-Rozdział 1-

10 1 0
                                    

Ronodin

Nienawidzę zbijaka. Ja po prostu przesiaduję całą lekcję Wuefu na ławce więc co ma być w tym fajnego?? Nie mam cela, nie umiem łapać i unikać piłki więc każdy zawsze bierze mnie na pierwszy cel. Annie to zupełnie co innego. Umie złapać każdą piłkę, nawet jeśli ktoś będzie ścinał, o ile się nie mylę to dobrze jej unika (bardzo rzadko to robi więc nie jestem pewny) i do tego fenomenalnie rzuca. Gdy jestem z nią w drużynie nikt nie siedzi na ławce bo kiedy wybiera, to tylko najlepszych. Ma swoich ulubieńców i jakimś dziwnym trafem ja też nim jestem. Jest Matt który słabo rzuca ale złapie prawie każdą piłkę, Selene czyli nasza "Matka" (zawsze dajemy ją na miejsce matki i zawsze kiedy rzuca , kogoś trafia), Michael - nasz obrońca, Mona - nasza katapulta, Cristan - rozpraszający człowiek, oczywiście Annie i ja. Dlaczego ona mnie wybiera - nie mam czarnego pojęcia. W dwa ognie jestem gorszy niż Cathy która chowa się zawsze po kontach. Opowiadam o innych, a nawet się nie przedstawiłem!! Nazywam się Ronodin i jestem mrocznym jednorożcem. Pomyślicie pewnie, że próbuję wam zaimponować czy cuś, ale bycie kimś takim nie jest wcale fajne. Mój ojciec umarł, ciotka się mnie wydziedziczyła, inni zaczęli myśleć, że jestem agresywny i trzeba mnie zabić, a to wszystko przez jeden głupi błąd którego nie mogę cofnąć. Inni trzymają się ode mnie z daleka bo podobno bije ze mnie jakaś zła energia. Zakładam, że gdybym ubrał na siebie coś innego niż czarne rzeczy, zmienili by zdanie ale to była jedyna zaleta jaką zyskałem, przechodząc na stronę mroku - mogłem ubierać się tak jak chciałem, a, ponieważ czarny zawsze mi się podobał tak się ubierałem. Zakładam, że teraz myślicie sobie iż powinienem był kochać uderzać innych. Macie rację - kocham to robić ale nie umiem celować przez co zbijak spada na sam dół najlepszych gier. Wtedy było inaczej. Annie wybrała swoją podstawową drużynę i ustawiła nas na pozycje. Graliśmy na dwie piłki i jedna od razu poleciała na mnie. Złapałem ją. Kolejna poleciała w moją stronę. Moje ręce rozchyliły się ii.. piłka znalazła się w moich rękach. Annie patrzyła na mnie jakbym skoczył ze spadochronem bez spadochronu i to przeżył. Reszta osób z mojej drużyny również patrzyła się na mnie jak na wariata ale ja uśmiechnąłem się do nich tym swoim aroganckim uśmiechem, odwróciłem się i rzuciłem

                                    *****

- Ronodin jaka jest odpowiedź?? - zapytała pani Delis czyli najmilsza nauczycielka w szkole.

- 1542,4 - oznajmiłem nieprzytomnym głosem

Nagle obok mnie odezwał się jakiś głos

- Serio uczyłeś się tego?? - Annie wyglądła na bardziej zaskoczoną ode mnie. Po tym co zaszło podczas gry w dwa ognie nikt oprócz niej nie chciał być blisko mnie, więc z nią siedziałem. Uwieżcie mi, że była to dla mnie udręka jak i przyjemność, a takie sytuacje trudno zapomnieć

- Nie

- Ale jak? To jest coś czego nigdy się nie uczyli-

- Porozmawiacie po lekcjach gołąbeczki - pani Deils pogroziła nam zeszytem przez co całą klasa zaczęła rechotać. Gdy zobaczyli minę mojej koleżanki z ławki natychmiast umilkli ale w powietrzu i tak czuło się napięcie. Powróciliśmy do lekcji...



_____________________________________________


Annie

Leżałam w pokoju jak martwa próbując zrozumieć co właściwe stało się podczas lekcji Wuefu. Z nudów położyłam się na swoim łóżku, myśląc o wszystkim i o niczym. Moje myśli jednak ciągle zatrzymywały się na jednym temacie, a bardziej osobie - Ronodinie. Myślę, że gdyby nie to co wydarzyło się później, zawsze myślałabym o tym dziwnym, czarnym świetle które pojawiło się wokół chłopaka. Nie umiem tego dokładnie opisać ale gdy rzucał tymi piłkami wyglądał jakby był w swoim żywiole. Jakby rzucanie piłkami w innych sprawiało m przyjemność. Musiałam z nim o tym porozmawiać.

Yin YangTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon