Część 18. JAŚMIN

170 14 3
                                    

JAŚMIN

Swoją noc poślubną spędziłam siedząc na parapecie w apartamencie dla nowożeńców. Patrzyłam głęboko w noc. Pozwoliłam swoim myślom unosić się całkowicie swobodnie. Bez świadków, bo Tomasz wyszedł i zostawił mnie samą.

Upewnił się spojrzeniem, że go nie zatrzymam, nie zrobiłam żadnego ruchu ani gestu – i ruszył szukać sobie kogoś do seksu.

Przez chwilę się zastanawiałam, czy przyprowadzi kogoś tutaj. To byłby definitywny blamaż. Być może Tomek byłby zdolny pieprzyć inną dziewczynę, czy nawet dwie, w mojej obecności, ale wydawał się wciąż podatny na to, jak go oceniam.

Poza tym musiałby też przyznać przed kimś spoza naszej dwójki, że nie dostaje tego, co „mu się należy", ode mnie.

Otworzyłam szampana. Czekał w wiaderku z lodem, obok kolejnych tego dnia stosów kwiatów, wykwintnych czekoladek oraz koperty z życzeniami dla nas. Nie było łatwo sobie z tym poradzić, ale w końcu jakoś się udało; nalałam sobie i wzniosłam toast.

Za nic konkretnego.

Podświadomie wiedziałam, co zrobię w krótkiej perspektywie. Musiałam zastanowić się tylko nad planem na dłużej.

O trzeciej nad ranem wrócił mój świeżo poślubiony mąż. Zamknął cicho drzwi i zaraz potem mnie zauważył. W głównym salonie apartamentu panował półmrok; paliła się tylko malutka lampka na szafce nocnej, widoczna przez bardzo szerokie przesuwne drzwi. Dlatego nie widziałam go dokładnie, nie wiedziałam, w jakim wrócił stanie. Sama też zapewne byłam tylko zarysem osoby na tle okna, z pustym kieliszkiem po szampanie w dłoni. Wypiłam tylko jeden toast.

Tomek nie odezwał się, od razu wszedł do łazienki. Zaszumiał prysznic. Poczułam żal i złość. Musiał. Nie potrafił sobie odmówić i poszedł pieprzyć się z kimś innym.

Odstawiłam kieliszek na stolik i nalałam sobie wody z karafki. Włączyłam także stojącą lampę w salonie, zwisającą nad kanapą jak pochylony tulipan. Dawała dyskretne światło, rozproszone i intymne.

Tomek stanął w progu owinięty tylko w ręcznik.

Spojrzeliśmy sobie w oczy przez długość pomieszczenia. Zlustrował moją błękitną cienką koszulkę, jedną z wielu, ale nadal ładną i seksowną. Podwinęłam nogi na kanapie. Obejrzał zarys łydek i ud.

- Jak było? – zapytałam.

- W porządku.

Jego głos brzmiał tak chłodno, że nie umiałam pokazać tych uczuć, które mnie przepełniały. Ukryły się zresztą, jak tylko zdałam sobie sprawę, że mój mąż poszedł się wykąpać, bo nie miał innego wyboru. Inaczej prawdopodobnie miałabym jasność, jak pachniała ona, lub one, które dotrzymały mu towarzystwa. Może nie chciał komentarzy z mojej strony. Albo nie podobał mu się ten zapach, jak tylko zdecydował się tu wrócić.

- Jaśmin, to nie musi tak wyglądać.

Pohamowałam odgłos wyrażający drwinę. Było ciemno, późno i nierealnie. Jak we śnie. Jak w koszmarze. Stał przede mną półnagi facet, dużo wyższy i silniejszy, zdolny do każdego niemoralnego zachowania; byłoby głupotą go rozjątrzyć.

- Każdy z nas odpowiada za swoje własne czyny – powiedziałam.

Wstałam i podeszłam do niego. Widziałam, jak jego twarz się zmienia. Prawdopodobnie myślał, że chcę zbliżyć się do niego. Że czegoś jednak będę tej nocy chciała.

Kiedy stanęłam blisko, Tomek podniósł ramię, żeby mnie objąć, ale wymknęłam mu się. W łazience sięgnęłam po swoją szczoteczkę do zębów.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWhere stories live. Discover now