3

39 3 3
                                    

Z zarośli obok chodnika wyjrzał żółty kot.

Powoli wyszedł z kołyszącej się trawy na drogę, machając długim ogonem i wyczekująco patrząc na mnie. Ale jego wyraz twarzy szybko zmienił się w czujność, a potem w strach. Kot, widząc, jak radośnie podskakuję w jego stronę, musiał pomyśleć, że zaraz go zdeptam, więc w panice uciekł z powrotem w krzaki.

Ale wcale mnie to nie obchodziło. Słońce świeciło nade mną, wiatr trzepotał moją spódnicą, a ja kontynuowałam swój radosny podskok naprzód i w dół drogi. Byłam we wschodniej dzielnicy Akademii Szczytu Nadziei, w pobliżu dziedzińca, gdzie wokół mnie stało wiele nowo wybudowanych obiektów, a także kilka wciąż w budowie. Idąc ścieżką między budynkami, moje podskoki jak szycie między nimi, nie zwróciłam szczególnej uwagi na brudne koty ani mijanych przeze mnie kolegów z klasy, którzy uczyli się i bratali wokół mnie. Nie czerpałam też szczęścia z lekkiego dotyku słońca po długim czasie spędzonym w pomieszczeniu. Nie, zjechałam z drogi, myśląc tylko o celu podróży.

Nie żebym była dziewczyną, która bezmyślnie skacze w kółko. Miałam bardzo dobry powód.

Idę spotkać się z chłopakiem, którego lubię bardziej niż kogokolwiek na świecie!

Ten powód mógł, ale nie musiał być dobry, ale tak czy inaczej żaden uczeń przy zdrowych zmysłach nie szedłby podskakując drogą tak prestiżowego kampusu szkolnego, jak Akademia Szczytu Nadziei. Nic więc dziwnego, że inni przechodzący obok uczniowie dziwnie na mnie spojrzeli, ale... to naprawdę nie miało ze mną nic wspólnego.

Skakałam po ścieżkach i po schodach, nie dbając w najmniejszym stopniu o to, jak bardzo moja spódnica łopotała, gdy szłam przez dziedziniec.

Idąc dalej drogą, ja...

"Huh...?"

Nagle się zatrzymałam.

"...Dokąd ja idę...?"

Rozejrzałam się zdezorientowana i zdałam sobie sprawę, że nie rozpoznaję żadnego z punktów orientacyjnych wokół mnie. Moje serce zaczęło głośno bić.

Nie, wszystko w porządku...
Uspokoiłam się i wyjęłam notatnik z plecaka, który niosłam. Na ostatniej jego stronie zapisano następujące zdanie:

'Szukasz Instytutu Neurobiologii na trzecim piętrze Budynku Biologiczego we wschodniej dzielnicy Akademii Szczytu Nadziei.'

Chłodny powiew ulgi przeszedł przez moje ciało. Ah, no tak! Budynek Biologiczny!

...Um, ale gdzie w ogóle jest ten Budynek Biologiczny?

Moje serce znów zaczęło mocno bić.

Wszystko w porządku. Nie ma się czym martwić... Pospiesznie przekartkowałam notatnik, jakby instynktownie, i mój wzrok zatrzymał się na stronie z prymitywnym rysunkiem mapy. Nad nim napisano:

'To jest schemat Wschodniego Dystryktu Akademii Szczytu Nadziei.'

Brawo ja!

Bez zastanowienia przybrałam zwycięską pozę.

Wskoczyłam na podwyższoną krawędź fontanny, która zdobiła środek dziedzińca, porównując otaczające mnie budynki z tymi na mapie. Budynek Literacki, Budynek Matematyki, Budynek Fizyki... Sztuki, Zdrowia, Lingwistyki, Wydział... Gdy zimne krople z fontanny uderzały mnie w uda, desperacko rozglądałam się za moim celem, Budynkiem Biologicznym, jakby to była moja pierwsza wizyta.

"Myślę... że to tu?"

Mój wzrok zatrzymał się na kwadratowym budynku z charakterystyczną jasnozieloną fasadą, którego wygląd zdawał się zgadzać z tym, co narysowano w zeszycie.

Danganronpa Zero Tom 1 | Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz