One

17.3K 586 8
                                    


NowyJork, 2015

AMANDA

Leniwie spojrzałam na zegarek. Do wyjścia z domu pozostało mi półtorej godziny. W firmie miałam zjawić się o ósmej, a ja nie chciałam się spóźnić i zrobić złego wrażenia na swoim szefie. Podniosłam się z białej pościeli i poszłam do kuchni, by wstawić wodę na kawę. Udałam się do łazienki i wzięłam ciepły prysznic oraz umyłam włosy. Owinęłam się we frotowy ręcznik i stanęłam przed lustrem. Z włosów kapała woda i spływała mi po twarzy oraz ciele. Wzięłam drugi ręcznik i zaczęłam wycierać nim włosy. Makijaż zrobiłam delikatny, by zbytnio nie rzucał się w oczy. Włosy związałam w kucyk i mogłam udać się do sypialni, by wybrać strój. Otworzyłam dużą, starą szafę i zaczęłam przesuwać wieszaki z ubraniami, by znaleźć coś odpowiedniego. Po dłuższym poszukiwaniu w końcu zdecydowałam. Włożyłam białą bluzkę z kołnierzykiem zapinaną na guziki, ołówkową dopasowaną spódnicę, szary żakiet oraz czarne czółenka. Nie byłam pewna, jaki dress code panował w firmie pana Maya.

Kiedy byłam gotowa, wróciłam do kuchni i raz jeszcze wstawiłam wodę, by zrobić kawę i zdążyć wypić ją przed wyjściem. Zegarek wskazywał siódmą piętnaście, więc miałam jeszcze chwilę, by zjeść śniadanie. Wyjęłam z lodówki kabanosy i pomidory, które pokroiłam na ćwiartki, i zaczęłam jeść. Oczywiście, kawy do końca nie wypiłam, bo musiałam zbierać się do wyjścia. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w dużym lustrze, które wisiało w przedpokoju. Poprawiłam gumkę na włosach, chwyciłam torebkę, klucze od mieszkania i samochodu. Wsiadłam do mojego ukochanego, srebrnego audi A4, które zaparkowałam przed budynkiem, i z piskiem opon ruszyłam w stronę pracy.

Na szczęście nie było tak wielkiego ruchu na ulicach i dziesięć minut przed czasem zaparkowałam przed firmą. Wysiadłam z auta i przystanęłam, unosząc głowę i podziwiając piękny, nowoczesny budynek, który został zaprojektowany przez samego pana Thomasa Maya. Wkroczyłam do środka i podeszłam do recepcji, przy której stała wysoka i szczupła blondynka.

– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – zapytała, uśmiechając się znad okularów.

– Dzień dobry. Nazywam się Amanda Davis i jestem umówiona z panem Thomasem Mayem.

Spoglądała na listę, szukając mojego nazwiska.


Pokiwałam głową.

– Pan Thomas czeka na panią. Proszę wjechać windą na piąte piętro. – Gestem wskazała mi, gdzie znajdowała się winda. – Na górze będzie czekała na panią sekretarka pana Maya.

Podziękowałam i skierowałam się do windy. Ciężkie pudło zjechało i otworzyło swoją paszczę zwaną drzwiami. Wsiadłam do niego i wcisnęłam przycisk z numerem pięć. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, którym było pokryte wnętrze windy, i stwierdziłam, że dokonałam odpowiedniego wyboru w kwestii ubioru.

Drzwi się rozsunęły. Czekała już na mnie mała, drobna szatynka, ubrana w czarną garsonkę, spod której wystawała biała bluzka, na stopach miała tego samego koloru błyszczące szpilki.

– Witam. Pan May na panią czeka.

Zaprowadziła mnie pod same drzwi biura i zapukała dwa razy.

– Takie małe ostrzeżenie.

Spojrzałam pytająco na dziewczynę.

– Thomas lubi zadawać krępujące pytania, więc proszę być na nie przygotowaną i nie brać wszystkiego poważnie.

– Naprawdę?

– To taki jego test sprawdzający dla kobiet. Widzę, że jest pani bardzo młoda i może się przestraszyć zachowania szefa. Proszę uwierzyć mi na słowo, że Thomas jest przyzwoitym facetem.

Historia Wielkiej Miłości - Premiera 27.09.23Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz