Chapter 6

568 28 28
                                    

Wstałem rano o 08.03. Po ogarnięciu się zszedłem na dół. Była tam jakaś starsza kobieta i moja bliźniaczka. No tak bo ona rannym ptaszkiem jest. Mam nadzieję, że nie będzie jak w domu. Bo ja oczywiście zawsze byłem tym gorszy. Hailie to, Hailie tamto, a ja to co? Ehhh... Dobra wracając. Ktoś się do mnie odezwał. Była to ta pani.

-Dzień dobry kochanieńki, ty musisz być Aaron. Jestem Eugienie. Pomagam w tym domu. Co chcesz zjeść na śniadanie?- zaczęła mówić.

-Dzień dobry. Ymmmm... Może być jajecznica- mruknęłem i usiadłem przy stole. Dopiero przypomniałem sobie, że Hailie tu siedzi.- Właśnie hej Hailie.

-Hejka- odpowiedziała szczęśliwym głosem.

-Proszę kochanie- Eugienie postawiła przede mną jajecznicę, kończąc moje ponure myśli.

Zacząłem ją jeść, lecz nie za bardzo miałem apetyt. Chciało mi się wyjść na fajkę. Nie wiem czemu, ale ostatnio coraz więcej palę. Szybko zjadłem po czym udałem się na dwór. Było 10 stopni a ja oczywiście w krótkim rękawku siedzę i palę drugiego lub trzeciego papierosa. Niestety ktoś mi go wyrwał. Tym kimś był Will.

-Wieczorem o 18.00 bądź ubrany elegancko. Jedziemy na kolację integracyjną. I nie pal tego gówna, wiem, że masz astmę- powiedział.

Oczywiście zaprowadził mnie do środka i upewniając się, że nie wyjdę już na dwór poszedł dalej pracować.

Pov Hailie:

Nie mogę doczekać się wieczoru. Mam nadzieję, że nasi bracia nad polubią. Kocham mamę i babcię i strasznie tensknię. Łzy zaczęły kapać mi po twarzy. Szybko udałam się do Aarona. On potrafi mnie pocieszyć. Zapukałam 4 razy w drzwi w odpowiednich odstępach. To był nasz kod. Usłyszałam ciche „wejść". Od razu zobaczyłam mojego młodszego o dzień braciszka leżącego na łóżku. Nie myśląc nad niczym przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.

Pov Aaron:

Leżałem na łóżku oglądając tiktoka, gdy nagle usłyszałem stukanie w drzwi. Od razu wiedziałem kto to. Mruknąłem cichę „wejść". W drzwiach po sekundzie pojawiła się moja siostra cała zapłakana. Podbiegła do mnie i się przytuliła. Zacząłem ją pocieszać. Gdy się uspokoiła zapytałem:

-Co się dzieje?

-P-przypomniała mi się m-mama i bab-bcia- odparła wciąż chlipiąc.

-Spokojnie jestem tu.

Poleżeliśmy jeszcze chwilię w ciszy ale gdy spojrzałem na godzinę krzyknąłem:

-Już 17.00!? Nie zdązymy się przygotować?!

-Ja już uciekam- powiedziała roześminana z mojej reakcji Hailie.- Sama muszę się uszykować- uciekła najpewniej do siebie.

Hejka misie. Macie wyczekiwany rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Wiem, że trochę krótki ale za bardzo wciągnęłam się w oglądanie Wonki.

Ocena------------->

Błędy----------->

Pomysły-------->

Ten gorszy ~ Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz