Część 5. TOMEK

165 18 4
                                    


TOMEK

Ta uparta chodząca słodycz rzeczywiście unikała mnie przez kolejne dni.

Nie przejmowałem się tym aż tak bardzo. I tak wiedziałem, że spotkamy się w weekend na przyjęciu charytatywnym na rzecz kliniki dziecięcej czy czegoś tam. Adela Janiak była mistrzynią takich inicjatyw, bo przed małżeństwem z popularnym politykiem pracowała jako pielęgniarka.

Przez cały wieczór ścigałem spojrzeniem Jaśmin i dość szybko się zorientowałem, że w przyjęciu uczestniczy sporo jej znajomych. Głównie kobiet. Ale nie tylko. Nie podobał mi się łapczywy wzrok mężczyzn, czasami mężów jej klientek, a czasami – synów.

Jaśmin wyglądała pięknie, zresztą, tak jak zawsze. Zrezygnowała z tej opaski na włosach i zamiast tego ułożyła fryzurę z loków, w której przypominała gwiazdę kina noir. Za uchem miała wpięty kwiat i wyglądała jak marzenie.

Chyba już doszła do siebie po tym „seksualnym obnażeniu", jak to określiła, bo lekko się uśmiechnęła, kiedy się minęliśmy w tłumie.

Ja nie doszedłem do siebie w ogóle. Odkrycie, jak silna chemia nas łączy, rozwaliła mnie od środka. Niezależna Jaśmin Płotko lubiła słuchać poleceń, a ja bardzo chciałem wydawać jej te polecenia. Poza tym, dlaczego miałbym nie obrócić tego wzajemnego przyciągania na swoją korzyść? Ona była śliczna, bystra i, co skrzętnie ukrywała pod tym zwodniczym wyglądem, wystarczająco niemoralna.

Kiedy skierowała do mnie ten uśmieszek, nie odwzajemniłem się, ale delikatnie przytrzymałem jej łokieć.

- Stop – szepnąłem prosto w jasne włosy tuż za uchem.

- Hmm... - powiedziała półgłosem. – Co za maniery...

- Dobry wieczór – poprawiłem się od razu i puściłem ją. – Drinka?

- Dziękuję, nie. Jestem tu z kimś – odparła Jaśmin. Trzymała też w dłoni kieliszek, prawie pełny.

- Widziałem. Kto to jest? – zapytałem.

Jaśmin zrobiła kilka słodkich min, które miały mnie zwieść: mruganie rzęsami, uśmieszek, poruszanie noskiem i tak dalej. Doceniłem każdą z nich.

- Co cię z nim łączy? – zapytałem. To był jakiś kompletnie bezbarwny koleś. - Zakładam, że to nie jest twoja „jednorazowa randka"? – drążyłem, bo wciąż nie odpowiadała. – Jak się poznaliście? Na fitnessie? Na kursie skróconej księgowości? Sprzedał ci obiektyw do aparatu? Podłączył kablówkę?

Jaśmin uśmiechała się coraz bardziej rozbawiona.

- Sądzisz ludzi po pozorach – stwierdziła. – To dobry znajomy.

Podniosłem głowę i dostrzegłem, że ten facet rozgląda się szukając jej w tłumie. Zasłoniłem ją przed nim bez skrupułów.

- Ktoś godny zaufania? – spytałem.

- A czy tego można być pewnym w dzisiejszych czasach? – Jaśmin rzuciła aluzję tak samo sensowną, jak to moje śledztwo.

- A czy jest... - Nachyliłem się i znowu jej dotknąłem. Tym razem – musnąłem ramię. Na szczęście dla mnie założyła tego dnia sukienkę z rękawem do łokcia, bo dotknięcie nagiej skóry mogło wywołać nieoczekiwane konsekwencje. – Jest ciebie wart?

- To nie jest twoja... - zaczęła mówić, ale nie dokończyła.

Przesunąłem ją ledwo dostrzegalnie w stronę tarasu. Jaśmin obejrzała się, i nic nie powiedziała, ale widziałem, że świadomie usuwa się z widoku razem za mną.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWhere stories live. Discover now