— Ach, ja czekam na coś więcej z waszej strony — zachichotał.

  — Ja też — powiedziałem bardzo cicho, ale Fermin to usłyszał i z uśmiechem poklepał mnie po ramieniu.

   Teraz wystarczy powiedzieć o Marcelinie innym.

★★★

   Zameldowaliśmy się w hotelu, a ja tak jak myślałem, trafiłem do pokoju z Ferminem oraz z Pedrim. Momentalnie zacząłem się stresować.

   Aktualnie mieliśmy czas wolny dla siebie. Pedri leżał i przeglądał coś na telefonie, a ja z Ferminem siedzieliśmy w ciszy komunikując się niewerbalnie. Blondyn miał mi pomóc, ale ja zamarłem od środka i nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa. Fermin wysyłał mi spojrzenia, żebym coś powiedział, ale ja kiwałem głową na nie. Wstał i podszedł do drzwi, aby je zakluczyć od środka, po czym stanął przed nami.

  — Gavi ma dziewczynę — wypalił nagle, a Pedri podniósł głowę.

  — Co? — zapytał zdezorientowany i spojrzał na mnie.

  — Nie mam dziewczyny — sprostowałem.

  — Jeszcze — dopowiedział Fermin.

  — Jak to jeszcze? — brunet patrzył to na mnie, to na Fermina.

  — Poznałem kogoś — zacząłem i podrapałem się po karku.

  — Zamieniam się w słuch — odłożył telefon i patrzył na mnie z uśmiechem.

   Zacząłem opowiadać to samo, co blondynowi kilka dni temu, który teraz żartował sobie ze mnie i z mojego speszenia oraz moich rumieńców, podczas rozmowy. Pedri miał uśmiech na twarzy słysząc, jak opowiadałem o Marceli.

  — Cieszę się, Pablo — powiedział, gdy skończyłem.

  — Tylko niech to na razie zostanie między nami — poprosiłem, a brunet ze zrozumieniem pokiwał głową.

  — Twój sekret jest ze mną bezpieczny, hermano — zbiliśmy pionę, a mi zrobiło się lepiej.

  — Kto jeszcze wie? — spytał po chwili.

  — Nasza trójka i moja mama. Zbieram się by powiedzieć tacie i Aurorze, która na pewno mnie ukatrupi, gdy tylko się dowie — zaśmialiśmy się.

  — Czyli wczoraj wcale nie mieliście własnych planów? — spojrzał na nas, a my pokręciliśmy głowami.

  — Pablo miał wczoraj romantyczny wieczór z Marceliną — zaśmiał się blondyn ruszając znacząco brwiami, a ja się speszyłem.

Bardzo chciałbym powtórzyć wczorajszy wieczór.

  — Ach, dlatego taki szczęśliwy chodzisz — zaśmiał się Pedri, a ja pokiwałem głową uśmiechnięty.

   Pogadaliśmy jeszcze o grze i innych bzdetach, po czym zajęliśmy się sobą, na ostatnie pięćdziesiąt minut wolnego, aby się zregenerować, każdy we własnym zaciszu. Podłączyłem słuchawki do telefonu i włączyłem swoją playlistę. Położyłem się na łóżku i ze słuchawkami w uszach, zacząłem słuchać muzyki patrząc w sufit.

   Włączyłem playlistę, którą ostatnio stworzyłem na Spotify i dodałem do niej piosenki, które opisują mój aktualny stan uczuciowy. Wybrałem ją, aby nie myśleć w nadmiarze o meczu, a ta playlista i myśli o pewnej brunetce odganiały mój cały stres. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w melodię.

We were too close to the stars

I never knew somebody like you, somebody

Fallin' just as hard

zing | pablo gaviWhere stories live. Discover now