Rozdział 11

179 6 0
                                    


Długo rozmawiałam z Lindą i doszłyśmy do wniosku, że już późno i będziemy codziennie nadrabiały zaległości opowiadając sobie o wszystkim. Przytuliła mnie na pożegnanie i odjechała. Kiedy weszłam do domu Liam stał dokładnie w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Trzymał jednak w dłoni szklaneczkę z bursztynowym płynem. Podeszłam bliżej niego i również spojrzałam za okno.

- I jak kochana cioteczka? -zadrwił zadając pytanie.

- Jest w porządku. Dużo rozmawiałyśmy. Mówi, że ma biuro nieruchomości, dom i mogłabym z nią...

- Nie za szybko chcesz stąd uciekać? -przerwał mi w połowie zdania.

- Nie uciekam. Cały czas jestem, chciałabym cię widywać...często.

- To niemożliwe. Jeśli zatracisz się w tamtym świecie nie będziesz miała na to czasu. Do tej pory byłaś w bańce mydlanej. Miałaś ograniczenia, później to wszystko się zmieni. Byłaś nietknięta, dopóki ja cię nie znalazłem. -odwrócił się w moją stronę i dotknął dłonią policzka, zaczesując kosmyk włosów za ucho. Jego dotyk sprawił, że zamknęłam oczy, a przez całe ciało przeszły mnie dreszcze.

- Liam ja...

- Ciii...-przerwał mi kładąc palec na usta.

- Nie mów nic. Jesteś taka piękna. Chcę tylko na ciebie patrzeć. -rozgrzewał mnie tymi słowami i czułam, że płonę. Podniecałam się coraz bardziej i pragnęłam, aby znowu był ze mną. Nagi i napalony jak wcześniej. Kiedy wypił alkohol zawsze był bardziej wylewny. Nie miał oporów. Podobało mi się to. W jednej sekundzie nie zastanawiając się co robię rzuciłam się na niego całując namiętnie w usta. Delikatnie się zdziwił odrywając ode mnie, ale po chwili oboje zapragnęliśmy się zbliżyć. Postawił szklaneczkę z alkoholem na parapecie i oparł mnie o ścianę z boku. Przyciskał mnie do niej wpychając język do ust i chwytając mocno piersi w swoje wielkie, męskie dłonie.

- Barbara...-wyszeptałam.

- Nie ma jej. -oznajmił i agresywnie zaczął podnosić moją sukienkę w górę. Pragnęłam tego, potrzebowałam, aby we mnie wszedł i porządnie przeleciał. Jednym ruchem szarpnął moje majtki uwalniając jednocześnie penisa ze spodni. Złapał mnie za uda, a ja objęłam go nogami.

- Nie będę delikatny. -wyszeptał przysuwając się bliżej ucha.

- Nie bądź. -odpowiedziałam.

Jednym ruchem wszedł we mnie bardzo mocno i agresywnie. Poczułam ból, ale podobało mi się. Oparł moje czoło o swoje i napierał na mnie coraz mocniej i mocniej. W końcu puścił mnie na ziemię obrócił tyłem i ponownie wszedł z całych sił. Złapał mnie za włosy i pociągnął do siebie, a drugą ręką obejmował szyję delikatnie przyduszając. Było mi wspaniale. On dyszał, a ja jęczałam z rozkoszy. Później zabrał rękę z szyi i plądrował mnie po cipce. Nagle poczułam niesamowity orgazm. Doszłam ledwo stojąc na nogach, a po kilku chwilach również doszedł Liam. Jeszcze moment, a osunęłabym się na podłogę. Po wszystkim odsunął się ode mnie i w pośpiechu nasunął na siebie bieliznę oraz spodnie. Ja natomiast oparłam się o ścianę dysząc jak jakaś wariatka. Podniosłam z ziemi resztki mojej bielizny i już chciałam odchodzić, kiedy Liam złapał mnie za rękę.

- Skrzywdziłem cię tak?

- Co? Nie. Nie skrzywdziłeś.

- Tak! Właśnie, że tak. Ty jeszcze nigdy tak...boże! Widzisz jaki popaprany jestem! -krzyczał, a w ataku szału uderzył dłonią o szklaneczkę, która stała na parapecie. Celowo to zrobił, chciał, aby się rozbiła.

- Przestań! To był sex, dobry sex. Nic mi nie jest. Podobało mi się i to nawet bardzo. Mogłabym to powtarzać i powtarzać... -wtedy spojrzał mi w oczy niedowierzając chyba co mówię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Uwikłana w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz