𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝙸

45 7 0
                                    

Cisza dobiegała z każdej strony, bez uczucia żadnej świadomość, pozytywnych czy też negatywnych odczuć. Można by to porównać do stanu przed własnymi narodzinami, chociaż nie bedzie to idealne odzwierciedlenie rzeczywiści w jakiej się znajdowała. Zwyczajne patrząc na fakt, że już istniała. Im dłużej była w takim stanie, tym bardziej faktyczną nicość to przypomniało, ponieważ po dłuższym czasie jej wspomnienia i własne "ja" zanikały.

Poczułam nagle uderzenie młotem w mojej głowie, a wraz z instynktownie wziętym wdechem, miałam wrażenie, że moje płuca ogarnął ogień. Przerażona zaczełam szamotać sie w każdą strone, myśląc tylko o ratunku w tym czasie, gdy ból przeszywał moja klatkę piersiową rozlewając sie na całe ciało. Pomimo otwartych oczu nie widziałam przed sobą nic, tylko rozmyte światło dobijające sie z każdej strony. Po paru sekundach pełnych paniki o dopiero co odzyskane życie, woda opadła. Mojej klatki nie opuścił ból, a kaszel, którego nie mogłam powstrzymać tylko go pogarszał. Podłoga przeszywała mnie zimnem, jednak szybko pogodziłam sie z tym niewygodnym faktem. Gorsza myślą w tym momencie było zebranie resztek sił, by sie od niej oderwać. Czułam, że zaraz oszaleje z bólu, który mimo że łagodniał, nie opuścił mojego ciała. Gdybym tylko miała więcej siły to najprawdopodobniej, siedziałabym zapłakana. Spoglądając na to, że każdy ruch sprawiał, że byłam w jeszcze większej agonii, śmiałam sie w duchu z mojej żałosnej postawy. Przecież nawet nie byłam w stanie się ruszyć.

Otworzyłam powoli oczy rozglądając sie na boki, nie odrywając mojej glowy od podłoża. Zajeło to troche czasu zanim zdążyłam przyzwyczaić sie do ostrego światła, ale koniec końców sie udało. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, ale przypominało to swojego rodzaju tube... z szybami? Dalej ciężko było mi skojarzyć fakty, cała ta sytuacja była przytłaczająca. Leżałam na samym dnie tej dziwacznej tuby czy cokolwiek to było, nieustannie kaszląc i spoglądając wpół żywa na swoje nagie i mokre ciało. Wygladałam tak żałosnie, a z każdym spojrzeniem coraz bardziej nienawidziłam swojego stanu i samej siebie.

Po chwili był tylko huk, który chyba uszkodził moje bębenki. Nie byłam pewna, ale ból w uszach był okropny. Czy ja mogłam mieć chwile jebanego spokoju? Wiotko uniosłam głowę, by zobaczyć źródło hałasu, a wraz za nim idącą fale zimna. Zobaczyłam pare postaci idących powoli w moim kierunku. Nie miałam pojecia ile ich było, ale nawet nie próbowałam tego zliczyć. Wszystko działo sie zbyt szybko, a ja byłam zwyczajnie zszokowana i obolała. I ten pisk w uszach. Mętlik w głowie był dodatkowo wyczerpujacy, a nawet do niczego nie prowadził. Zanim zdążyłam złapać jakąkolwiek myśl, ta była już zastąpiona przez następna. Byłam naraz przerażona otaczającymi nieznajomy, bo kompletnie nie znałam ich zamiarów. Sama myśl o tym, co mogliby mi zrobić sprawiała u mnie ciarki. Byłam przecież teraz łatwym celem jakichkolwiek ataków czy czegokolwiek na co tylko mieliby ochote. W tym samym momencie miałam nadzieję, że wyciągną mnie z tej dobijającej agonii.

