ONESHOT

175 34 2
                                    

Białowłosy leżał na kanapie w mieszkaniu Nicollo, a jego oddech był ciężki i nierówny. Łkał w poduszkę tak mocno, jakby co najmniej wydarzyła się największa tragedia w jego życiu. I to wcale nie tak, że ma jakąś chwilę słabości. Bo przysłowiowa chwila nie trwa prawie trzydzieści minut, a z kilka sekund. To było coś poważniejszego, a to był dopiero sam początek dnia i nie sądził, że skończy się on lepiej.

Tak naprawdę powodem jego zachowania i tego co w tej chwili czuł, to zniknięcie Vasqueza Sindacco z miasta. Nie wiedział gdzie teraz przebywa i nie miał z nim kontaktu od co najmniej dwóch tygodni. To właśnie to go tak bardzo przybijało.

W sumie to czuł, jakby miał zaraz się udusić łzami. Może był blisko do ataku paniki? Sam zresztą nie wiedział co się z nim dzieje.

Najchętniej zapadłby się pod ziemię, ale nie miał takiej opcji. Jego przyjaciel Nicollo wraz z swoim chłopakiem Dante czuwał nad nim. Obserwowali jego ruchy, by w razie czego zapobiec tragedii. Był w naprawdę złym stanie psychicznym..

- Musimy gdzieś pojechać z Nico.. - mruknął Dante.

Speedo w końcu podniósł głowę do góry znad obsmarkanej poduszki i rzucił mu zmęczone spojrzenie. W oczach nadal miał łzy. Wkrótce w salonie pojawił się wspomniany chłopak, a na jego twarzy widoczne było zmartwienie.

- Okej - wydukał - Kiedy wrócicie?

- Dosłownie za chwilę. Po prostu musimy po coś pojechać i wracamy. W porządku? Dasz sobie radę?

Albert wiedział, co Dante miał na myśli, mówiąc te słowa. Jednak wiedział, że niczego sobie nie zrobi. Nie miał na to ochoty, a zresztą lubił swoje życie. Nawet jeśli były w nim takie momenty jak ten.

Mimo tego był świadomy tego, że mężczyźni nie wiedzą tego, jak ten się teraz czuję. Nigdy nie potrafił rozmawiać o swoich uczuciach i emocjach. W sumie w głębi siebie dziwił się, że Ci zostawiają go samego.

- Tak - odparł z lekkim trudem.

Mężczyźni spojrzeli na niego z lekkim i wymuszonym uśmiechem. Pożegnali się z nim szybkim przytulasem (który Albert sam zainicjował), a następnie wyszli z mieszkania, zostawiając go samego. Białowłosy westchnął głośno tuż po zamknięciu drzwi i rzucił głową o poduszkę. Przymknął oczy i w końcu wykorzystał szansę na krótką drzemkę.

xxx

Obudził się z bólem głowy i saharą w gardle. Wiedział, że to od oddychania buzią podczas swego snu. Zresztą nosem w tym stanie nie dałby rady. Szybciej by się udusił.

Dlatego nadal zaspany uchylił oczy i wyciągnął rękę, by sięgnąć po picie leżące obok kanapy. Jednak szybko ją cofnął kiedy dotarło do niego, że ma na sobie ubrane coś miękkiego.

Zdziwiony powstał do siadu i spojrzał na swoje ciało. Ubrany był w sweter, którego po ujrzeniu zaczął się szeroko uśmiechać. Co prawda przez chwilę przemknęła przez jego głowę myśl, jakim cudem się nie obudził gdy go na niego zakładano, ale nie marudził. Nie miał nawet takiego zamiaru, a to dlatego, że czuł ten jeden, jedyny w swoim rodzaju zapach.

Jego zapach.

Złapał za kawałek materiału i zasztachnął się jego odorem. Tymi perfumami, oraz przedzierającym się przez nie zapach szamponów, których Vasquezowi zdarzało się używać.

- Nie ma go w mieście, więc wzięliśmy jego ciuchy, bo wiemy, że lubisz w nich chodzić i w ogóle.. - rozbrzmiał się męski głos.

Speedo podniósł głowę do góry i spojrzał na Nicollo, który stał w progu drzwi. Spoglądał na niego z szczęściem w oczach, bo tak - w końcu od dłuższego czasu poczuł delikatne szczęście. Takie uczucie w środku, które dawało nadzieję i myśl, że Sindacco rzeczywiście jest blisko niego.

Wiedział, że to nie rozwikła jego problemów, ale za każdym sztachnięciem kryło się coś, czego nie mógł racjonalnie wytłumaczyć. Nadal czuł się goniony przez problemy, przed którymi od dłuższego czasu starał się uciekać.

Ale kiedy w grę wchodził Vasquez, nagle czuł się bezpieczny. Choć trochę. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy. Łzy nadziei.

- Dziękuję - posłał mu krótkie, lecz wiele znaczące spojrzenie i przytulił się do miękkiego materiału.

Blachary: Pomiędzy Niciami SwetraWhere stories live. Discover now