Rozdział 1 - Zmiana

79 3 2
                                    

----------𝐀𝐯𝐚----------

Wstałam jak zawsze o 7 rano w sobotę. Gdy skończyłam poranną toaletę, ubrałam się w szare dresy i zeszłam na dól do kuchni. Trzy lata temu przeprowadziłam się do dwupiętrowego domu, z pracą moich rodziców to normalne, że cały czas się przeprowadzaliśmy. Mój dom był duży, dużo za duży. Bo znajduje się w nim 8 pokoi w tym łazienka, i olbrzymia kuchnia. Na parterze znajdowała się sypialnia rodziców, gabinet ojca, salon. I wcześniej wspomniana nowoczesna kuchnia. Na piętrze był mój pokój. Pokój brata i trzy pokoje gościnne. Oczywiście każda sypialnia miała prywatną łazienkę.

Weszłam do kuchni i zaczęła przygotowywać sobie śniadanie, mój ,,specjał" czyli dwa tosty francuskie z awokado. W tym samym momencie moja mama weszła do kuchni. 

- Widzę, że robisz sobie śniadanie.
- Tak, mamo - odpowiedziałam krojąc obrane już awokado.
- Musimy poważnie porozmawiać - mina mojej mamy od razu zmieniła się na poważną.
- Coś się stało? - spytałam zdziwiona.
- Ze względu na to, że policja zaczęła się nami interesować, musimy się przenieść do innego miasta, więc oznacza to że będziesz musiała zmienić szkołę.
- Co?! Mamo, ale...
- Nie ma żadnego ale. Pożegnaj się ze swoimi przyjaciółmi najlepiej dzisiaj, bo jutro wylatujemy, a od poniedziałku idziesz do nowej szkoły, a teraz cię przepraszam ale praca wzywa. Pa, córciu.
- Pa, mamo.
Mama wyszła z domu, a ja zjadłam śniadanie, w miedzy czasie napisałam do swoich przyjaciół i poszłam na górę się pakować. Byłam wkurzona na to wszystko, ale co miałam zrobić?

Jak zaczęłam pakować się około 10, tak skończyłam o 15 a to dopiero połowa. Wykończona zeszłam na dół na obiad. Kiedy miałam już wejść do kuchni zauważyłam swojego brata - 19 letniego, dobrze zbudowanego, niebieskookiego, platynowo - blond Michael'a - który leżał rozwalony na kanapie i grał w jakąś strzelankę na PlayStation. Podeszłam do niego i zabrałam mu pada.

- Ej co robisz! Oddawaj to! - Zaczął na mnie krzyczeć
- Nie, zaraz sobie pograsz najpierw obiad.
- No i? Obiad mogę zjeść później.
- No i gówno.
Na początku byłam bardzo zadowolona, że udało mi się mu odpyskować, ale po chwili zaczełam tego żałować. Chłopak wstał i podszedł do mnie, a następnie stanął nade mną z założonymi rękami. Poczułam jak mi się nogi ugięły bo sięgałam mu tylko do klatki piersiowej i byłam przy nim jak małe dziecko... bezbronne małe dziecko. Czasem po prostu mnie przerażał...
- Po pierwsze pamiętaj kto tu jest starszy, a po drugie... - nie zdążył skończyć zdania, bo wcięłam mu się w zdanie.
- Tak, tak pamiętam. A teraz na serio chodź na obiad.
Oboje weszliśmy do kuchni, usiedliśmy i zjedliśmy obiad. Po posiłku każde z nas rozeszło się do swoich pokoi, aby się spakować.
Gdy skończyłam się pakować, położyłam się do łóżka smutna, ale w pewnym sensie szczęśliwa, że poznam nowych ludzi i zasnęłam z przemęczenia.

Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle bo musiałam się wyszykować na prawie 12 godzinny lot, bo lecieliśmy z Londynu do Pensylwanii. Gdy wstałam, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się w czarne dresy, zeszłam na dół na śniadanie, dzień prawie jak wczoraj. Przy stole siedział mój brat zajadając się kanapkami. Zdecydowałam że też zrobię sobie kanapki.
Po zjedzonym śniadaniu posprzątaliśmy i dopakowaliśmy ostatnie rzeczy, a następnie ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Nie weszliśmy jednak do budynku głównego tylko skierowaliśmy się w drugą stronę, ponieważ posiadamy własny samolot. Nagle jednak doszła do mnie jedna myśl.
- Mamo?
- Tak, córciu?
- Co z naszymi samochodami? Ktoś je przewiezie?
- Nie przejmuj się tym, a jeśli bardzo cię to martwi to zostaną one jeszcze dzisiaj przewiezione samolotem transportowym.

Nie zadawałam już więcej pytań tylko udałam się za moimi rodzicami w stronę prywatnego samolotu. Od razu, gdy wsiedliśmy rozsiadłam się na tylnich siedzeniach i wyjęłam sobie książkę. Po około 2,5 godzinach lotu dostaliśmy posiłek składający się ze spaghetti carbonara i budyniu waniliowego. Po jedzeniu zrobiłam sobie drzemkę. Po kilku godzinach obudziłam się. Bardzo mi się nudziło wiec postanowiłam zagrać ze swoim bratem w karty i jakieś planszówki. Tak minęła mi cała podróż. Nudno i nie ciekawie.
Kiedy wysiadałam z samolotu przywitał mnie zimny wiatr i ulewa, a na dodatek był środek nocy, więc szybko pobiegłam do samochodu, który miał nas zabrać do nowego domu. Gdy wsiadłam od razu poczułam przyjemne ciepło ogrzewające moje zmarznięte nogi.
Po godzinie drogi dojechaliśmy na miejsce. Pierwsza rzecz po wysiadce która mnie zastała, była wielka rezydencja, wyglądająca prawie tak samo jak ta w Londynie. Byłam bardzo zmęczona, więc szybko rozpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Jedną z rzeczy którą zauważyłam od razu gdy otworzyłam drzwi do pokoju, było to że zamiast dużej szafy, miałam garderobę w której już znajdował się mundurek na jutro. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać z myślą, że jutrzejszy dzień może być jednym z ciekawszych dni.

Wyścig o życieDove le storie prendono vita. Scoprilo ora