-Jaki jest haczyk?

-Twoja córka-Podniosłam głowę i spojrzałam na niego przerażona.

-Co z nią?

-Zamieszka ze mną.

-Chyba sobie kurwa śnisz-powiedział mój tata wstając z krzesła.-Widzę że ta rozmowa nie ma sensu będę miał lepszą kancelarię, nie oddając ci córki.

-Przemyśl to dokładnie.

-Daj nam porozmawiać na osobności-Powiedział tata na co szatyn wstał i powędrowała do kuchni.

-Odjebało ci!-Wykrzyczałam w jego kierunku, byłam pewna tego że Victor z kuchni to usłyszał. 

-Kochanie, to są losy mojej firmy.

-A mojego życia.

-Będziesz u niego chwilę pewnie, proszę będziemy mogli pozwolić sobie na przeprowadzkę do centrum.

-Przecież teraz nas na nią stać!

-Wiesz jakie to będą pieniądze? Jak będę najlepszą kancelarią na Hammersmitcie.-W mojej głowie działa się trzecia wojna światowa, z jednej strony chciałam aby tata był szczęśliwy, ale z drugiej musiałam czasami pomyśleć o sobie.

-Będziesz szczęśliwy?

-Najbardziej na świecie córeczko, on ci nic nie zrobi, jak ci włos z głowy spadnie nie ręczę za siebie.

-Zgoda.-Powiedziałam krótko na co mój tata wydał z siebie okrzyk radości który mnie lekko rozsmieszył.

-Namyśleliścię się?-Zapytał wyłaniając się za ściany kuchni.

-Tak nasza córka jedzie z tobą.

-Super, pakuj się.-Powiedział w moją stronę.

-Słucham?

-Jedziesz ze mną już dzisiaj.-Spojrzałam na rodziców którzy nie interesowali się mną tylko już chcieli liczyć pieniądze zarobione ze mnie, pokiwałam banalnie głową i poszłam na górę się pakować. po trzydziestu minutach zeszłam na dół.

-Już?-Zapytałam myśląc co ze studiami, ale dla moich rodziców ważne są pieniądze

-Tak-Powiedział szatyn otwierając drzwi wyjściowe, przegnałam się z rodzicami i następnie podałam walizkę którą Victor włożył do bagażnika ja za to wsiadłam do przodu cały czas myśląc po co ja mu jestem. Chłopak wsiadł do auta odpalając je.

-Więc po co ci jestem?-Zapytałam chłopaka który wyglądał na skupionego.

-Zobaczysz Mila.

-Kto?

-Mila.

-Jestem Lia.

-Trudno od teraz jesteś Mila.

-Czemu niby?

-W mafii nie wolno podawać swoich prawdziwych imion.-Otworzyłam szerzej oczy patrząc na jego usta. Victor nie wyglądał na rozbawionego czyli nie kłamał, czego rodzice nie zrobią dla pieniędzy oddali mnie kurwa mafiozie. Jechaliśmy w ciszy gdy zdecydowałam się odezwać.

-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-Chłopak westchnął.

-Pamiętasz może tych chłopaków co cię pobili?-Pokiwałam głową, ale szybko zrozumiałam że mnie nie widzi mieć mruknęłam ciche "Mhm" -Zwolniłem ich, doszli za to do mojego wroga który stworzył własną mafię, potrzebuje cię abyś udawała moją dziewczynę.

-Co ci to da?-Zapytałam czując strach.

-Ten kto ma dziewczynę w mafii ten jest silniejszy.-Wzięłam głęboki wdech, do końca drogi się nie odzywałam.

-Wysiadaj będziesz tu ze mną mieszkać.-Wyszłam z auta i ruszyłam za chłopakiem weszliśmy na klatkę która była skromna, przed nami otworzyły się drzwi windy.

-Jesteś bogaty a mieszkasz w bloku?

-Pozory-Powiedział klikając siódme piętro. Dom. był zwyczajny ceglane ściany z drewnianymi dodatkami, czarna kanapa chłopak złapał mnie za rękę którą wyrwałam z jego uścisku i poszłam za nim.-Twój pokój rozpakuj się.-Usiadłam na łóżku gdy szatyn wyszedł wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Charlotte.

-Halo?

-Co chcesz?-Zapytała dziewczyna z jej głosu wyczytałam że płacze.

-Czemu płaczesz co się stało?

-Ten sąsiad co mi się podoba.-Przerwała aby wziąć wdech-Słyszałam że mówił do kolegów że jestem nawet ładna, ale czarna więc uważa że brzydka.

-Skąd to wiesz?

-Byłam w galerii, i go zauważyłam chciałam podejść i zagadać ale usłyszałam co mówili.-Dziewczyna szlochneła. Charlotte miała trudno w życiu dużo osób wyzywało ją a ona przejmowała się każda opinią.

-Dobra Charlotte nie przejmuj się opinią innych, jesteś niesamowita kończę skarbie, zadzwonię jutro proszę nic sobie nie rób.-Powiedziałam po czym się rozłączyłam i zaczęłam rozpakowywać.

-Masz na mieście zachowywać się jak moja dziewczyna.-Powiedział szatyn siadając na moim łóżku z piękną bordową sukienką z dużym dekoltem i tiulem.-Nałóż to jedziemy na imprezę aby cię przedstawić wszystkim jest tam konkurencja zapewne będzie cię podrywać nie ignoruj go ale odpowiadaj z klasą i przede wszystkim nie daj sobą pomiatać w razie czego zawołaj mnie, a teraz szybko się szykuj.-Dziwne to było że przed chwilą byłam z Charlotte w domu a teraz jestem tutaj zrobiłam to co powiedział Victor i szybko poprawiłam makijaż. Wyszłam z pokoju i zastałam szatyna ubranego w czarny garnitur z tym samym kolorze co krawat.

-Chodźmy bo ta suknia do najwygodniejszych nie należy.

-Pięknie wyglądasz.-Do końca drogi nic nie mówiłam nie czułam sympatii do Victora. Gdy wysiedliśmy z auta pod ogromnym klubie spojrzałam na wszystkich stojących pod klubem było ich mnóstwo każdy zaczął bić nam brawa na co Victor wyszeptał mi do ucha.-Musimy się pocałować.-Owróciłam się w stronę chłopaka który patrzył na mnie jakby nigdy nic. Wzięłam wdech ale zanim zdążyłam coś powiedzieć poczułam dłoń chłopaka na biodrze przyciągając mnie do siebie aby połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, wszyscy zaczęli bić brawa głośniej i krzyczeć. Victor odsunął się ode mnie i ruszyliśmy do środka.

-Co to było-Powiedziałam cicho żeby tylko on to usłyszał

-Słabo całuje?-Zapytał z rozbawieniem-Nie pij nic od nikogo, idź się baw i pamiętaj o poprzednich zasadach-Pokiwałam głową i zaczęła się impreza, jeszcze nie wiedziałam że będzie taka trudna.

The last lie [18+]Where stories live. Discover now