Część 36. JAŚMIN

109 10 9
                                    

JAŚMIN

Przewracałam się w łóżku od kilku godzin. Wciąż miałam przed oczami twarz Tomka, kiedy dotarło do niego, że naprawdę musi wrócić do Warszawy sam.

Czułam ulgę, że on już wie.

I nieznośny ciężar. Tomasz zmienił zdanie o mnie. Zaczął czuć litość.

Nie uwierzyłam w wyznanie, że mnie kocha – nie mógł pokochać kogoś, kogo praktycznie nie znał. To był raczej strach, że kolejna osoba w jego życiu wymyka mu się z rąk; pomylił to miłością.

Wstałam, żeby otworzyć okno i wpuścić do mojej dawnej sypialni październikowy chłód.

Obmyślałam listę rzeczy, które muszą się teraz wydarzyć.

Powinnam odwiedzić Wiktora i spędzić z nim trochę czasu. Potem odwiedzić jego rodziców, uspokoić ich. Tak bardzo się pokłóciliśmy, kiedy się dowiedzieli, że wyszłam za mąż za Tomka. Już nie musiałam czuć się winna.

Poczułam ucisk na palcu serdecznym. Ściągnęłam obrączkę i pierścionek zaręczynowy, odłożyłam je na bok.

Rozejrzałam się po swoim pokoju, w którym niewiele się zmieniło przez te lata. Oczywiście ze ścian zniknęły zdjęcia z Wiktorem, ale wciąż stały tu te same meble, jak wtedy, kiedy byłam nastolatką.

Spałam w łóżku, w którym tyle razy ukradkiem się pieściliśmy i odkrywaliśmy, co kto lubi. Moi rodzice przymykali na to oko, a Wiktor nigdy też nie namawiał mnie, żebyśmy poszli na całość. Krępowało go to.

Włączyłam światło.

Otworzyłam szafę i pokręciłam głową na widok sukienki ze studniówki. Tej samej nocy poczęliśmy Wiktorię. Dotknęłam czarnej jedwabnej tkaniny. Nie wyglądałam najlepiej w tej sukience, czerń nie pasowała do mojej karnacji ani włosów, ale przecież w liceum cały czas chodziłam ubrana na czarno i malowałam mocno usta; Tomek by mnie pewnie nie rozpoznał.

Wzdrygnęłam się. Skąd te myśli o Tomaszu? Jego miejsce było w Warszawie, w jego zasobnym życiu, uprzywilejowanym towarzystwie.

Piknął mój telefon i serce mi podskoczyło. To mogła być wiadomość o Wiktorze, że mu się pogorszyło, albo o Tomku. Bałam się, że pod wpływem emocji będzie pędził autostradą, chociaż nie powinnam się przejmować jego losem.

Przecież nie powinnam.

Dlaczego nie śpisz?, napisał mój mąż.

Opadłam na pościel i podejrzliwie spojrzałam w stronę okna. Było możliwe, żeby...?

Włączyłaś światło. Jest trzecia nad ranem.

A gdzie Ty jesteś, skoro to widzisz?

W samochodzie.

Poderwałam się, wyłączyłam światło i otworzyłam miniaturowy balkonik. Przypominanie sobie, jak kilka razy Wiktor wspiął się, żeby wejść do mnie w nocy, nie było najlepszym pomysłem. Nie w tym momencie.

Wytężyłam wzrok, a wtedy ktoś w ciemnościach mrugnął światłami auta.

Wybrałam jego numer.

- Tomek, to idiotyczne. Wracaj do siebie.

- Jaśmin, nie będziesz decydowała o tym, co robię. Wystarczy. Dopasowałem się już wystarczająco.

Jego głęboki i niski głos przeszył moje ciało aż do stóp i koniuszków palców u rąk.

- Dlaczego nie pojechałeś do Warszawy?

- Taka mądra dziewczyna jak ty nie potrafi się tego domyślić? – zapytał.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & Tomekजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें