Rozdział 1.

959 22 1
                                    

Siedziałam w moim pokoju kiedy usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła, więc zaalarmowana, szybko zeszłam na dół i zobaczyłam mamę podnoszącą babcię z podłogi. Szybko do niej podbiegłam i jej pomogłam.
- Co się stało mamo?- zapytałam się mamy
- Babcia zasłabła, zabiorę ją do szpitala- odpowiedziała
- Pojadę z tobą
- Nie, nie skarbie ty siedź w domu. Postaram się jak najszybciej z babcią przyjechać do domu, i pamiętaj nie otwieraj nikomu drzwi. Pa kochanie.
- Pa...- nie zdążyłam dokończyć ponieważ rodzicielka szybko wyszła z domu mocno zatrzaskują drzwi-...mamo.

Cóż poszłam do swojego pokoju i zaczełam przeglądać media społecznościowe. Gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi, zeszłam na dół i poszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer ( nie wiem czy dobrze napisałam~Autorka) i zobaczyłam trzech policjantów. Nie zdecydowanie otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry, Hailie Monet?- zapytał jeden z policjantów.
- Tak to ja, coś się ostało?
- Nie stety tak, pańska matka i babcia zgineły w wypadku samochodowym, potrącił je piany kierowca. Nikt nie przeżył. Składam najszczersze kondolencje.
Moje nogi były jak z waty, i gdyby nie policjant runeła bym na podłogę.
- Co teraz ze mną będzie?- spytałam chociaż już wiedziałam jaka będzie odpowiedź policjanta.
- Ma pani 5 braci w Pensylwanii. Pan Vincent Monet od teraz będzie pani opiekunem prawnym.
- Mam braci?
- Tak, za niedługo przyjdzie do panienki  pani z opieki społecznej.

Teraz już nie wytrzymałam od natłoku informacji i poprostu zemdlałam.

***
Obudziłam się na kanapie w moim salonie. Przede mną zobaczyłam jakąś panią rozmawiającą z policjantem z którym ja wcześniej rozmawiałam. Ta pani pierwsza zobaczyła że się już obudziłam i do mnie szybko podeszła.
- Dzień dobry, jak się czujesz?- zapytała przesłodzonym głosem.
- Cóż bywało lepiej-odpowiedziałam.
Naprawdę kiepsko się czułam, głowa mnie strasznie bolała i nie miałam siły wstać z tej zasranej kanapy.
- Masz samolot do Pensylwanii o 14:30 więc idź spakuj swoje walizki.
- Dobrze.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Spakowałam dwie walizki, ponieważ nie miałam zbyt dużo rzeczy. Wziełam swój telefon i zeszłam na dół, tam zobaczyłam już tylko panią z opieki społecznej.
- Spakowałaś już się?
Boże no chyba trzymam walizki w rękach to chyba logiczne że się spakowałam. Nie chciałam wyjść na nie miłą zołze więc powiedziałam:
- Tak, jestem już spakowana i gotowa.
- Dobrze więc chodźmy.
Nic już nie odpowiedziałam tylko ruszyłam za tą panią.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.

***
Wysiadłyśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wejścia na lotnisko.

Wsiadaliśmy właśnie do samolotu, ale nie takiego zwykłego, to była 1 klasa w dosłownym tego wyrazie znaczeniu....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka misiaczki ogólnie to moja pierwsza książka na watt i jestem bardzo usatysfakcjonowana z tego powodu. Moim zdaniem ten rozdział nie jest jakiś wybitny ale jest i z góry przepraszam jeżeli są jakieś błędy, kiedy to na pewno poprawie.

No, rozdziały będą wlatywać tak około 9 ale nic nie obiecuję, teraz są ferie więc no, ale jak zacznie się szkoła to tak może o 16 ale pamiętajcie też jestem człowiekiem więc no. Później wstawię może drugi rozdział bo dziś wyjątkowo wcześnie bo natchnienie mnie natchneło xd.
No to tyle.
Bajj.
494 słowa

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now