Prolog

16 3 3
                                    

     Elfy i ludzie - dwa tak odmienne gatunki, a zarazem tak podobne. Różniliśmy się tylko kształtem uszu i zdolnościami uprawiania bądź nie uprawiania magii. 

      Kiedyś żyliśmy w pokoju i wspieraliśmysię nawzajem. Elfy były dobre i piękne. Używały swojej magii by chronić nas oraz naturę. Podziwialiśmy je i traktowaliśmy  jak swoich bohaterów. Elfy cieszyły się ciepłymi powitaniami w wioskach i ucztami w pałacu królewskim urządzanymi na ich cześć. 

       Na świecie panowała równowaga, a wszelakie stworzenia, zarówno my(ludzie), elfy jak i zwierzęta mieliśmy wszystkiego pod dostatkiem. 

     Zmieniło się to gdy niektóre elfy zdały sobie sprawę, że mogą być jeszcze potężniejsze i panować nad królestwem mimo tego, że było ich znacznie mniej niż nas. Coraz więcej z nich zaczęło się pałać mroczną magią i chodzić w miejsca w których wszelakie dobre stworzenia traciły rozum, a my niczego nie świadomi nadal ich adorowaliśmy. Gdy się zorientowaliśmy było za późno. Elfy zawładnęły tak wielką magią, że wkrótce zaczęły atakować i mordować nic nie winnych ludzi...

     W ten sposób stawały się jeszcze potężniejsze. Przerażeni wygoniliśmy je z naszych wiosek, nie rozumiejąc, że niektóre nadal pozostawały dobre. W ten sposób pozbyliśmy się jednych z niewielu sprzymierzeńców jacy nam pozostali.

      Gdy mroczne i pałające żądzą mordu elfy zbliżały się do stolicy, moja żona, królowa Elenor Lavender zeszła do podziemi zamku i wraz z kilkoma rycerzami odnalazła najpotężniejszą broń w całym wszechświecie. 

      Gdy stworzenia będące kiedyś dostojnymi i majestatycznymi elfami wdarły się do królestwa,  to właśnie ona walczyła najdzielniej. Prawie samodzielnie pozbyła się wrogów pokonując ich za pomocą magicznego miecza. Jednak użycie go zbyt wiele razy przyspieszało śmierć. Królowa wiedząc o tym działała szybko. Użyła potężnego zaklęcia i odmieniła elfy,  a także pozbawiła je większości mocy.

       Elfy przepraszały i błagały o wybaczenie, lecz  bezwzględna i wściekła władczyni nie słuchała. Kazała skrócić o głowy generałów elfów, a resztę skazała na wygnanie do lasów. Nie miały prawa zbliżać się do ludzkich miast i wiosek. Elfy nie protestowały. Czuły skruchę i  nie były zadowolone, że dały się zmanipulować dowódcą.

      Zaszyły się na odludziach gdzie nikt nie mógł ich znaleźć. Gatunek ten zaczął powoli wymierać. Niektórzy z nas często udawali się na polowania, by zemścić się za swoich martwych przyjaciół i rodziny. Zabijali już słabe i upokorzone elfy. 

      Stworzenia te albo znalazły perfekcyjny i niezawodny sposób ukrywania się, albo całkowicie wyginęły na przestrzeni lat, gdyż przestaliśmy je widywać.

      Kiedyś wszyscy przychodzili na zjawiskowe egzekucje lub podpalania elfów, które udało się złapać tak zwanym łowcą elfów - organizacji pilnującej by elfy znowu nie urosły w siłę. Na szczęście łowcy nie byli okrutni jak mroczne elfy. Brali tylko starszych lub dorosłych, dzieci i elfki w ciąży zostawiali w spokoju. 

     Tłumy kochały oglądać  egzekucje elfów, zawsze krzyczały z uciechy gdy elfy bezsilnie paliły się na stosach. 

