Rozdział 10

519 26 18
                                    

TW:RANY ZE SH

Pov:Will

– Słuchaj, Vincent, to nie tak jak myślisz-

– Nie tak jak myślę?Nie tak jak...Will co to do cholery ma znaczyć?Do biblioteki.Teraz.

Myślałem że zemdleje.Przysięgam.

Na trzęsących się nogach poszedłem za nim do biblioteki.Usiadł na fotelu, a ja przed nim.

– Chcesz mi coś wytłumaczyć, William? – zapytał najpierw, tym swoim lodowatym tonem.

– Raczej nie.

– Nie zachowuj się jak dziecko.

– Vincent, musisz po prostu zrozumieć, że ludzie mają różne sposoby na radzenie sobie z problemami.A ten wybrałem ja.Nie możesz mi mówić, co mam robić.Jestem dorosły.

– Nie zachowujesz się, jakbyś był dorosły.Zachowujesz się jak piętnastolatek.Obiecałeś coś.

Will?Obiecujesz, że jak znowu będziesz się tak czuć, to przyjdziesz do mnie?Do kogo kolwiek?

– Tak, obiecuję.

– To było dawno temu.

– To niczego nie zmienia.

– Zmienia.

– W tej chwili dzwonię do Cama. – te słowa jakby wyrwały mnie z transu.

– Nie, nie rób tego, Vincent, proszę, proszę Vincent, on nie może się dowiedzieć-

– Musi.

– Proszę. – wyszeptałem. – Nie chcę być znowu w psychiatryku.Nie tam-

– To dla twojego dobra.

Czułem jak w moich oczach pojawiają się łzy.Prawie pół roku spędzonego w szpitalu psychiatrycznym to był najgorszy rok mojego życia.

– Vincent, Vincent, proszę, naprawdę, to się nie powtórzy-

– Nie obchodzi mnie to.Cam musi wiedzieć.A co, jak znowu będziesz próbował się zabić?

– Przysięgam-

– Skoro jedną obietnicę już złamałeś, to w tej kwestii też ci już nie zaufam.– powiedział, wybierając numer do taty.Chwilę potem wyszedł z pomieszczenia, i słychać było dźwięk połączenia.

A ja osunąłem się na podłogę.

Dusiłem się, krztusiłem łzami i wszystko naraz.Było mi słabo.Brakowało mi oddechu.Atak paniki.

Dlaczego jestem taki głupi?

Po kilku minutach Vincent wrócił do biblioteki.Ja siedziałem, opierając się o kanapę.Siedziałem z wyprostowanymi nogami, i wpatrywałem się przed siebie.

– Nie siedź na podłodze.Muszę ci coś powiedzieć.

Kiedy dotarło do mnie, co powiedział, powoli wstałem, i siadnąłem przed nim.

– Nie idziesz jeszcze do psychiatryka.Chyba, że znowu to zrobisz.Rozumiesz? – powoli pokiwałem głową. – I nikt narazie nie może się dowiedzieć.

– Dobra... – odpowiedziałem.

– I jeszcze jedno.Jako, że ci już nie ufam co do tego, muszę zobaczyć wszystko.Wszystkie twoje rany.

– Nie... – szepnąłem.

– Nie mam gwarancji, że tego nie zrobisz.Idziemy do twojego pokoju.Teraz. – powiedział i wstał.Zatrzywał się przed wyjściem. – na co czekasz?

Vincent zobaczy wszystko co zrobiłem.

Teraz to do mnie dotarło.

Wstałem i na sztywnych nogach szedłem za nim.Poszliśmy do mojego pokoju, a potem do mojej łazienki.Vincent stanął przedemną, a ja przed nim.

– Rozbieraj się.Do bokserek. – nakazał.A ja go posłuchałem, bo co niby, miałem zrobić?

Powoli zacząłem rozpinać guziki koszuli, a potem opuściłem spodnie w dół.Później stanąłem przed Vincentem, nie patrząc mu w oczy, tylko w podłogę.

– Cholera, Will. – szepnął.Przeskanował moje ciało wzrokiem, a przynajmniej tak myślałem, bo czułem jego wzrok.

Po moich policzkach spłynęło kilka łez.

– Spójrz na mnie. – Vincent widząc, że nie mam zamiaru spojrzeć mu w oczy, chwycił mnie za podbródek, i skierował go na jego oczy.

Spojrzałem w jego oczy, które niegdyś patrzyły na wszystko obojętnym wzrokiem, a teraz patrzył na mnie po części z troską.Jego rysy twarzy złagoniały.

– Wszyscy cię kochamy.To, że jestem czasami zbyt poważny i za bardzo trzymam na swoim, nie znaczy, że mi obojętnie, co się z tobą stanie.Chcę cię po prostu chronić.

Upuścił mój podbródek, a potem wyszedł z łazienki.Słyszałem, że nie wyszedł z mojego pokoju, czyli że czeka mnie jeszcze pogadanka.

Szybko się ubrałem, i wróciłem do mojego pokoju.Vincent siedział na moim łóżku, a ja siadnąłem obok niego.

– Myślisz, że jesteś gruby? – wiedziałem, że o to zapyta.

– Nie. – odpowiedziałem szybko.W zasadzie, to nie kłamałem.Czasami po prostu nie miałem ochoty jeść.Albo nie miałem czasu.

– A mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego jesteś taki chudy? – wzruszyłem ramionami.

– Nie musisz się interesować, Vincent.Jem tyle, ile potrzebuję.

– Tylko że, Will, jesteś taki chudy, że z łatwością mógłbym policzyć wszystkie twoje żebra.Nie myślisz, że to dziwne?

– Może trochę.

– Będę cię teraz pilnował.Będziemy jeść śniadania, obiady i kolacje wszyscy razem.I nie powiesz już, że nie jesteś głodny.

Westchąłem.Byłem już tym zmęczony.

***

KOLEJNY ROZDZIALIKK
Wiem, Vincent jest momentami nie fajny😭

DO NASTĘPNEGO!!!

WILL MONET | It's okay Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα