W cieniu podejrzenia

32 1 0
                                    

24 grudnia 2021 roku

Trącając mijających ją ludzi, szła powolnym krokiem, błędnie wpatrując się w bliżej nieokreśloną nicość, rozprzestrzeniającą się przed jej oczyma. Do piersi kurczowo przyciskała czarną, papierową teczkę – jego ostatnią wolę, jedyną rzecz, którą po sobie zostawił, zawierającą coś bardzo cennego, lecz jedynie na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości był to prawdziwy ciężar, który miał ją zatrzymać tutaj – na tym świecie. Na myśl o tym zaśmiała się błędnie, a łzy napłynęły jej do oczu.

W uszach szumiał jej znajomy, delikatny głos..., przepraszam, że nie potrafiłem pokochać cię tak, jakbyś tego chciała...

Słońce dawno już zaszło, gdy stanęła na skraju mostu, przecinającego rzekę Han na obrzeżach miasta. Płakała. Płakała nad nim, nad jego okrutnym losem, jego końcem i nad sobą... chyba nawet bardziej. Łzy zupełnie przysłoniły jej widok, a migocące w oddali światła samochodów zlały się w jeden, wielobarwny pejzaż. Przed jej oczyma znowu pojawił się Han Seo. Jego dziąsłowy uśmiech, który zawsze tak bardzo ją rozczulał. Jego duże, ciemne oczy, wyrażające wszystkie targające nim emocje. Jego fryzura, do której zawsze przywiązywał wielką wagę... Nagły szloch wstrząsnął jej ciałem, a ból w klatce piersiowej po raz kolejny rozerwał jej serce na drobne, krwawe kawałki.

Schyliła się, kładąc teczkę pod obręczą mostu. Położywszy na niej kamień, zdjęła swoją czarną, skórzaną kurtkę i rzuciła ją na ziemię. Bardzo szybko znalazła się po drugiej stronie barierki. Nie musiała się długo zastanawiać. Już podjęła decyzję. Spoglądając ostatni raz na gwieździste niebo, odepchnęła się z całej siły, by zderzyć z lodowatą taflą wody.

Przeszywający kości chłód w mgnieniu oka opanował całe jej ciało. Ból stał się nie do zniesienia. Nie zdawała sobie sprawy, że wymachuje rękami, pragnąc znaleźć go pośród duszącej cieczy..., że wyciąga dłoń, by poczuć jego ciepło. Ciepło, które nigdy nie nadejdzie. Tracąc przytomność szukała jego obecności, powoli zdając sobie sprawę, że on się nie pojawi... nie uratuje jej.

Nagle woda poruszyła się gwałtownie, uginając pod ciężarem ciała. Czyjeś ręce chwyciły nieruchomą dziewczynę w pasie.

Odepchnąwszy się od dna popłynął ku światłu latarni, odbitej w tafli lodowatej rzeki.

***

12 miesięcy wcześniej...

10 grudnia 2020 roku

Lee Seol Hwa nie znosiła poniedziałków. Nie, kiedy jej osobista babcia, z samego rana zrywała ją z łóżka i wyganiała na zakupy, nie pozwalając nawet na ułożenie włosów i położenie tuszu do rzęs. Nie, kiedy lodówka świeciła pustkami, a starsza pani Kim wychodziła z siebie, by ugotować pyszny obiad dla panicza Janga, który codziennie bardziej niknie w oczach. Dla Seol Hwy panicz Jang wyglądał dobrze, a może nawet lepiej niż dobrze i wiedziała, że nigdy nie spotka nikogo wyglądającego lepiej.

Czy panicz Jang w rzeczywistości był tak przystojny? Raczej nie. Nie miał imponującego wzrostu i postawnej sylwetki. Jego drobna budowa ciała prezentowała się nad wyraz ubogo, szczególnie gdy znajdował się w obecności swojego starszego brata. Zresztą, gdy dziewczyna spotkała go po raz pierwszy, określiła go mianem: nastroszony kogucik.

Może więc panicz Jang posiadał wybitne zalety charakteru? Owszem, jeśli za takowe można uznać egoizm, egzaltację i nadmierną skłonność do dramatyzowania.

Cóż więc było w nim takiego, że Seol Hwa była gotowa (co prawda nie bez pewnych oporów) zerwać się dla niego z łóżka o szóstej nad ranem, umyć zęby i powłóczywszy nogami zejść na dół, by po narzuceniu ulubionej „skóry", zderzyć się z mroźnym, porannym powietrzem i zmierzyć od nowa z tą „przesadą", zwaną przewrotnie życiem? Sama się nad tym zastanawiała.

W cieniu podejrzeniaWhere stories live. Discover now