~ Rozdział 9 ~

817 25 16
                                    

Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję. Było koło 16:30. Jak tylko wróciliśmy rano do domu Chaos wyszedł i do teraz nie wracał. Tak, próbowałam to wykorzystać i uciec, ale drzwi były zamknięte na kod, a szyb nie dało się wybić. Podobno jest też alarm, więc natychmiast by się dowiedział i ochrona na zewnątrz by mnie złapała. Od rana nic nie jadłam, ale nie byłam głodna.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Oznaczało to, że moje chwilę spokoju się skończyły w momencie gdy chłopak wrócił.

- Jestem!

Wyszłam z pomieszczenia i stanęłam w przejściu.

- Adel, podejdź tutaj.

Niechętnie wykonałam polecenie i stanęłam dwa kroki przed nim.

- Dobrze, a teraz przytul się do mnie.

Miałam ochotę spojrzeć mu w oczy opowiedzieć, że sam się może najwyżej przytulić, bo nie mam takiego zamiaru i odejść jak najdalej od niego. Więc dlaczego tego nie zrobiłam? Bałam się konsekwencji. Dlatego zbliżyłam się do czarnowłosego przytuliłam go. Zamknęłam oczy żeby nie widzieć jego twarzy. Był taki ciepły. I właśnie przez to ciepło na te kilka sekund zapomniałam o tym kim jest i dlaczego go nienawidzę.

- Adel spójrz na mnie i mnie pocałuj.

I właśnie w tym momencie po wypowiedzeniu przez niego tych kilku słów sobie przypomniałam o wszystkim.

- Nie chcę.

- Adel, czy pytałem cię o zdanie?

Odsunęłam się od niego.

- Nie, ale...

- Żadnych „ale" - powiedział ostrym tonem.

Odwróciłam wzrok i złożyłam ręce na klatce piersiowej. Nie miałam takiego zamiaru. Staram się nie pokazywać jak bardzo się boję.

- Adeline - warknął - Sama to zrobisz czy mam Ci w tym pomóc?

Dalej stałam przed nim z założonymi rękami i gapiłam się w jakiś, w tym momencie niezwykle dla mnie ciekawy punkt na ścianie.

- Sama chciałaś.

Zbliżył się do mnie, chwycił mnie jedną ręką w talii, a drugą przytrzymał moją głowę i agresywnie przywarł swoim wargami do moich. Zacisnęłam usta i próbowałam się wyrwać. Niestety na daremnie. Gdy Chaos oderwał się ode mnie poszedł do kuchni. Jednak chwilę przed tym szepnął mi do ucha wiadomość, która absolutnie mi się nie podobała.

- I tak będziesz mnie witać, za każdym razem gdy wrócę z pracy.

Chcąc znaleźć się jak najdalej od niego ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i rozczeszałam ponownie włosy.

Są 2 rodzaje złych ludzi. Ci, którzy robią złe rzeczy, bo muszą. Są do tego zmuszani. Jak i Ci źli z wyboru. Chaos zdecydowanie zaliczał się do tej drugiej kategorii. Momentami odnosiłam wrażenie, że chłopak czerpie niezwykła satysfakcję z krzywdy i upokorzenia innych. Był tym typem psychola, którego nikt nigdy by nie chciał spotkać. Jeśli dobrze pamiętam to większość ludzi bała się na samo wspomnienie jego imienia.

Starałam się jak najbardziej przedłużyć czynności w łazience i odwlekać w czasie możliwą konferencję znim jednak nie mogłam tam siedzieć w nieszkońconość. W końcu udałam się do pokoju przydzielonego mi przez czarnowłosego, ciesząc się z faktu, iż nie śpię z nim w jednym pomieszczeniu i mam swój kąt, gdzie chociaż przez chwilę mogę czuć się bezpiecznie. No dobra, bezpiecznie to za dużo powiedziane. W miarę stabilne. Widziałam, że może w każdej chwili wejść, jednak wolała skupiać się na czymś innym niż jego ewentualne przybycie.

Leżałam na plecach obserwując sufit. Nie miałam za dużo do roboty. Jeśli bym wyszła pewnie skończyło by się konfrontacją z nim. Niestety tak czy siak. Czy tego chciałam czy nie. Po chwili usłyszałam jak chłopak mnie woła na kolację. Musiałam wrócić do niego. I Bogu dzięki za to w jakim sensie wrócić. Gdybym miała mieć kiedyś chłopaka to na pewno nie był by to ten konkretny człowiek.

- Już idę!

Wstałam i udałam się w kierunku kuchni, gdzie to chłopak przygotował posiłek. Byłam przekonana, że przez stres nie uda mi się nic zjeść. I miałam rację. Przecież naprawdę długi czas przeżywałam naprawdę mały kawałek kurczaka. Miałam wrażenie, że gdybym spróbowała go połknąć to bym zwymiotowała, o ile w ogóle udało by mi się to połknąć.

- Dlaczego nie jesz? - spytał.

- Jem...

- Nie jesz. Przecież widzę, Adel. Nie jestem ślepy. Bawisz się tym jedzeniem już od dobrych 5 minut.

- Nie jestem po prostu głodna i...

- Nie kłam. Nie jadłaś nic od kilku, jak nie kilkunastu godzin i chczesz mi wmówić, że nie jesteś głodna?

- Ja naprawdę...

Chłopak podszedł do mnie jeszcze bliżej i położył rękę na stole.

- Nie wkurwiaj mnie i jedz ten pierdolony posiłek. Ugotowałem go i podłożyłem Ci pod nos. Jeśli tu wrócę i jedzenie nadal będzie nie tknięte to cię kurwa nakarmię.

- Ale...

Chłopak o nieznanym mi dokładnie wieku opuścił pomieszczenie. Starałam się coś zjeść, ale nie dalam rady. W końcu wpadłam na pomysł. Mój wzrok z talerza przeniósł się na śmietnik w rogu pokoju. To jedyna opcja. Wstałam i zabrałam ze sobą talerz z jedzeniem i wyrzuciłam połowę. Jeśli bym wyrzuciła wszystko nie uwierzył by mi. Wróciłam na miejsce, a kilka sekund później wrócił również chłopak. Spojrzał od razu na mój talerz, a potem na mnie i powiedział coś co mnie zaskoczyło.

- Zjedz chociaż tą połowę.

- Ale...

- Nie odszedłem daleko, tylko na tyle żebyś ty mnie nie widziała. Ale to, że ty mnie nie widzisz nie znaczy, iż ty nie znajdujesz się w moim polu widzenia.

Odebrało mi mowę. Co? Ale jak? Przecież się rozglądałam i go nigdzie nie było. Po chwili jednak miałam ochotę przyłożyć sobie w czoło. No tak. Za schodów widać akurat kuchni tyle, żeby to widzieć.

Muszę następnym razem bardziej uważać...

••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Heeej! Taki trochę luźny rozdział, ale nie miałam weny za bardzo, a chciałbym dać wam coś jeszcze w tym roku. I małe pytanie. A raczej 2pytania. 1- czy chcecie dać jakąś propozycję na inną książkę? 2-czy chcielibyście coś podobnego, ale z motywem age gap? Mogło by to być już za dużo tego typu opowiadań raczej, jednak jeśli ktoś chciałby coś takiego to mogę spróbować.

Miłego nowego roku ❤️

SprzedanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz