Prolog

108 4 0
                                    

Świat nigdy nie był idealny. Od zawsze zło czaiło się w ciemności czekając na odpowiedni moment by wkroczyć. Domino zwane krainą Wielkiego Smoka było najbardziej narażone. Zasiadający na tronie król-Oritel wiedział, że przez moc jaką ich rodzina posiadła są w niebezpieczeństwie. Któregoś dnia wkońcu się o tym przekonał. Ojczyznę zaatakowały Prastare Wiedźmy. Kampania Światła starała się jak tylko mogła by zakończyć ich spustoszenie raz na zawsze. Wszysycy dobrze wiedzą jak to się skończyło. Kraina zniknęła pod śniegiem a ludzie zostali zamknieci w obsydianie wraz z swoimi władcami. Po tych wydarzeniach reszta świata jakby zapomniała o tym wszystkim i wróciła do normalności.

Wędrowiec poszukiwał kolejnego miejsca na obóz. Widząc jak kraina znika pod lodem i śniegiem postanowił znaleść sposób by stąd uciec. Był dosyć wysoki, miał krótko ścięte blond włosy przypominające pole zboża i brązowe przyjazne oczy. Patrząc na niego miało się wrażenie, że nie potrafiłby nikogo skrzywdzić jednak prawda była całkiem inna.

Z cienkiego stroju musiał przerzucić się na zimowy płaszcz przez malejącą temperaturę. Ruszył w kierunku zabudowań. Mimo częstego przebywania w mieście nikomu nie zdradził swojego imienia. Bardzo cenił sobie anonimowość, wszystko przez to przed czym uciekał. Kiedy tam dotarł zamarł. Po mieszkańcach nie było ani śladu, wszystko było zniszczone i pokryte lodem. Budynki były zniszczone, nawet zwierzęta zamarzły. Ten widok blokował mu zdolność oddychania. Upadł na kolana łapiąc ciężko powietrze.

–Kto jest aż tak akrutny?–zapytał sam siebie nie mogąc uwierzyć w ten widok–Świat jest pełen zła–syknął z gniewem–Dlaczego nikt nie potrafi zaprowadzić pokoju?!

Z gniewnego amoku wyrwał go mały płomień na jednym z krzaków. Widok ten go zaciekawił. Wkońcu jak to możliwe by w takiej temperaturze coś paliło się jak gdyby nigdy nic? Blondyn uznał to za znak. Powoli zbliżył się do rośliny i wystawił w jej kierunku dłoń. Nie bał się ognia. Była to jego natura. Każdy fragment duszy mieszał się z tym pięknym żywiołem. Gdy jego palce zetkneły się z płomieniem ten zniknął i pojawił się kawałek dalej unosząc się nad ziemią.

Bez zastanowienia ruszył za nim. Musiał się dowiedzieć kto i gdzie zamierza go poprowadzić. W głębi chciał by był to wielki stwórca. Jego lud bardzo wierzył i czcił Wiekiego Smoka. Uznawali go za jedynego prawowitego władcę świata. Według legend to on sam obdarował ich ognistymi duszami, które pozwalały na manipulowanie tym żywiołem. Blondyn od zawsze czuł, że pewnego dnia spotka kogoś o równie a może nawet silniejszej magi. Wokół jego ludu krążyły plotki o rodzinnie królewskiej, która miała podobno mieć ogromną moc przekazywaną przez pokolenia.

Ognień wyprowadził go daleko za miasto. Tak wśród zamarzniętych drzew dostrzegł małą grotę. Gdy przekroczył jej próg jego przewodnik zniknął i już się nie pojawił. Mężczyzna nie wiedział co ma teraz zrobić. Nagle usłyszał ciche kaszlnięcie. Delikatnie wystraszony rozejrzał się, wtedy dostrzegł mały tynel na samym końcu groty. Ciekawiło się gdzie może prowadzić, jednak nie to było jego największy zmartwieniem. Tuż przy wejściu do tunelu siedziało dziecko. Skulone i trzęsące się z zimna. Jego dobre serce nie mogło pozwolić by blondyn je tak zostawił. Powoli podszedł bliżej starając się wyglądać przyjaźnie.

–Hej mała–przywitał się z niepewnym uśmiechem–Co tu robisz?

Dziewczynka spojrzała na niego. W jej brązowych oczach widział strach i niepewność. Nie ufała mu ale nie dziwiło go to, był obcym a z jej domu najprawdopodobniej nic nie zostało.

