Część 35. TOMEK

131 16 10
                                    

TOMEK

Nie podjąłem decyzji, ponieważ ona nie należała do mnie. Zrozumiałem, że to był sposób Jaśmin na to, żeby przybliżyć mi, z czym będziemy mieli do czynienia.

- To twój wybór – powiedziałem. Zwolniłem, bo wjeżdżaliśmy w obszar o ograniczonej prędkości, zwłaszcza w porównaniu z autostradą. Nie patrząc wziąłem ją za rękę. – Powiedz, gdzie mam jechać.

- Najpierw nad jezioro – wyszeptała. – Nie wiem, czy mam powiedzieć ci najpierw o Wiktorze, czy o naszej córce. Nie da się tego rozdzielić.

Czułem kamień w piersi przez całą drogę.

Jaśmin wyglądała na tak przybitą i zrezygnowaną. Trzymała na kolanach album ze zdjęciami i rysowała na okładce wzorki. Cała jej postać wyrażała cichą rozpacz.

- Wdzydzkie.

- Tak.

- Gdzie konkretnie? To bardzo duże jezioro, Jaśmin.

- Obojętnie, po prostu chcę wysiąść i odetchnąć świeżym powietrzem.

Wybrałem pierwszy lepszy parking, który w jesienią był całkowicie pusty. W oddali mogliśmy dostrzec drewniane domki, zamknięte po sezonie. Kilkadziesiąt metrów przed nami lasek rozwidlał się i pokazywał plażę z niewielkim pomostem, a przede wszystkim, jezioro, nad które miałem ją przywieźć.

Wypuściłem swoją żonę z samochodu i obejrzałem jeszcze raz, co na siebie założyła tego dnia. Pogoda stała się już typowo jesienna. Las pachniał wilgotnym, iglastym chłodem. Jaśmin owinęła się szalikiem, oprócz niego przed zimnem chronił ją tylko krótki płaszcz narzucony na cienki sweter.

Sam poczułem nieprzyjemnie przeszywającą kości aurę. Nastrój był może i magiczny, znaleźliśmy się blisko natury, ale nie traktowałem tego jako pocieszenia.

Jaśmin zbliżyła się do jeziora i zapatrzyła w pas drzew po drugiej stronie.

- A więc... - zacząłem niecierpliwie. Złagodziłem ten ton biorąc jej dłoń w swoją.

Jaśmin zwinęła rękę w pięść, tylko że i tak mieściła się w moich palcach.

- Wyjściowe fakty znasz – powiedziała. – Wiktor i ja zaczęliśmy być razem jako czternastoletnie dzieciaki.

- Tego nie wiedziałem.

Jaśmin mówiła dalej, zapatrzona w jezioro.

- W liceum byliśmy już nierozłączną parą. Wieczną i na zawsze; prawie nigdy się nie kłóciliśmy i nie rozstawaliśmy. Wystarczaliśmy sobie, chociaż mieliśmy dużą grupę przyjaciół. Oni się łączyli w pary i rozchodzili, a my nie. Nawet nie przyszłoby to nam do głowy. Robiliśmy sobie plany, oczywiście wspólne. Nie zamierzałam robić mebli, chociaż to stolarstwo to tradycja w mojej rodzinie, chciałam zostać artystką.

Nie przerwałem jej i nie mówiłem, że przecież jest artystką.

Nie chciałem się odzywać.

Te zdania, które powiedziała przed chwilą, były naprawdę chujowe. Rozumiałem ich sens i zdawałem sobie sprawę, że Jaśmin w końcu chce być szczera. Ale te romantyczne zwroty...

Wystarczaliśmy sobie. Prawie nigdy się nie rozstawaliśmy.

Jeśli chciała w ten sposób rozpieprzyć moje przekonanie, że mamy jakąś szansę, poskutkowało.

- A Wiktor miał zajawkę na muzykę. Ja i Kostek wspominaliśmy o tym. Ten frotman ich zespołu to był właśnie Wiktor. Nie grał tak dobrze, jak pozostali, ale świetnie śpiewał i miał... to coś. Pisał wszystkie ich teksty. Oczywiście, inaczej widzę to dzisiaj – dodała Jaśmin. – Ale wtedy byłam taka szczęśliwa. Nie oceniaj mnie. Byłam nastolatką i pierwszy raz się zakochałam, a najprzystojniejszy chłopak ze sceny śpiewał dla mnie.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWhere stories live. Discover now