– Dzięki, ale chyba potrzebuję dzisiaj zmoknąć. – Uśmiechnęłam się do niego. – Wiesz, że jeśli nie poruszam się wystarczająco w ciągu dnia, to wariuję.

Zaśmiał się, a Isabell wybałuszyła oczy, próbując nie wtrącić się do tej rozmowy.

– Moglibyśmy się inaczej poruszać... – Nie dokończył, bo Isabell parsknęła śmiechem, a na policzki Aleksa wkradł się rumieniec. Odchrząknął. – To nie tak miało zabrzmieć! To znaczy... myślałem prędzej, że pójdziemy razem na jakiś spacer, gdy przestanie padać...

– Już się nie tłumacz, Aleks. Wszyscy wiedzą, że chcesz przelecieć naszą słodką Ninę. – Przewróciłam oczami, a Aleks ponownie się zaczerwienił. Tym razem czerwień pojawiła się także na jego szyi i uszach.

– Udaj, że tego nie słyszałeś, Isabell czasami nie wie co mówi. – Powiedziałam szybko i wstałam z krzesła. – Idę przygotować lekarstwa dla pacjentów, zbliża się godzina podania. – Wyszłam szybko z pokoju, mając nadzieję, że opinie mnie dalsza rozmowa z Aleksem.

Aleks pracował z nami od kilku miesięcy i od samego początku czułam, że mu się spodobałam. Był bardzo nieśmiały i z jednej strony się cieszyłam, bo nie musiałam martwić się o bezpośredni kontakt z nim, lecz bardzo doskwierał mi w pracy. Czasami to strasznie niekomfortowe, gdy wszyscy naokoło wprowadzali w zakłopotanie mnie i nieszczęśliwie zakochanego Aleksa. W ogóle nie myślę o związkach, chociaż w żadnym nie byłam od półtorej roku. Mój ostatni związek okazał się tak dużą klapą, że nie miałam ochoty na rozpoczynanie nowej znajomości, jeszcze przez długi czas.

Gdy skończyłam pracę, deszcz nadal padał. Zrezygnowana naciągnęłam na głowę kaptur i wsiadłam na rower, by jak najszybciej dotrzeć do domu. Mieszkałam na przedmieściach Dallas, dlatego musiałam liczyć się z tym, że zmoczę się do ostatniej nitki. Pędziłam ile się da, by jak najszybciej dotrzeć do mojego mieszkania, żałując, że nie zgodziłam się na propozycję Aleksa. Gdy dojechałam do mieszkania, przypięłam rower i czym prędzej wpadłam na górę, ściągając natychmiast przemoczone ubrania. Nawet nie zdążyłam wywiesić mokrych rzeczy, bo zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam Isabell.

– Żałujesz, że nie przyjęłaś propozycji od Aleksa? – Nstawiłam wodę w czajniku i wyciągnęłam kubek na herbatę.

– Nigdy! Tym bardziej, że mu prosto w twarz powiedziałaś, że wszyscy wiedzą, że chce mnie przelecieć. On chyba nie zbliży się już do mnie. – Zaśmiałam się, nalewając wodę do kubka.

– Nie ma za co kochana! – Krzyknęła. – Chciałam ci powiedzieć, że nastąpiła zmiana planów. Oliwier przyjedzie po mnie dzisiaj.

– Że co? Dzisiaj jedziesz do jego rodziców?

– Właśnie. Myślisz, że mam wymyślić jakąś wymówkę? Boję się, że to zabrnie za daleko.

– Isabell, on chce być z tobą. Ty z nim raczej też, może warto by spróbować? – W telefonie nastała cisza.

– Jest... inny niż wszyscy. On jest taki spokojny. Może dla mnie, aż za spokojny?

– Przeciwieństwa się przyciągają. – Powiedziałam, a ona westchnęła.

– Nino, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Z racji tego, że dzisiaj idę do rodziców Oliwiera, mogłabyś odebrać moje rzeczy od Trevora? – Wybałuszyłam oczy. – Wiem jak to brzmi, ale dzisiaj się z nim umówiłam, że mam przyjść po ostatnią torbę ze swoimi rzeczami. Chciałabym mieć już to z głowy i nie mieć z tym gnojkiem do czynienia. – Rzuciła szybko, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.

– Ale ja nawet nie wiem, gdzie on mieszka – zaoponowałam od razu, marszcząc brwi. Modliłam się, bym nie musiała tam iść.

– Wysyłam ci w tej chwili jego adres. Mieszka niedaleko, więc nawet nie będziesz miała daleko, a ja byłabym baaardzo wdzięczna! - przeciągnęła przedostatnie słowo, a ja aż zmarszczyłam czoło, inaczej wyobrażając sobie mój dzisiejszy wieczór.

NieokiełznanaWhere stories live. Discover now