–Nie musisz mi opowiadać o tym co widziałaś–oznajmił po chwili siadając przed nią–Powiedz mi chociaż jak masz na imię

–Roda–mruknął cicho. Czuła się niepewnie, jednak widząc uśmiech na twarzy mężczyzny zaczęła powoli czuć się pewniej–Mam na imię Roda

Po usłyszeniu tego przyjrzał się jej. Miała długie brazowe włosy z rudymi pasemkami i brązowe oczy. Na szyi miała zawieszony wisiorek z herbem. Blondyn przyjarzł się mu, był w szoku, był to herb rodziny królewskiej. Wielki Smok na tle zamku był rozpoznawany nawet w takich zakątkach Domino jak te, którego pochodził. W tym momencie zaczął się zastanawiać co powie nowej małej znajomej. Czuł od niej ogromną magiczną energię podobną do tej, którą miał on sam. Wkońcu postanowił.

–Miło cię poznać Roda–stwierdził schylając głowę–Ja jestem Ragnar. Twój ojciec poprosił mnie bym zajął się tobą dopóki nie ujawnią się twoje zdolności, a Domino się odbuduje–skłamał ale nie miał innego wyjścia, musiał zabrać ją stąd i zająć by okiełznać rosnący w niej dar–Powiedz mi jeszcze ile masz lat?

–Trzy–odrzekła powoli przyswajając słowa brązowookiego–Naprawdę będziesz mnie trenować?

–Będziemy razem podróżować i przy okazji trenować, a kiedy będziesz gotowa wrócisz do domu–jego słowa były bardzo przekonujące a jego uśmiech dawał nadzieję brązowowłosej–Wchodzisz w to?

Roda spojrzała na niego. Chwilę się wahała ale nie chciała zawieść ojca.

–Pójdę z panem–odpowiedziała po chwili

–Proszę tylko nie "Pan"–poprosił drapiąc się po karku–Mów mi po imieniu

–Dobrze Ragnar

Słysząc jak się poprawia poczuł jak jego pustka w sercu się zapełnia. Nigdy nie sądził, że dostanie drugą szansę od losu.

–Chodźmy już–oznajmił podnosząc ją. Zarzucił na nią koc, który wyciągnął z plecaka i razem ruszyli

Szli w ciszy. Brazowowłosa oswajała się z towarzystwem nowego znajomego. Ciągle martwiła się o swoją rodzinę. Zastanawiała się czy nic napewno im nie jest. Nie spodziewała się ataku na Domino i bała się kiedy musiała uciekać tajnymi tunelami.

–Jesteśmy–stwierdził wskazując jej ocean–Tu nikt nas nie zauważy kiedy otworzymy portal

–My?

–Będziesz musiała mi pomoć mała–widząc jej strach postanowił ją pocieszyć dlatego połaskotał ją, a widząc jej uśmiech poczuł radość głęboko w sercu–Wystarczy, że będziesz skupiona na mnie i mojej energi. To nasza pierwsza lekcja

–Okej–odpowiedziała niepewnie przytulając się mocniej do nowego opiekuna

Ragnar wystawił przed siebie rękę i łącząc swoją moc z mocą brazowowłosej otworzył portal. Nie było to łatwe ani dla niego ani dla niej. Po chwili dziewczynka zasnęła a blondyn ruszył wraz z nią przez portal by zacząć ich wspólną część życia.

Daphne obudziła się po wszystkim. Nie było nigdzie oznak życia co ją martwiło. Przeklęta przez Wiedźmy i pozostawiona sama bez wiedzy czy reszta jej rodziny żyję.

–Wielki Smoku wysłuchaj mojej prośby i ocal moją rodzinę

Po tych słowach chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie by zobaczyć jak wiele zostało zniszczone.
_________________________________________

Data publikacji: 01.10.2023

Z okazji tysiąca wyświetleń pierwszej części histori o Rodzie postanowiłam zrobić jej remake. Fabuła nie ulegnie zmianie, będą jedynie drobne poprawki niektórych wątków i dialogów, z których nie jestem zadowolona. Rozdziały pojawiać się będą raz w miesiącu ze względu na ciągłą pracę nad Smoczym Królem. Mam nadzieję, że się spodoba.

Pozdrowienia dla wszystkich!
Roda2137

Winx-Strażnik Magicznego WymiaruWhere stories live. Discover now