Do rzeczywistości przywrócił mnie materiał, który poczułam na swoim ciele. Jedna z osób musiała mnie właśnie okryć. Nie dał mi on zupełnie nic, oprócz tego, że moje ciało nie bylo roznegliżowane, co w tym momencie nawet mnie nie intersowało. Czy ten kaszel mógłby sie kiedykolwiek skończyć? Tylko sprawiał wiecej bólu niż ulgi, a nie mogłam zrobić nic, żeby przestać. Gdy tylko próbowałam go zahamować, było gorzej, jakby moje płuca były rozrywane na pojedyczne ścięgna. Ludzie wokół mnie prowadzili właśnie zawziętą dyskusje jednak słowa, mimo że dochodziły do moich uszu, nie miały żadnego sensu. One nie brzmiały nawet jak faktyczne słowa tylko bardziej jak wyrzygany bełkot. Stresowało mnie to jeszcze bardziej, bo byłam pewna, że temat dotyczy mnie. Starałam sie skupić przez chwile na ich rozmowie, jednak moją uwage odciągnęły dłonie na talii i udach, które czułam przez szorstki materiał. Jedna z tych osób oderwała mnie od lodowatej podłogi i jedyne co chciałam w tym momencie zrobić to podziękować jej całym moim sercem, że mnie od niej uwolniła. Nie obchodziło mnie juz nawet, co chca ze mna zrobić. Byłam po prostu wdzięczna, że nie muszę już czuć zimna tych kafelek. Przynajmniej tyle dla mnie zrobili, bo płuca bolały mnie dalej, jakby sam diabeł mi je podpalił. Chociaż tyle, że kaszel ustał, to już była połowa sukcesu.

Nie wiem nawet co próbowałam powiedzieć, ale z moich ust wydobył sie bełkot. Chociaż może bardziej przypominało to jęki pijanego człowieka, który próbuje cię przekonac, że jest w stanie wiecej pić, mimo że ledwo trzyma sie na własnych nogach. Otworzyłam swoje oczy ponownie tylko by zamknąć je po sekundzie w natychmiastowym pożałowaniu do samej siebie. Światło tutaj było nawet ostrzejsze niz wcześniej. Podczas gdy byłam bezradnie niesiona jak jakiś trup, moja świadomość zaczeła sie jeszcze bardziej do mnie dobijać. Trudno mi było jednak rozróżnić fakty od snów, które miałam, bo oba były za podobną mgła. Otworzyłam moje oczy ponownie, ale tym razem powolnie, aby je przyzwyczaić. Osobą, która mnie niosła był chyba mężczyzna. Ciężko było mi to stwierdzić, bo wszystko widziałam jak zza brudnej szyby.

- Idź wolniej, jest jeszcze w szoku. - usłyszałam damski głos koło swojej głowy, a za nim od razu kolejny, tym razem męski - Myślisz, że faktycznie sie udało? Nie wygląda za dobrze.

Nie będę ukrywać, że podniosł mnie na duchu fakt, że w końcu rozumiałam co mówili. Starałam podążać oczami za głosem tych osób, ale byli poza zasięgiem mojego wzroku.

