-Proszę.

-Będę za pięć minut.-Uśmiechnęłam się pod nosem wychodząc z toalet, pod drzwiami stały uśmiechnięte dziewczyny jakby kurwa przed chwilą mi nie groziła.

-Idziemy jeszcze tam.-Powiedziała Vanessa wskazując na jakiś sklep

-To idźcie.

-Gdzie idziesz?-Krzyknęła za mną Carter, zignorowałam jej pytanie wychodząc z galerii zachowała się jak ostatnia suka. Uważała to za pomoc ale tylko utrudniała wszystko oparłam się o ścianę galerii udając że przeglądam coś w telefonie. Padło na ustawienia.-O co ci chodzi?

Wyszła za mną razem z blondynką, jeszcze pytała. Może naprawdę chciała mi pomóc. Ale nie w ten sposób.

-Zmęczona jestem.-Uśmiechnęłam się lekko, jeżeli chce abym grała w jej grę, zgoda.

-Przecież możemy cię odwiezdz.-Powiedziała Luna która zdecydowanie wyczuła napiętą atmosferę pomiędzy mną a Vanessa.

-Może kurwa zamiast oglądać ustawienia w telefonie spojrzysz na mnie.-Wyłączyłam telefon chowając go do tylnej kieszeni.

-A ty zamiast wciskania nosa w nie swoje sprawy zajęła się sobą.

-Robię to dla twojego kurwa dobra!

-W chuju mam moje dobro!-Teraz zdałam sobie sprawę co powiedziałam. Nie mam chuja.

-To mu lepiej powiedz bo ja nie zamierzam się nad tobą litować!-Stałyśmy pod galerią krzycząc na siebie wystawiłam w stronę dziewczyny środkowy palec na co ona otworzyła szerzej usta. Kątem oka widziałam przerażoną Lune. Vanessa wycelowała dłoń w mój policzek uderzając go z hukiem, złapałam się ręka w miejsce uderzenia patrząc z mordem na dziewczynę nie wyglądała jakby żałowała. Odepchnęłam się od ściany podchodząc w jej stronę, dziewczyna zrobiła krok do tyłu na mój gest. Dobrze, niech się boi. Popchnęłam ją przez co ledwo utrzymała się na nogach. I w ten sposób zaczęłyśmy się bić, ciągnąć za włosy gdy w pewnej chwili poczułam czyiś uścisk na talii od razu poznałam kogo to ręce. Victora. Ten zapach jego perfum nikt takich nie używał, chłopak odciągnął mnie od dziewczyny poddałam się w jego uścisku bo wiedziałam że nie dam rady z nim wygrać.

-Co do kurwy!-Wykrzyczał na co się wzdrygnęłam dalej byłam przy jego torsie do którego mnie przyciskał abym się nie wyrwała do dziewczyny co próbowałam zrobić. Owarzyłam się spojrzeć w stronę dziewczyny, jej włosy były w totalnym amoku rozcięta wargą i czerwony policzek. Przytknęłam dłoń do ust próbując rozpoznać czy mam rozcięta wargę, była rozcięta na ręku została mi krew. Darmowy botoks.-Która zaczęła?

Zaczął spokojniej, puścił moją talie łapiąc moją rękę a raczej nadgarstek.

-Vanessa.-Warknęłam w stronę blondynki, Luna dalej tam stała widocznie przerażona.-Uderzyła mnie.

-A co miałam kurwa zrobić? Pogłaskać?

-Carter.-Wysyczał Williams patrząc na mnie.-Porozmawiamy później.

-Nara suko.-Byłam niemiła ale sama się prosiła, o nic jej nie prosiłam sama sobie poradzę. Razem z Victorem odeszliśmy do auta, chłopak chciał mi otworzyć drzwi ale go wyprzedziłam i wsiadłam zanim się obejrzałam siedział już na miejscu kierowcy.

-Od czego się zaczęło?-Kurwa.

-Nie ważnie już.-Wzdrygnęłam się na ciepłą rękę Victora na swoim udzie, ścisnął je lekko uśmiechając się pod nosem. To był jego prawdziwy uśmiech.

-Jedziemy coś zjeść.-Powiedział patrząc katem oka na moją reakcje. Wzięłam głęboki wdech wiedząc co to znaczy.

-Wiesz już?-Mruknęłam cicho ale napewno to usłyszał.

-Miałem ci nie mówić.-Zaczął ciężko.-Pamiętasz jak kierowałaś moim maserati?

Pokiwałam niepewnie głową.

-Zdziwiło mnie to ale bardzo się przede mną otworzyłaś.-Mówił kreśląc kółka na moim udzie.-Powiedziałaś mi o twoim wypadku z udziałem byłego.-Oglądał moją reakcję stojąc na światłach.-I o komentarzach z artykuł że cię zabolało i że chcesz schudnąć.-Odwrócił ode mnie wzrok wjeżdżając na skrzyżowanie.-Nie pamiętam czy mi to powiedziałaś ale chyba też mówiłaś o głodzeniu się.-Chłopak spiął się na swoje słowa. Coś było na szali. To był mój koniec, powiedziałam mu o wszystkim nie pamiętam niczego. Zagryzłam wargę ale od razu przestałam z powodu na ból z powodu rozciętą wargi.

-Victor.-Zaczęłam czując niemal paraliżujący strach. Ten spojrzał na mnie kątem oka przyspieszając.-Co mi dałeś.

Sama nie wiem czy to było pytanie, spojrzałam na niego przerażona.

-To nie tak.-Zaczął ale od razu mu przerwałam.

-Ty bezczelny.-Warknęłam szukajac słów jakimi mogłam go nazwać.-Dałeś mi coś abym wygadała ci się z czegoś co mnie rani! Jesteś bezczelnym chujem!

-Daj mi to wytłumaczyć.-Od razu strzepnęłam jego rękę z mojego uda.

-Zatrzymaj się.-Nie docierało do niego.-Głuchy jesteś? Powiedziałam zatrzymaj się.

Zrobił to, bez zastanowienia wysiadłam i ruszyłam przed siebie, wiedziałam gdzie jestem byłam blisko od domu moich rodziców.

-Lia zaczekaj! Daj mi to wytłumaczyć.-Odwróciłam się w jego stronę.

-Tłumaczyć to ty się będziesz że nie jesteśmy razem.-Wzięłam głęboki wdech.-Tu nie ma czego tłumaczyć, zrobiłeś błąd z własnego wyboru, pamiętaj kłamstwo jest złym wyborem, wyborem a nie błędem.

Odeszłam dał mi odejść nie zawołał mnie po prostu stał tam wpatrując się we mnie. 

The last lie [18+]Where stories live. Discover now