- Zaczynamy przygodę! - pisnęła podekscytowana. Pokręciłam głową z politowania, lekko się uśmiechając.

Od zawsze marzyłam, aby pójść do college'u będącego blisko, ale jednocześnie daleko od domu. Gdy przyszedł czas na aplikowanie brałam pod uwagę tylko jedną uczelnie, a pozostałe dwie wzięłam na odczepne, gdyż jak to powiedziała moja mama ,,Przezorny zawsze ubezpieczony, nie marudź tylko bierz póki można", więc jej posłuchałam. Dostałam się do swojej wymarzonej, czyli Sparks University* w  Nevadzie. Od mojego domu do szkoły jest niecałe osiem godzin jazdy, a chce tylko przypomnieć, iż to ten sam stan, więc dla mnie to idealnie. Będę oddalona czterysta pięćdziesiąt mil od domu, jednocześnie będąc ,,obok" mamy.

Cudowne rozwiązanie

Siedząc w samochodzie ostatni raz zerknęłam
na dom, w którym mieszkałam przez osiemnaście lat. Niekontrolowane łzy spłynęły po moich policzkach, a kiedy poczułam na nich mokre ślady, szybko je wytarłam, wcześniej obserwując czy mama widziała moje chwilowe załamanie. Swoją uwagę skupiła na drodze.

Crystal była ze mnie taka dumna jak tylko usłyszała, że się dostałam na SU. Każdemu napotkanemu przechodniowi to mówiła, a ja czułam lekkie zażenowanie, kiedy ta informacja obleciała całe Henderson i wszyscy pisali do mnie z gratulacjami.

Przeprowadziłyśmy bardzo dużo rozmów odnośnie całego wyjazdu. Przeszłyśmy od tematów ,,samych studiów" do ,,Nie chce zostać wcześnie babcią, więc się pilnuj". Ten ostatni ucięłam bardzo szybko, bo ja naprawdę nie jadę tam w celach ,,rekreacyjnych" tylko po to, aby się uczyć.

Wybrałam lingwistykę z językiem francuskim oraz niemieckim i to właśnie na tym chce się skupić, a nie na szukaniu sobie chłopaka. Chociaż jeszcze do niedawna na tym się skupiałam najbardziej...

- Kurwa! - odkręciłam głowę napotykając rozwścieczony wzrok matki. Spojrzałam na drogę i wtedy zrozumiałam. Stałyśmy na autostradzie w ogromnym korku.

- Osiem godzin jazdy, witaj - podsumowałam sarkastycznie.

Sarkazm to jedyna stała rzecz w moim życiu. Nie pozbyłam się go, kiedy pozbywałam się wielu innych rzeczy...

Po bitych ośmiu godzinach dojechałyśmy na podjazd Sparks University. Tak jak przez całą drogę byłam wyluzowana, tak teraz miałam ochotę się rozryczeć. Widząc tłumy pierwszoroczniaków, zastanawiałam się, jak do tego doszło, że rada SU postanowiła wybrać mnie. Mieli pewnie wielu innych, zdecydowanie lepszych uczniów, którzy chcieli się tu dostać. A ostatecznie zdecydowali się na mnie, Na dziewczynę, która jedną nogą była na tamtym świecie.

Ogólnie cały budynek, wyglądał jak jeden wielki zamek i to dosłownie. Na środku największa, a po bokach dwie mniejsze konstrukcje. Ze zdjęć, które widnieją na stronie internetowej wiedziałam, że z tyłu jest jakaś hala sportowa, gdyż ta szkoła ma jeszcze kierunek koszykarski. Tuż obok niej bardzo ładny i przestronny ogród, zapewne zagospodarowany do spędzania wolnego czasu. Na parkingu stało wiele samochodów, ale jeden szczególnie przykuł moją uwagę, a mianowicie czarny mustang. Wyróżniał się spośród tylu aut, więc jak mniemam należał do jakiegoś bogatego dzieciaka albo jego rodziców.

Chyba pora się przyzwyczaić, że w każdej szkole zdarzy się taki ,,przypadek". Na przykład w liceum Henderson taką osobą była Alexandra Turner, córka burmistrza miasteczka. Była bardzo popularna, śliczna, przez co chłopcy ustawiali się do niej kolejkami oraz obrzydliwie bogata. Miała dosłownie wszystko, zaczynając do modnych, markowych ubrań, a kończąc na sportowym aucie, którym każdy się ekscytował. Nie znałam marki, dlatego dla mnie było to zwykł auto, nic wielkiego.

- Pójdziemy do sekretariatu, a później zabierzemy walizki, dobrze? - pokiwałam głową na słowa mamy.

Dzięki wskazówkom, które wisiały na ścianach z łatwością odnalazłyśmy gabinet, a przy nim kilkunasto metrową kolejkę. Rozchyliłam w szoku oczy, po czym przeniosłam wzrok na mamę, która wydawała się równie zdziwiona co ja.

Stay with me [WSTRZYMANE]Where stories live. Discover now