Kotaklizm

37 2 2
                                    

*Marinett

Było bardzo wcześnie gdy usłyszałam dźwięk budzika. No tak. Zapomniałam go wyłączyć. Przecież dzisiaj jest sobota! Tikki jeszcze sobie spala więc nie budziłam jej. Wstałam i zeszłam na śniadanie. Rodzice pewnie jeszcze śpią, przecież jest 6. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, usiadłam przy stole i odpaliłem telewizję ściszając telewizor żeby nie obudzić mamy. Leciały jakieś wiadomości i włączyła się reklama z Adrienem..jak to jest że w domu mogę mówić o nim bez przerwy, oglądać jego zdjęcia a gdy go zobaczę nie jestem w stanie się wysłowić? Ale dobra. Zjadłam śniadanie i już miałam iść na górę się przebrać gdy na telewizorze pojawił się pilny alert.

-Pan gołąb znowu zaatakował miasto! Prosimy nie wychodzić z domu i poczekać aż biedronka i czarny kot opanują sytuację!

*Adrien

Było mega wcześnie gdy zszedłem na śniadanie. Nie wiem czemu tak wcześnie wstałem. W kuchni spotkałem Natalie.

-Adrien co tak wcześnie wstałeś? Jest sobota- powiedziała

-Sam nie wiem- odpowiedziałem.

-Masz tu śniadanie- rzekła

Najgorzej. Niechętnie przyjąłem kanapkę. Oczywiście mało kaloryczną. Mój ojciec katował mnie głodówkami no bo w końcu " model musi być szczupły " dawali mi mało jedzenia i przez to nabawiłem się zaburzeń odżywiania.

Pozornie życie modela może się wydawać ciekawe ale wcale tak nie jest. Tylko sesje i sesje. Jedyną moja ucieczką od codziennego życia była ona. Biedronka. Przy niej nie czułem się jak dziwadło. Kochałem ją i neo wiem czy z wzajemnością ale kij z tym.
Zjadłem to śniadanie i udałem się na górę, po czym włączyłem wiadomości. Alert. Znowu władca ciem zaatakował. Byłem dzisiaj nie w sosie. Ale obowiązki wzywają.

-Plagg wysuwaj pazury!- krzyknąłem i przemieniłem się w czarnego kota.

Wyskoczyłem przez okno w kierunku wierzy Eiffla.

*Biedronka

Wylądowałam na dachu przy wierzy. Czarny kot już tam był.

-Hej kropeczko- powiedział i ucałował moja dłoń.

-Hej- powiedziałam i wyrwałam mu rękę, chodź z tyłu słowy miałam to, że nawet mi się podoba takie traktowanie.

***

-Papa miły motylku- powiedziałam gdy wypuściłam go z yoyo.

-Niezwykła biedronka!- zawołałam podrzucając w górę swój szczęśliwy traf.

Usiedliśmy na dachu budynku, bo wyjątkowo szybko nam dzisiaj poszło i mieliśmy dużo czasu do przemiany. Widziałam, że mój partner jest dzisiaj ewidentnie nie w sosie.

-Hej, wszystko okej?- zapytałam w końcu.

- Tak- odpowiedział krótko. Widziałam że kłamie.

-Ej no mi możesz powiedzieć- podeszłam do niego i go przytuliłam.

Ten szybko wyrwał się z mojego uścisku czego się nie spodziewałam.

-Zostaw mnie!- krzyknął

-Kocie, nie wiem co się z tobą dzieje ale mi możesz się wygadać. Nie powiem nikomu. Słowo- naciskałam.

On był już mega wkurzony. Zapomniałam wspomnieć, iż miał dalej kotaklizm którego nie zużył...w złości podskoczył do mnie i dostałam jego bronią w okolicach oka. Od razu upadłam na ziemię i poczułam okropny ból. Ale jak to? Myślałam, że nie da się zranić superbohatera. Odsunęłam się od niego na jak najdalszą odległość. Dostałam chyba ataku paniki. Nie mogłam złapać oddechu.

*Czarny kot

Stałem cały nabuzowany. C..co ja zrobiłem. Cały się trząsłem. Nie nie nie nie. Czy ja właśnie skotaklizmowałem biedronkę? Popatrzyłem na rękę. Nie miałem już swojej broni. Zrobiłem to. Ona osunęła się ode mnie i wyciągnęła swoje yoyo, by zobaczyć swoje oko. Zamarła.

Jen tęczówka była cała biała. A policzek czarny.

-Kropeczko ja..- zawahałem się

-NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE- krzyknęła. Ona nie płakała. Ona zanosiła się łzami.

*Biedronka

Powoli wstałam odsuwając się od swojego towarzysza jeszcze dalej. Moje kolczyki zaczęły piszczeć, zwiastując, że zaraz się przemienię. Wyciągnęłam yoyo i uciekłam z miejsca zdarzenia. Wleciałam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.

-Chowaj kropki- powiedziałam i znowu byłam Marinett.

- Marinett co ci się stało..?- zapytała jedząc makaronik.

Teraz to już ledwo oddychałam. Drżącymi rękami wzięłam telefon i wybrałam numer do Alyi. Odebrała.

-Alyia?- załkałam do słuchawki

- Marinett? Co jest?- zapytała.

- Przyjdź proszę..- poprosiłam

-Nie rób sobie nic. Będę za 5 minut- rozłączyła się.

Po chwili już tu była.

-Co ci się stało?- spytała.

- Czarny kot mnie skotaklizmował- powiedziałam niepewnie.

-Jak?!- wykrzyknęła.

-No biedronkę w sensie- zaczęłam- widziałam, że jakoś dziwnie się zachowuje więc go o to zapytałam. Powiedzmy, że trochę na niego naciskałam. On stracił nerwy i dostałam w oko.

Alyi pojawiły się łzy w oczach. Ja już się wypłakałam więc tylko siedziałam i patrzyłam.

-Tikki wiesz co to oznacza..?- zapytała kwami Alyia.

Tikki pokiwała smutno głową. Tylko ja byłam nie doinformowana.

-O co chodzi?- zapytałam.

Długo milczały. Kwami zdobyła się na odwagę żeby mi odpowiedzieć.

- Jeśli użyje się kotaklizmu na człowieku, ten umiera.

Zamarłam. Wstałam i zaczęłam okrążać pokój w kółko.

-Tikki kropkój!- zawołałam i wyleciałam z pokoju. Poleciałam na szczyt wierzy Eiffla bo wiedziałam, że tak nikogo nie będzie. Usiadłam na krawędzi i zaczęłam rozmyślać. Teraz już rozpoznają biedronkę. Widziałam w oddali jak kot chodzi i mnie szuka. Skuliłam się w sobie. Zafundował mi traumę do końca życia. Które swoją drogą będzie trwało do końca tego roku. Jest lipiec. Mam jeszcze 5 miesięcy życia. Ale w kilka sekund można to skrócić. NIE! Marinett ogarnij się. Najpierw znajdź nowego posiadacza. Może alya? Ostatnio była dobra. Tak zrobię.

-Chowaj kropki- powiedziałam.

-Marinett co ty robisz?- zapytała przestraszona Tikki.

Ściągnęłam kolczyki i jej podałam.

- Oddaj to Alyi- powiedziałam i skoczyłam.

Tak zrobiłam to. Prawie. Gdy byłam mniej więcej w połowie poczułam, że ktoś mnie łapie. Chciałam mu się wyrwać. To było odruchowo. Bałam się go po tym co mi zrobił. Ale on mocno mnie trzymał. Wtedy urwał mi się film.

Miraculous>>End  [ZAWIESZONA]Where stories live. Discover now