Część 32. TOMEK

87 15 7
                                    


TOMEK

Przez cały następny tydzień byłem pod wrażeniem, jak dobrą aktorką jest Jaśmin.

Zachowywała się tak, jak zostało ustalone.

Może nie była szczególnie czułą „żoną", ale nie mogłem jej nic zarzucić. Nawet zrobiła kilka razy coś do jedzenia nie tylko dla siebie, ale też dla mnie, z wyjątkiem kilku wieczorów, kiedy zostaliśmy gdzieś zaproszeni jako para.

Dwie kolacje, jedna premiera filmu, jedno otwarcie galerii. Za każdym razem pojawiałem się tam z przepiękną kobietą u swojego boku. Po tym, jak zabroniłem Jaśmin nosić starą biżuterię, w której instalowała podsłuchy, zawsze zakładała to, co jej sprezentowałem. Bardzo dobrze się z tym czułem. Tak właśnie powinno to wyglądać.

Zawsze zakładała którąś za swoich szykownych sukienek, zazwyczaj z odsłoniętymi plecami. Wyobrażałem sobie, jak jej pozbawione stanika piersi muskają delikatną tkaninę. Głaskałem kciukiem jej skórę między łopatkami i wzdłuż kręgosłupa. Ona wtedy ledwo dostrzegalnie drżała; na jej twarzy widziałem całą rozpiętość reakcji: od podniecenia, przez skrępowanie, aż po złość. Ale nie odsuwała się.

Pozwalała się też całować w policzek i we włosy, w rękę i nagie ramię; od niechcenia albo po to, żeby otwarcie okazać jej czułość.

Nie tylko ona nie pozostawała obojętna. Ja tym bardziej. Uczciwie mówiąc, czułem się jak oszalały. Ani przez chwilę nie przestawałem myśleć o seksie z nią.

Na szczęście uprawialiśmy seks. Każdej nocy.

Wchodziłem do łazienki, kiedy Jaśmin wycierała się po kąpieli, albo do sypialni, jeśli zdążyła do niej wejść, i atakowałem ją od razu; nie musiałem pytać o zgodę, skoro ją otrzymałem, prawda?

Pierwszy raz każdego wieczoru wynikał z mojego obłędnego głodu. Było ostro, nieporządnie i szybko. Ale potem się nią delektowałem. Całowałem każdy erogenny punkt na ciele Jaśmin albo szukałem nowych.

- Nigdy nie masz dość? – zapytała Jaśmin sennie, chyba w środę albo już w czwartek nad ranem.

- To biologia – mruknąłem leżąc częściowo na boku i zanurzając twarz w jej rozpuszczone włosy. - Jesteś stosunkowo nową partnerką, przez dwa miesiące krążyłem wokół ciebie i do niczego nie doszło, po trzecie – czuję się niepewnie, co do naszej przyszłości.

- Och. Co za ulga. Tak precyzyjnie wytłumaczone – zakpiła sobie.

- Pięknie dzisiaj wyglądałaś, Jaśmin.

- Dziękuję. Ty też nie najgorzej.

- Byłaś całkiem miła.

Uśmiechnęła się, a nawet – cicho zaśmiała. Nieczęsto to widziałem.

- Czyli potrafisz? – drażniłem się z nią dalej.

- Jestem miła dla wszystkich, z wyjątkiem niektórych osób. Gdybyś zapytał moje przyjaciółki, byłyby zdziwione, że uważasz to za wyjątkowe zachowanie, a nie regułę – oświadczyła Jaśmin.

Spojrzała na mnie czujnie.

- Nie było sensu cię z nimi zapoznawać – powiedziała dokładnie tak, jak osoba, która ma w dupie, czy jest dla ciebie miła, czy nie.

Postanowiłem tego nie komentować.

- Znam twoje przyjaciółki. O ile to są te same, które były w „Swamp" w czerwcu. Wtedy, kiedy się widzieliśmy czwarty raz.