-Myśle, że pieczęć działa, jeśli nie to chyba trzeba będzie pogadać z Aoto, żeby po prostu użyć prison realm.- Nieznana mi kobieta odezwała sie ponownie, a po swoich słowach westchnęła niezadowolona z możliwego obrotu spraw. Czekaj. Prison realm? Kurwa przecież pamietałam co to jest, pieczętuje sie w nim klątwy prawda? Byłam w totalnej w dupie. Przecież, jeśli by mnie zapieczętowali, znowu byłabym w takim stanie jak przed chwilą, a może nawet gorszym. Adrenalina, która zaczeła płynąć w moich żyłach, pozwoliła mi wyszarpac sie z rąk tego mężczyzny. Upadłam na podłogę, a ludzie szybko mnie otoczyli. W końcu moja wizja sie poprawiła, więc mogłam zobaczyć ich twarze. Kobieta, która wspomniała wcześniej o prison realm wyglądała zaskakująco staro zważając na jej młody głos. Możliwe, że była młodsza niż założyłam, a po prostu starości dodawały jej siwiejące włosy. Wyglądała na przerażona co tylko uwydatniało jej zmarszczki na dosyć szerokim czole. Obok niej stało dwóch wysokich mężczyzn, jednak nie przyjrzałam im sie dokładnie. Jedyne co zauważyłam, było to, że jeden z nich był łysy. Cała trójka była ubrana w podobny czarny strój przypominające kimono. Z każdym krokiem, który kobieta robiła w moją stronę cofałam się bezradnie na ziemi, dopóki nie zatrzymała mnie ściana za mną. Spojrzałam tylko na nią, a przerażenie sprawiło, że moje ciało było całkowicie sparaliżowane. Czułam sie o wiele słabiej, niż przed tym jak zamknęli mnie w tej tubie. Pewnie też przez to byłam tak zawładnieta strachem. Wspomnienia powoli do mnie wracały jednak nie szły za nimi żadne większe emocje.

-Nastraszyliśmy cie trochę, co? - Kobieta widocznie poczuła sie pewniej widząc mój stan i wiedziała, że może sobie chwilowo pozwolić na takie ograniczenie dystansu pomiędzy nami. Jednak widziałam, że jej uśmiech miał za soba cień niepewności, który jedynie sie pogłębił, gdy przede mną uklęknęła. - Długo sobie pospałaś, więc to normalne, że jesteś w szoku. Spokojnie... Moge ci zapewnić, że jesteś w dobrych rękach. Aoto chyba by nas pozabijał, gdyby stała ci sie krzywda.- Dodała z idiotycznym uśmiechem na twarzy, próbując dodać mi poczucia komfortu. Nie miałam pojęcia czy faktycznie była idiotką, ale musiała wiedzieć, że jej próby sa bezcelowe. Może po prostu nie patrzyła jasno na sytaucje, ale nie posądziłam ją o to.


To był nie pierwszy raz, gdy wybudzili mnie z tej dziwnej śpiączki. Chyba powoli wspomnienia do mnie wracały. Chciałam uspokoić sie trochę po jej słowach, ale dalej nie spuściłam jej z niej wzroku. Siwowłosa kobieta uśmiechnęła sie ponownie po chwili napiętej ciszy, a mężczyzna który stał obok niej podniósł mnie ponownie. Tym razem wykorzystałam sytaucje i przyjrzałam się mu dokładniej. Wyglądał na typowego mężczyznę w średnim wieku. W jego ciemnych włosach można było zauważyć ubytki spowodowane łysieniem, jednak moim zdaniem dodawały mu swego rodzaju uroku. Chyba do tego lubił tytoń, bo wokół jego ust były widoczne zmarszczki od zaciągania sie fajką. Były one nieznacznie zakryte kozią bródką i wąsem, jednak nie dało sie ich pominąć z takiej odległości. Próbowałam spojrzeć na drugiego mężczyznę, który niestety zasłoniety był przez tamtą kobietę. Nie spuszczała mnie ze wzroku ani na sekunde, jednak na jej twarzy dalej gościł podejrzany dla mnie uśmiech.

-Gdzie jestem?- bełkot, który z siebie wydusiłam, był widocznie zrozumiały tylko i wyłącznie dla mnie, ponieważ kobieta tylko delikatnie przekręciła swoją głowę starając się zrozumieć moje słowa. -Gdzie jestem? - powtórzyłam, tym razem wypowiadając słowa wyraźniej i znacznie głośniej niż było to potrzebne. Nie usłyszałam żadnego odzewu, a mężczyzna, który mnie niósł skręcił w prawo do jakiejś sali.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

[𝙱𝚊𝚌𝚔 𝚝𝚘 𝚕𝚒𝚏𝚎] | 𝙶𝚎𝚝𝚘 𝚂𝚞𝚐𝚞𝚛𝚞 𝚡 𝚛𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz