Wzrok Booker'a - bo tak nazywa się ten chłopak, który kilka godzin wcześniej wtargnął do gabinetu rektora uczelni i przy okazji swojej babci - najpierw znalazł się na moich nogach, później na biuście, a w ostateczności na twarzy. Przez chwile toczyliśmy wojnę na wzrok, aż w końcu na jego wargach wpłynął kpiący uśmiech i z powrotem skupił swoją uwagę na telefonie.

Uroczo.

- Proszę bardzo - Nate podszedł do nas i wręczył nam dwa kupki. Przyłożyłam go do ust, chcąc w ten sposób wyczuć co jest w środku.

Wódka z colą. Przereklamowane

- Niestety, ale dzisiaj nie pije - odpowiedziałam, wymuszając uśmiech i oddając czerwony kubeczek w ręce starszego Blake'a. Chłopak zrobił minę zbitego szczeniaczka i sam napił się trunku, przygotowanego dla mnie.

Cóż... Można i tak

- Detoks?

Pokręciłam przecząco głową.

- Wiem, braciszku - Daphne poklepała go po ramieniu - Też ubolewam, że nie chce się ze mną najebać.

Na jej słowa parsknęłam śmiechem. Ta dziewczyna jest naprawdę niemożliwa.

Wraz z brunetką usiadłyśmy pomiędzy Marcel'em a Booker'em. Na moje nieszczęście Daphne przysiadła miejsce obok tego pierwszego, więc mi zostało tylko przy tym idiocie. W międzyczasie wyjęłam telefon, gdyż poczułam wibracje zwiastujące nową wiadomość.

Od Mama: Wszystko w porządku?

Uśmiechnęłam się pod nosem na samą treść. Naprawdę cieszę się, że pomimo tego wszystkiego moja mama nadal się o mnie martwi i nie jest już na mnie wściekła. Że stopniowo udaje nam się odbudować to zaufanie, które nie tak dawno u niej straciłam. Cieszę się, że wszystko idzie w naprawdę dobrym kierunku. Jest mi jedyną najbliższą osobą. Kocham ją i nie chce, aby znowu przez moją głupotę stała się tragedia.

Do Mama: Jak najbardziej mamo, nie martw się😘.

Zgasiłam ekran, po czym schowałam telefon do kieszeni. Podniosłam wzrok i mimowolnie odwróciłam głowę w prawo, napotykając te ciemne, niczym węgiel tęczówki, które od początku cały czas mnie obserwowały. W moim podbrzuszu coś zaczęło mnie skręcać, ale postanowiłam to zbagatelizować oraz skupić się na pokazaniu swojej obojętnej postawy.

- Chcesz zrobić zdjęcie i walić przy nim konia, czy przestaniesz się tak na mnie gapić? - zapytałam znudzona.

Cała paczka wybuchnęła głośnym śmiechem, a kąciki ust bruneta wykrzywiły się w półuśmiechu. Już otwierał usta, aby chyba mi odpowiedzieć, ale Nate mu na to nie pozwolił.

- Nie wiedziałem Daph, że masz taką wygadana koleżankę - prychnęłam pod nosem na jego słowa.

Ojj, dużo o mnie nie wiesz...

- Już ją lubię! - zawołał Oliver.

Za to Marcel wystawił rękę w moją stronę, chcąc zbić piątkę, więc bez zastanowienia również wystawiłam swoją, a głośne plaśnięcie odbiło się od drzew, wskutek czego zrobiło się echo.

- Tak właściwe Chelsea, to czemu nie pijesz? - zagadnęła Tessa - W końcu to college, tutaj pije każdy.

Właśnie Chelsea, dlaczego nie pijesz? Przecież w college'u każdy pije.

W głowię analizuję, każdą myśl, która wpadła mi do głowy. Nie jestem w stanie im powiedzieć, dlaczego tak naprawdę nie pije, bo przecież oni są dla mnie obcy, a tylko garstka ludzi wie, co tak naprawdę miało miejsce w Henderson.

Stay with me [zawieszone]Onde histórias criam vida. Descubra agora