      Królowa jednak po paru latach zaczęła poważnie chorować, aż w końcu umarła w wieku 38 lat, ponieważ użyła za dużo energii by zasilić miecz. Przed śmiercią kazała ukryć miecz swojemu zaufanemu rycerzowi, który pomimo moich błagań, nie wyjawił miejsca jego  położenia. 

      Długo rozpaczałem po śmierci mojej ukochanej żony, lecz po czasie udało mi się trochę pozbierać. Postanowiłem dowiedzieć się gdzie jest miecz, na wszelki wypadek, gdyby elfy miały powrócić, by nas zniszczyć. Po wielu latach poszukiwań udało mi się ustalić, że znajduję się on gdzieś w lesie niedaleko jakiegoś jeziora. 

Piszę  to teraz na łożu śmierci, ponieważ historia musi zostać zachowana w sposób prawdziwy, a nie koloryzowany.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        Zgasiłam świecę gdy usłyszałam zbliżające się z oddali kroki. To pewnie straż patrolująca zamek. Nie mogę dać się przyłapać, nie tutaj, w dziale ksiąg zakazanych i to w środku nocy. Szybko odłożyłam książkę i świecę na miejsce, a potem uważając gdzie stąpam podbiegłam w stronę okna. Upewniłam się, że kaptur peleryny zakrywa mi twarz i naprędce otworzyłam okno. Wyszłam na parapet i postawiłam stopę na wystającej szarej cegle. Upewniwszy się, że jest stabilna zaczęłam wspinać się po ścianie zamku do góry na dach. Nie bałam się, robiłam to prawie codziennie, aczkolwiek kochałam czuć ten dreszczyk emocji związany z możliwością zostania przyłapanym. Na szczęście ta strona zamku nie byłą stróżowana, przynajmniej od dołu, ponieważ znajdowało się tam jezioro. Na górze nade mną czaili się strażnicy, gotowi mnie aresztować, jeśli przyłapaliby mnie teraz na wspinaniu się po marmurowej ścianie zamku. 

       Gdy weszłam prawie na szczyt spojrzałam przez szparę w kamieniu czy nikt się nie zbliża, dałam im oddalić się kawałek i sprawnym ruchem przeskoczyłam nad kamienną balustradą, a potem chowając się przed wzrokiem rycerzy po cichu przebiegłam wprost do mojej komnaty. Weszłam przez okno tak jak zwykle. Udałam się do łazienki, umyłam się i przebrałam w strój godny osoby o moim statucie. Włosy splotłam w warkocza, którego zawinęłam za czubku głowy w kształt koka i związałam jedwabną błękitną wstążką, pasującą do mojej wyszukanej sukni. Schowałam płaszcz do mojej tajnej kryjówki pod łóżkiem w której znajdowały się wszystkie rzeczy, których jako córka władców i następczyni tronu nie powinnam posiadać. By dostać się do kryjówki, trzeba było podnieść jeden z dużych kafelków podłogowych. Nie martwiłam się, że ktoś odkryje to miejsce, ponieważ płytkę trzeba było podważyć, a żadna służąca nie zawracała sobie głowy zbyt częstym zamiataniem pod łóżkiem. 

      Podeszłam do okna i wyjrzałam za nie. Słońce powoli zaczynało wschodzić, a zamek, las i wioska wyglądały zjawiskowo i majestatycznie w świetle poranka. Kochałam ten widok. Postanowiłam jeszcze trochę postudiować podręczniki do zarządzania królestwem, gdyż po południu miałam właśnie te zajęcia, a nie chciałam zwracać podejrzeń ludzi zbyt wczesnym wstawaniem. 


Jak się podoba? Pomysł na tą książę pojawił się w mojej głowie pare miesięcy temu i od tego czasu rozkwitł w długi plan. Planuje z tego 2 książki, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Rozdziały będą bardzo długie, tylko prolog wyszedł krótki.

Słowa: ok.920, 947 z notką

Komentujcie i serio dawajcie jakąś konstruktywną opinię i mówcie jak zauważycie błędy!

Luv u kittens <333





Lavender Haze gxgWhere stories live. Discover now