Małe miejsce

7 2 0
                                    

Małe miejsce Jetevois znajduje się za górami, za lasami. Znacznie różni się od innych małych miejsc. Tutaj każdy się zna, ale nikt nie potrafi sobie powiedzieć "dzień dobry" , dorośli nie pozwalają dzieciom wyjść z domu ani spotykać się z rówieśnikami. Jest tu bardzo cicho i dziwnie, ale zawsze od czasu do czasu...

 Na środku owego małego miejsca stał domek. Mały, drewniany, żółty domek z pięknie zdobionymi oknami i drzwiami. Z tego domku od zawsze pachniało przepysznymi wypiekami . W tym domku mieszkała starsza pani. Tą panią lubiły wszystkie dzieci. Zawsze miło się do nich uśmiechała, zapraszała na herbatkę i opowiadała im historię. To nie były  jakieś tam byle jakie historię. Kobieta opowiadała je w taki sposób, że trudno było jej w te historię małym dzieciom nie uwierzyć, a historię do radosnych nie należały. Opowiadały one zazwyczaj o duchach nawiedzających okolice oraz o wiedźmach jedzących małe dzieci. Na końcu każdego opowiadania znajdywało się ostrzeżenie. Staruszka straszyła dzieci, że jeśli opowiedzą te historię komukolwiek, to przyjdzie do nich zło. Dzieci bardzo bały się zła, ponieważ staruszka często je przed nim przestrzegała. Poza historiami starszej pani, dzieci bały się także z innego powodu. W Jetevois  działy się ciekawe rzeczy. Ludzie często ginęli na zawsze lub znajdywano ich gnijące, zmasakrowane ciało gdzieś głęboko w lesie. Dzieci znikały równie często, a nawet częściej niż dorośli...

W małym miejscu  Jetevois , najbliżej lasu i domku staruszki mieszkała sześcioletnia Jade Zdunk. Była to urocza i niesamowicie interesująca istotka. Mieszkała ze swoimi rodzicami, dziadkami oraz wujkiem w największym i najnowocześniejszym domu w wiosce. Porównując go z domem w wielkim mieście, nie był on aż tak bardzo niesamowity, ale w przeciwieństwie do innych domków w małym miejscu nie znajdywały się tam niepokojące dziwności. Prawdopodobnie było tak ponieważ rodzina Jade nie mieszkała tam od tak dawna. Rodzina Zdunk wprowadziła się tam dopiero gdy dziewczynka miała trzy i pół roku. Przedtem mieszkali w Paryżu. Dla większości mieszkańców Jetevois ,Paryż był nieosiągalny. Tam ludzie nie pracowali dla pieniędzy, a dla dobrobytu całej wioski. Nie byli oni także dobrze wykształceni, a nawet mało kto skończył szkołę ponadpodstawową. Traktowali więc Zdunków bardzo dobrze i z wielkim szacunkiem. Mieszkańców małego miejsca rozpoznawano po ich specyficznym sposobie wypowiedzi. "Normalni" ludzie zazwyczaj wypowiadają się w formie osobowej, a mieszkańcy Jetevois mówili "Ona była..., Ona miała...". Oczywiście rodzina Zdunków jeszcze tak nie mówiła. Niepokojące dziwności miejscowi ludzie lubili chować w najdziwniejszych i najmniej oczywistych miejscach. Matka Natura zdawała się dawać znaki Jetevois. Siedem dni przed zaginięciem i tragiczną śmiercią ostatniej ofiary, drzewa zdawały się nie wpuszczać nikogo do lasu. Szumiały i chwiały się tak, jakby zaraz miały na kogoś spaść. Tydzień później znaleziono czternastoletnią Carlę z krwią lecącą z buzi, przebitą przez drzewo w lesie. Inny bardzo znany przypadek dotyczył trzydziestoośmioletniego Dismasa , który przed swoim zaginięciem w nocy mówił "Ona...ulica...rower...Ona". Po niecałych dwóch miesiącach od zaginięcia znaleziono go , a bardziej jego pozostałości jadące na rowerze na ulicy obok lasu...

Moje Małe SkarbyWhere stories live. Discover now