Cudownie...

- Witaj, Adel.

Ciocia w ciągu sekundy znalazła się przede mną, zasłaniając mnie własnym ciałem.

- Zostaw ją.

- Muszę cię rozczarować moja droga, ale twoje prośby czy rozkazy mnie nie obchodzą. Jestem tu tylko po moją Adel i już nas nie ma.

- Twoją Adel?! Ona nie jest twoja!

- Jest, i chuja masz w tym temacie do powiedzenia.

- Słuchaj psycholu! Adel się ciebie boi i nigdzie jej nie zabierzesz. Nie kiedy jest pod moją opieką.

- Pani opieką? Proszę wybaczyć, ale o ile dobrze mi wiadomo to jej prawnym opiekunem w papierach jest jej ojciec, nie Pani.

- Jej ojciec się nią nie interesuje i w ogóle nie powinien mieć jakichkolwiek praw rodzicielskich.

- A jednak ma. Sprzedał mi swoją córkę, więc jest moją własnością. Mam do niej pełne prawo.

- Chuja nie prawo, zostaw moją siostrzenicę w spokoju.

- Koniec tej dyskusji. Adel, idziemy.

- Ona nigdzie z tobą nie idzie.

Czarnowłosy przewrócił oczami.

- Enzo, ucisz ją. Już mnie zaczyna porządnie wkurwiać.

Mężczyzna przy wejściu do kuchni podszedł do nas i chwycił ją za przedramię. Wyciągną coś z kieszeni i przyłożył jej coś do twarzy. Brunetka obok mnie zemdlała po chwili.

- Ciociu!

- Spokojnie, to tylko środek usypiający, a teraz idziemy.

Chłopak podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Próbowałam się wyrwać, ale Chaos miał zdecydowanie więcej siły niż ja.

***

Przez cały czas próbowałam się wyrwać i krzyczałam o pomoc, jednak to nic nie dawało.

- Naprawdę myślałaś, że uciekniesz z domu i po sprawie? - zaśmiał się po czym mnie pościł.

Byliśmy w lesie, na jakiejś ścieżce, a z oddali widziałam jego dom.

- Zostaw mnie w spokoju - powiedziałam cicho.

Odsunęłam się od niego i odwróciłam z zamiarem uniknięcia jego wzroku. Nie wiedziałam gdzie jestem, a na skraju lasu zostali Ci mężczyzni.

- Powiem ci, że mocno mnie to zdenerwowało, ale skoro jesteś taka odważna to proszę bardzo. Dam Ci szansę na wywalczenie spokoju.

- Co?

- Absolutnie nie potrafisz się chować. Moi ludzie namierzyli cię z łatwością. Ale mam dobre serce i dam Ci jeszcze jedną szansę, może Ci się uda, a jeśli nie to przynajmniej cię czegoś to nauczy.

Słyszałam jak podchodzi kilka kroków za mną.

- Co masz na myśli?

- Jeśli Ci się uda, to odpuszczę.

- N-Naprawade?

Czarnowłosy zbiliżył się jeszcze bardziej. Teraz czułam jego oddech na karku. Oblałam się zimnym potem. Jeszcze chyba nigdy się tak nie bałam jak teraz.

SprzedanaWhere stories live. Discover now