01

216 20 19
                                    

+18 ze względu na możliwe występowanie przekleństw oraz scen erotycznych

żadnych tw nie przewiduję

#gdeedwatt na twitterze

***

"Jeśli coś się wali to zazwyczaj wali się wszystko" - tego zdania była mama Stacy, kiedy ta była jeszcze dzieckiem i dopiero w dniu dzisiejszym Stacy w stu procentach, bez żadnego ale, z czystym sumieniem przyznała kobiecie rację.

Miała ochotę płakać. Nie, zaraz! Miała ochotę położyć się pod swoim ulubionym kocem, przycisnąć do klatki piersiowej obojętnie którą poduszkę i wyć wniebogłosy, bo najzwyczajniej w świecie nie miała bladego pojęcia, co zrobić. Pierwszy raz od dawna poczuła się tak bezsilna. Zazwyczaj świetnie sobie dawała radę ze wszystkim, bo jak to sama mówiła - musiała, aczkolwiek teraz niewiele brakowało do tego, aby się poddała. Tak po prostu poddała bez jakiegokolwiek podejmowania walki, bez próbowania zrobienia czegoś więcej.

Jeszcze chwilę temu uważała się za szczęśliwie zakochaną, a mężczyzna jej życia był niemalże idealny. To wcale nie tak, że na pewne jego wady blondynka przymykała oko. No, dobra, może właśnie tak było, ale stwierdzenie, że miłość jest ślepa nie mogło się wziąć przecież znikąd. A Stacy kochała Dylana całą sobą, bądź co bądź był jej pierwszą miłością i dziewczyna szczerze wierzyła, że będzie także ostatnią, taką jedną jedyną na zawsze. To z nim miała się zestarzeć, to z nim miała mieć dzieci, to z nim miała mieć wspólne wnuki. To on był jej przyszłością.

I choć wybaczała mu wiele na przestrzeni wspólnie spędzonych trzech lat, w tym dwóch latach mieszkania pod jednym dachem, tej jednej rzeczy wybaczyć nie mogła.

Prosiła go o jedną rzecz. Nie było to niczym wielkim, nie zależało od tego jego życie ani też jego reputacja. Zostawione przez nią pieniądze w kopercie miał zanieść do ośrodka, w którym opiekowano się jej babcią. Staruszka była dla Stacy wszystkim; jedyną rodziną, na której mogła polegać o każdej porze dnia i nocy oraz jedyną rodziną, która szczerze ją kochała, rzecz jasna z wzajemnością. To do niej uciekała z domu, w którym nigdy nie było ciepłej wody. To do niej uciekała, kiedy kolejny dzień z rzędu lodówka była pusta, bo jej matka miała ważniejsze sprawy na głowie. To do niej uciekała, aby poczuć się bezpiecznie.

Ale nieważne, ile się ma pieniędzy na koncie, nieważne, ile się w życiu nie osiągnie, nieważne, kim się jest i czy jest się przez kogokolwiek kochanym - są choroby, które prędzej czy później mogą dopaść każdego.

Alzheimer należał do jednej z tych "przypadłości", jak to określała Stacy w swojej głowie, która niszczyła wszystko i wszystkich po drodze, krok po kroku. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Bywały lepsze i gorsze dni. Ze względu na te gorsze, a zwłaszcza na jeden, w trakcie którego pani Sally wyszła ze swojego mieszkania udając się Bóg wie dokąd i Bóg wie w jakim celu, Stacy podjęła najtrudniejszą decyzję w swoim życiu, choć intencje miała jak najlepsze. Chodziło o dobro i bezpieczeństwo jej babci.

Jasne, mogła zatrudnić opiekunkę, która by do niej zaglądała w miarę często, jednakże się przed tym powstrzymała i to nie bez powodu. Kiedy jeszcze pani Sally rozumiała, co się wokół niej działo i kiedy jeszcze była sobą, często opowiadała swojej wnuczce o tym, ile jej koleżanek z dawnych lat zostało okradzionych lub źle potraktowanych. Poza tym nie uśmiechała jej się świadomość tego, że potencjalna opiekunka mogłaby grzebać w jej rzeczach, bo przecież staruszka choruje i wygaduje takie głupoty. Kto by uwierzył kobiecie mającej problem z pamięcią? Coś takiego byłoby dla niej przykre. Wolała najważniejsze dla siebie rzeczy zabrać ze sobą, a resztę pozostawić wnuczce, która mogłaby zrobić z tym wszystkim, co tylko chciała. Finalnie prosiła, aby w razie czego, gdyby starość była zbyt okropna do zniesienia, Stacy znalazła dla niej odpowiednie miejsce. Nie chciała stać się dla dziewczyny obciążeniem i powodem, przez który nie mogłaby spokojnie spać w nocy. Myślała, że jej emerytura w pełni pokryje koszty pobytu w jakimś ośrodku, ale była w błędzie.

One good deed for a day | +18Where stories live. Discover now