(VI)

364 45 3
                                    

– Gdzie jesteśmy? – spytała ponownie, odwracając się powoli. I wtedy przeraził ją wyraz jego oczu. Nigdy wcześniej nie pozwolił, aby ukazało się w nich tak wiele.

– W miejscu, którego nigdy nie zapomnisz – odezwał się w końcu szeptem, uśmiechając się z satysfakcją. Szczupłe palce bardzo wolno zacisnęły się na jej krtani. – W moim domu.

– A kolacja? – wyszeptała zmartwiałymi wargami.

– Kolacja? Jesteś głodna? – Ustamidotknął jej policzka. – Ja też. Pozwól jednak, że pierwszy zaspokoję swój głód.

Skąpy blask światła rzucał dziwaczne cienie na jego twarz, wydobywając z mroku fascynujące szczegóły. Ale i tak najbardziej hipnotyzowały oczy.Ciemne, jak niebo za oknem, pełne żaru. Po raz kolejny lekko się uśmiechnął, lecz nie był to przyjemny uśmiech, a jedynie grymas zadowolenia z odniesionego zwycięstwa. I właśnie w tym momencie, jak nigdy przedtem, zapragnęła to zmienić.

– Chcesz, abym się bała? – spytała cicho.

– Nie wiem – przechylił głowę na bok, a w ciemnych źrenicach mignęło zdumienie. – Chociaż nie ukrywam, że twój strach działa podniecająco.

– Dziwny z ciebie człowiek. – Odważyła się unieść dłoń i musnąć palcami jego wargi. Skrzywił się ze złością, odtrącając jej rękę.

– Nie rób tego więcej – ostrzegł. – Nie po to tu jesteś.

– A po co? – Wspięła się na palce i wyszeptała te słowa prawie do jego ucha. Sama była przerażona własną śmiałością. A może to zupełnie nowe pragnienia, sytuacja w jakiej się znalazła, sprawiły, że zdobyła się na odwagę? Zresztą, nie było już odwrotu. Skoro pozwoliła, aby los przywiódł ją aż tutaj, to musiała dalej podążać tą drogą. Jednego była pewna; protesty, łzy i krzyki nie robiły na Rafale wrażenia. Pozostało tylko jedno wyjście – zafascynować go, zauroczyć. Pierwszy raz w życiu podjęła taką grę, ale też i pierwszy raz miała do czynienia z tak nietypowym mężczyzną.

– Zobaczysz – odpowiedział również szeptem. Jego plan przewidywał szybkie zaspokojenie zmysłów, brutalne rżnięcie i pozbycie się nieznośniej tęsknoty. A jednak nagle postanowił go zmienić. Zapragnął czegoś więcej i o dziwo, to pragnienie nie wyzwoliło kolejnej fali agresji. Po prostu pochylił się i w końcu ją pocałował. Objął, przyciągnął ku sobie i całował, pozwalając, aby puściły wszelkie tamy. Badał językiem wnętrze jej ust, odkrywał wszystkie szczegóły, smakował, delektując się tym. A jednocześnie tak bardzo się w tym zatracił, że jego dłonie coraz brutalniej zaciskały się na szczupłych ramionach kobiety. W końcu jęknęła protestująco. I dopiero ten cichy jęk wyzwolił szaleństwo.

Bez najmniejszego problemu chwycił ją na ręce i ruszył w kierunku sypialni. Posadził na ogromnym łóżku i zamarł w bezruchu. Delektował się tym, co za chwilę zrobi, tym, że będzie w końcu mógł zaspokoić zmysły. Bardzo powoli ujął szczupłą twarz Agnieszki w obie dłonie, palcami powiódł po rozognionych policzkach, zatopił spojrzenie w jej oczach. Podobało mu się to, co tam zobaczył. Pożądanie przeplatające się z niepewnością, doprawione odrobiną strachu. Uśmiechnął się drwiąco. Nie trudno było dostrzec również nadzieję, że czysto fizyczny akt, stanie się czymś więcej. On wiedział, że nie. Lecz bawiła go naiwność kobiet, pragnących zmienić go w kogoś zupełnie innego.

Zrzucił z siebie marynarkę i pochylił się nad Agnieszką, która wpatrywała się w niego zahipnotyzowana. Drżała, lecz nie z powodu zimna. Niecierpliwie czekała na kolejny pocałunek, na coś, czego nie do końca potrafiła ogarnąć rozumem.

– Przestałaś się bać? – spytał drwiąco, lekko ją popychając, tak że padła plecami na miękki materac łóżka. Jednocześnie wplótł palce w jej włosy, powoli przygotowując się do działania. Nie zamierzał być przy tym delikatny, ale brać, sycić się i zaspokajać głód.

Tysiąc odcieni bieli 18+ [WYDANA]Where stories live. Discover now