chyba cię nie usłyszał. – Znowu poczułam dziwny ucisk, ale tym razem nie w brzuchu a w klatce piersiowej. – Ej, Carter! – Wydawało mi się, że na chwilę odsunął telefon od ust. – W zamrażalniku jest lód. – Ciche chrząknięcie, czyli wrócił. – Więc, Aniołku... – Nienawidziłam, gdy tak do mnie mówił, a jednocześnie sprawiał, że przez to jedno, głupie przezwisko czułam się wyjątkowo. – W co się tym razem wpakowałaś?

– W nic.

– Nic? – Byłam niemal pewna, że jego brew wystrzeliła do góry. – Mów, co się dzieje.

– Boże, Zander. Zadzwoniłam do brata i tyle.

– Okej, super – prychnął. A teraz grzecznie powiedz, co się dzieje?

– Serio, nie możesz odpuścić?

– Znasz mnie.

Zacisnęłam usta, bijąc się z myślami i zmęczeniem. Nie chciałam nic mu mówić, bo miał rację. Znałam go i mojego brata. Zaraz by mi kazali przyjechać do nich, a ja naprawdę po ostatnich wydarzeniach, wolałam unikać Zandera.

– Harper sprowadziła chłopaka do pokoju i chciałam przenocować u Cartera – wyznałam, ostatecznie stwierdzając, że nie mam siły się kłócić. Byłam zmęczona i przepychanka słowna z Zanderem dałaby mi tylko jeszcze bardziej w kość.

– Gdzie jesteś?

– Pod akademikiem, ale po prostu pójdę do hotelu i...

– Za dziesięć minut będzie po ciebie Benjamin – oznajmił, w ogóle nie słuchając tego, co mówiłam. – Ani ja, ani Carter nie przyjedziemy, bo za dużo wypiliśmy.

– Zander – jęknęłam przeciągle, chcąc go powstrzymać, bo nie chciałam do niego jechać.

Słyszałam tylko jego ciężki oddech w słuchawce, ale milczał. Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, czy powiedziałam coś nie tak, kiedy w końcu się odezwał.

– Czekaj na samochód – powiedział i się rozłączył.

Miałam trzymać się od niego z daleka. Cholera jasna!

Usiadłam na ławce, opierając łokcie o kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Myślałam, że wyrosłam z tego zauroczenia, choć oczywiście fizycznie cały czas mi się podobał. Czarne włosy, intensywne, zielone oczy, kształtne usta, prosty nos, wyraźnie zarysowana szczęka, blizna przecinająca prawą brew i atletyczna sylwetka. Mógł uchodzić za ideał mężczyzny, przynajmniej pod względem wyglądu, bo charakter czasem miewał paskudny.

Wplotłam palce we włosy, starając się zebrać myśli.

Lea, podejdź do tego logicznie.

Podobał ci się, okej. Ostatnio częściej się widujecie, więc wydaje ci się, że jednak coś do niego czujesz, ale przyciąga cię tylko jego atrakcyjna powierzchnia, a uczucia muszą opierać się na czymś więcej niż wyglądzie.

Próbowałam sobie przemówić do rozsądku i nie zauważyłam nawet, kiedy podjechał samochód.

– Dobry wieczór – przywitał się Benjamin, wysiadając z auta.

– Dobry wieczór. – Wstałam i nagle zrobiło mi się wstyd z powodu naszego ostatniego spotkania.

– Mam panią zawieźć do pana Kane'a, zgadza się? – zapytał, gdy wsiadałam do tyłu.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now