— Nie było cię na próbie.

— Może cię to urazi i może w to nie uwierzysz, ale nie była to moja pierwsza myśl po przebudzeniu z wypadku.

— A więc jednak to wypadek.

— Chcesz się o to sprzeczać? — zapytała. — Nawet ranny nie ma u ciebie taryfy ulgowej?

— Jesteś ranna?

Wyraz jego twarzy stężał, a głos brzmiał na zmartwiony.

Wyczuwała troskę. Ten rodzaj, który zawsze dostawała od Lily i kiedyś od swojej mamy. A teraz zupełnie obcy człowiek traktował ją w ten sam sposób. Rozgryzienie go było karkołomnym zadaniem. W jednej chwili był najgorszym typem człowieka, którego zawsze się unika. Innym razem, tak jak teraz, był rozczulający i przyprawiał jej serce o szybsze bicie. I to nie z powodu strachu.

— Nie, wszystko dobrze — zapewniła go i poczuła się z tym całkowicie głupio. — Moje badania są okej.

— Tak mówi lekarz czy sama się zdiagnozowałaś?

— Tak mówi lekarz — powstrzymała się przed przewróceniem oczami. I znowu stawał się rytujący. Rozmowa z nim była jak jazda bez trzymanki. Uniesienie i gwałtowne spadnie. — Muszę cię o coś zapytać.

Wypowiedzenie tych słów nie było tak łatwe, jak mogło się wydawać.

— Tak?

Victor spojrzał na nią z takim samym grymasem, który miał w kawiarni, którą prowadziła jej przyjaciółka. Jakby coś mu śmierdziało i był niezadowolony.

— Coś nie daj mi spokoju.

Victor odepchnął się od ściany i ruszył w jej kierunku.

— Co to takiego?

— Koniec — wyrzuciła z siebie. — Słowo, które napisałeś w pliku z moją książką. Koniec. Co to ma oznaczać?

— Tak bardzo nie daje ci to spokoju? — zapytał. — Nie zaprzątaj sobie tym głowy, powinnaś odpoczywać.

— Nic mi nie jest. To nie był poważny wypadek — powiedziała zgodnie z prawdą. Zemdlała z nadmiaru emocji i dlatego, że miała nieprzespaną noc. — Koniec. Co to oznacza?

— Miejsce, w którym coś się kończy.

— Znam definicje.

— Więc chyba wszystko jest jasne — stanął przy niej i zniżył głowę, by spojrzeć jej w oczy. — Mogę jeszcze ci w czymś pomóc?

— To ty tu przyszedłeś, a zachowujesz się jakbyś robił mi łaskę. Nie zachowuj się w ten sposób.

Przez malutki ułamek sekundy miała ochotę go uderzyć. Była wkurzona jego zagadkowym zachowaniem. Przecież potrafią normalnie ze sobą rozmawiać, robili to już. Więc czemu teraz Victor zachowuje się w ten sposób?

Wypuściła z siebie powietrze i pokręciła głową.

— Dlaczego napisałeś to w pliku z moją książką?

Victor milczał przez chwilę.

A potem wyciągnął rękę i skierował w stronę jej twarzy. Jednak nigdy jej nie dotknął. Zatrzymał ją w powietrzu i po chwili opuścił.

— Bo, żeby coś zacząć musimy skończyć coś innego — powiedział. — A ty chyba nie skończyłaś swojej pierwszej książki.

— Została wydana — powiedziała. — Skończyłam ją.

— Skoro tak mówisz.

Zmarszczyła czoło i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć. Już wyrzucała z siebie kolejne słowa, gdy drzwi zaskrzypiały, a do sali weszła pielęgniarka z tacą wypełnioną jedzeniem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 29 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Melody Book | +16Where stories live. Discover now