Rozdział Drugi

6K 217 41
                                    



To już trzeci raz jak zmieniam fryzurę. Co jest ze mną nie tak? 

Nigdy nie przejmowałam się, aż tak bardzo tym, czy moje włosy układają się w fale, są proste czy upięte klamrą z tyłu głowy. Dlaczego dziś żadne ułożenie mi się nie podoba? Może znam odpowiedź, ale nie chcę się do niej przyznać. 

Ostatecznie zostawiam moje blond włosy rozpuszczone. Nakładam lekki makijaż. Trochę różu na policzki, rozświetlacza i lekki kontur, ale tak, by nie zakrywać piegów, które rozchodzą się na nos i policzki. Piegi, to jedna z rzeczy, jakie u siebie uwielbiam, drugie są usta. Niezbyt pełne, ale także niezbyt wąskie, idealne. Wkładam mundurek, identyczny z tym który nosiłam na Florydzie. Biała koszula, czarna spódnica i marynarka o tym samym kolorze z naszytym logo szkoły Coldwell High School, Minnesota. Automatycznie robi mi się smutno, a do oczu podchodzą łzy. Ta przeprowadzka jest śmiechu warta. 

Zerkam na zegarek. Ósma dwadzieścia u mnie, dziewiąta dwadzieścia u dziewczyn, które już na pewnie siedzą na lekcji. Łzy znikają, gdy przypominam sobie naszą wczorajszą rozmowę. Tęsknię za nimi. Podciągam czarne podkolanówki, wpinam satynową, czarną kokardę w kołnierzyk śnieżnej koszuli. Ostatni raz zerkam na siebie w lustrze, po czym wychodzę z pokoju.

Śniadanie było zawsze dla mnie najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Pani Cartes codziennie rano przygotowywała dla mnie jajka w różnych postaciach. Jej popisowym daniem, były jajka po meksykańsku. Gdy wchodzę do kuchni i nie zastaje w niej nikogo, po raz kolejny dzisiejszego dnia czuję smutek. Dzięki Pani Cartes nasz dom był pełniejszy. Ona wypełniała swoją osobą, tę ponurą pustkę, która panowała w domu. Pustkę, którą właśnie zostałam. Otwieram lodówkę i oprócz trzech butelkach wody, nie ma w niej nic więcej. Chwytam jedną z nich, gdy do kuchni wchodzi moja matka.

- Dzień dobry - Odpowiadam jej tym samym - Antonio dziś przejrzy podania osób, które będę u nas pracować. Do końca tygodnia na pewno kogoś zatrudni, a do tego czasu, najlepiej będzie, jak zamówisz coś do jedzenia na wynos. - Przechodzi przez kuchnię w moją stronę - Antonio, wieczorem pojedzie na zakupy, więc wyślij mu wiadomość z listą rzeczy, jakie potrzebujesz.

Moja mama z identycznymi włosami jak moje, z niebieskimi, dużymi oczami bliźniaczo podobnymi do moich, uśmiecha się do mnie pogodnie, jakby nigdy nic.

Odwracam się i zmierzam do wyjścia.

- Jadę z tobą - Te słowa sprawiają, że zamieram w miejscu.

- Gdzie? - Pytam, jakbym nie wiedziała.

- Do szkoły, oczywiście - Zgarnia wodę z lodówki i wychodzi z kuchni.

- Ale po co? - Idę za nią do holu.

- To twój pierwszy dzień, kochanie. - Otwiera drzwi do pomieszczenia, w którym znajdują się nasze płaszcze. Podaje mi mój - Odwiozę cię, a przy okazji sprawę jak się sprawy mają.

- Nie musisz jechać do pracy? - Pytam z nadzieją, nakładając płaszcz.

- Po wszystkim dołączę do twojego taty w kancelarii.

Przechodzimy do dużego garażu, który na razie świeci pustkami do czasu, aż sprowadzą nasze auta z Florydy.

- Czy Ciocia, nie zajmuje się już sprawami szkoły? - Zapinam pasy bezpieczeństwa.

- Zajmuje - mówi jedynie.

- Więc po co... - Nie daje mi dokończyć.

- Po co i po co - Mama również zapina pasy, po czym odwraca głowę w moją stronę - Dawno nas tutaj nie było. Chcę zobaczyć, jakie zmiany zaszły od mojej ostatniej wizyty i przywitać się z moją szwagierką.

We Found LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz