2

52 1 0
                                    

Aireen

Podjeżdżaliśmy już pod ogromny budynek przypominający zamek, przed którym gromadzili się ludzie. Wysiadłam z samochodu i w towarzystwie ojca oraz paparazzi weszłam do gmachu. W holu zgubiłam tatę, prawdopodobnie ktoś go zagadał, więc zahaczając o łazienkę by upewnić się jak wyglądam, przeszłam do sali głównej. Stojąc tak w auli zaczepiło mnie kilka wysoko postawionych ludzi, lecz nie poświęcałam im zbyt dużej uwagi szukałam wzrokiem, kogoś kogo mogłabym znać. I znalazłam, niestety. Kyrell Serrano syn Nevan'a Serrano, firmy naszych ojców kiedyś współpracowały, lecz z niewiadomej przyczyny przestały i zaczęły rywalizować. Z wyglądu typowy bad boy, wysoki, czarne włosy, tatuaże i wręcz czarne tęczówki, był o 10 lat starszy. Kiedy nasze oczy się skrzyżowały, uświadomiłam sobie, że zdecydowanie za długo się w niego wpatrywałam, i odwróciłam wzrok.
- Siemka Aireen, nie wpatruj się tak w niego bo jeszcze jego wysokie ego sobie coś pomyśli - zagadnął mój kuzyn, który dosłownie wyrósł spod ziemi, przyprawiając mnie tym prawie o zawał
- Boże nie strasz mnie. Co on tu w ogóle robi przecież to moje przyjęcie - odpowiedziałam ignorując jego sugestię
- Nie wiem sama się go spytaj - odpowiedział unosząc brwi, na co przewróciłam oczami. Wzięłam drinka od przechodzącego kelnera i usiadłam na mini schodkach prowadzących na parkiet.
- Pamiętałaś o przemowie? - zapytał kuzyn
- Oczywiście - uniósł brew - że nie - napotykając jego niedowierzający wzrok dodałam - ale mój ojciec tak - na co Andre parsknął śmiechem. Gdy tak siedzieliśmy, ktoś podszedł do nas i powiedział że zaraz mam przemowę, więc niechętnie zeszłam ze schodków i skierowałam się do małego pokoiku w którym miałam się przygotować. Kiedy już tam siedziałam i ćwiczyłam przemowę przed sobą w lustrze, kątem oka zauważyłam, że ktoś wchodzi. Zignorowałam to bo z mojego miejsca drzwi były niewidoczne i myślałam że to sprzątaczka, lecz gdy postać wyszła z cienia okazało się że to Kyrell.
- To chyba jakiś żart co ty tu robisz - rzekłam ze złością
- Też miło cię widzieć - odpowiedział z tajemniczym uśmieszkiem, skanując moje ciało. Boże jak ten człowiek działa mi na nerwy - Podobno masz już iść - dodał.
- Dziękuję ci za tą informację - powiedziałam z udawanym uznaniem, przez co napotkałam jego zwycięski wzrok - Z całym szacunkiem, ale teraz możesz już spierdalać - kiwnęłam ręką w stronę drzwi, ale on chyba nie zamierzał się ruszyć więc sama postanowiłam wyjść. Oczywiście nie mogło obejść się bez ostentacyjnego szturnięcia w ramię i jego durnego uśmieszku.

Po wygłoszonej przemowie, siedziałam z Andre, przy barku popijając eleganckie drinki.
- Patrzy się - szepnął Andre
- Co, kto, gdzie? - spytałam zdezorientowana
- Dobrze wiesz kto i na górze - przewróciłam oczami, lecz jednak spojrzałam w tamtą stronę. Stał na dość dużym tarasie i wpatrywał się prosto we mnie. Nasz kontakt wzrokowy przerwała jakaś dziewczyna która zaczęła kleić się do Kyrell'a. Wkurzona, nie wiem nawet dlaczego, wyszłam z sali i poszłam się przewietrzyć na jakimś balkonie. Nie było tu ludzi więc wyjęłam paczkę papierosów i odpaliłam jednego. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w piękne gwieździste niebo. Kocham gwiazdy i księżyc. Nawet nie zauważyłam kiedy, ktoś wszedł na balkon. Wzdrygnęłam się jak zauważyłam po obu moich stronach męskie, dobrze znane mi dłonie, które sięgnęły po mojego papierosa.
- Bittencourt i palenie kto by pomyślał - parsknął zaciągając się malboro, a ja przewróciłam oczami
- Nie przywitałaś się ze mną Bittencourt - kontynuował niskim głosem. Powoli odwróciłam się do niego, nie był to dobry pomysł, bo teraz byliśmy zdecydowanie zbyt blisko siebie.
- I nie zamierzam Serrano - odpowiedziałam z zimną krwią - Za to ty także się nie przywitałeś ani nie złożyłeś mi życzeń, a każdy kto tu gości musi to-
- Słuchaj Aireen - przerwał mi - Ludzie z takim nazwiskiem jak ja nic nie muszą, nikt ich do niczego nie zmusi. - powiedział prawie szeptem. Teraz o wiele bardziej zaczęłam odczuwać jego bliskość, zaczęło mi się robić gorąco. Moim zbawieniem był kuzyn wołający mnie gdzieś w oddali. Kyrell oderwał wzrok ode mnie i mogę przysiąc że na sekundę jego wzrok powędrował niżej, czyli na moje cycki. Zboczeniec. Oderwał się od balustrady i przystanął koło mnie. Jak już Andre mnie odnalazł, ignorując Kyrell'a rzekł
- Zbieraj się jedziemy na imprezę, Enya będzie - kiwnęłam głową i wraz z nim udałam się do klubu.

- Cześć kochana! - krzyknęła na powitanie moja przyjaciółka. - Musimy uczcić dzień w którym w końcu możesz legalnie pić - Zaśmiałam sie i przytuliłam ją, od razu wzięłam 2 shoty. Kiedy już byłam odpowiednio nachlana i jako, że puszczono właśnie "Heads Will Roll" wyciągnęłam przyjaciółkę do tańca, którą mi prawie od razu zabrał jakiś przystojniak. Więc teraz tańczyłam sama, lecz nie zabawiłam w takim stanie za długo bo szybko jakiś umięśniony blondyn do mnie dołączył i nie mogłam przepuścić okazji.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 11, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Comely CeoWhere stories live. Discover now