Jaśmin wciąż nie spuszczała ze mnie skupionego spojrzenia. Bezwiednie podniosła rękę i przyłożyła ją do wytatuowanego na jej cześć kwiatka.

- Liczyłeś każdy raz?

- Zapisuję w notesie – powiedziałem. – Ile razy się spotkaliśmy i ile razy poszliśmy do łóżka.

Kącik jej ust się uniósł.

- Koszmarne. Zapisujesz jedno takie wydarzenie, czy ile razy w trakcie to zrobiliśmy?

- Wszystko.

Głaskała mój tatuaż opuszkami palców, a ja dojrzewałem do następnego numerku.

- Żartujesz, prawda?

- Tak, Jaśmin.

Popukałem się w skroń.

- Wszystko jest tutaj. Natomiast – wciągnąłem ją na siebie i skrzywiłem tylko trochę, kiedy niechcący uraziła fiuta w pełnej erekcji, gotowego do działania – to mi przypomina, czego od ciebie chcę.

Żona spojrzała na nasze ciała, przywierające do siebie w idealny sposób. Poprawiła się leżąc na mnie, tak, żeby nie naciskać na penisa, który powinien znajdować się w niej, a nie między nami.

- Pełna lista twoich klientów i ile ci zapłacili. Nie chodzi mi o oficjalne zamówienia.

Muskałem palcami jej pośladki i uda. Patrzyłem w oczy Jaśmin, nie czując cienia obawy, że odmówi mi seksu przez to pytanie. Wypracowałem sobie przekonanie, że jest profesjonalistką, która potraktuje obie sprawy odrębnie.

- Teraz mi o tym mówisz? – zapytała niechętnie.

- Widzę, że się nie spieszysz.

Oparła łokieć o mój mostek i wsunęła palce w swoje włosy. Były trochę wilgotne, bo umyła głowę, a ja przerwałem jej pielęgnację olejkiem czy czymś tam.

Otaczała nas chmura pięknych zapachów. Kosmetyków Jaśmin, jej naturalnego cytrynowego aromatu, intensywnego seksu.

- Z czym?

- Wiesz, na co czekam.

- Mam sporo czasu. Dopiero czwartek.

- Jaśmin – stęknąłem niecierpliwie, bo ona się po mnie leciutko przesuwała. Chciałem, żeby usiadła na moich biodrach, rozsunęła nogi i zabrała się do roboty. – Nie pogniewam się, jeśli skrócisz ten tydzień.

Pochyliła głowę, jej włosy opadły i okryły mnie jak zasłoną.

- Bo jesteś pewny, że rezultat cię zadowoli? – szepnęła.

Nie okazałem takiej cierpliwości, jak zamierzałem. W ciągu następnych kilku sekund Jaśmin leżała na plecach, a ja na niej. I w niej. Aż do końca, bo nawet nie musiałem jej pieścić ani na siebie przygotowywać; wciąż była rozleniwiona i gotowa.

- Pokaż mi prawdę, Jaśmin – powiedziałem półgłosem. – Nie mów. Nie wierzę w twoje słowa. Pokaż, co czujesz.

Zamknęła oczy.

- Dostaniesz swoją odpowiedź – wyszeptała. – I listę, o którą prosisz.

„Nie prosiłem" jej, ale nie było sensu tego prostować.

Po wszystkim opadłem na nią, zupełnie wyczerpany. Przedłużyłem kochanie się z nią, dopóki byłem w stanie. Kiedy czułem, że zaraz skończę, wycofywałem się, a potem wracałem z nową energią; Jaśmin jęczała i szeptem błagała, żebym pozwolił jej dojść.

Jak zazwyczaj wyszeptałem jej to polecenie i z satysfakcją zobaczyłem, jak jej twarz się zmienia, a usta i rzęsy drżą.

Nie wyobrażałem sobie, jak mogłaby wybrać kogoś innego.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWhere stories live. Discover now