Rozdział V - Zazzie

3 0 0
                                    

Atmosfera między kobietami była już na skraju wytrzymałości.
Zazzie wpatrywała się w niebo za oknem, mknęło tak szybko, jak wtedy kiedy poznała Ilaje.
To były czasy spokoju, kiedy jeszcze świat nie był pojebany, tak jak teraz.
Wtedy również siedziały w aucie, tylko nie takim rozklekotanym, brudnym i z przymocowanymi wielkimi kolcami policyjnymi z przodu auta.
Był to wojskowy pojazd przewoźny dla żołnierzy. Był to pierwszy raz, kiedy połączono ze sobą dwie kompanie. Ilaja dowodziła dzielnie 1 oddziałem chemicznym. Jednak był to pierwszy dzień Zazzie w oddziale Ilaji. Przeniosła się do niego po przeprowadzce ze swojego rodzinnego miasta oddalonego od stolicy o niecałe 50 kilometrów.
Ilaja z uśmiechem na ustach opowiadała o starym Manuelu Gomezie, był on dowódcą ich jednostki, który zdaniem każdego był stuknięty, jednak dla Ilaji był niczym pustelnik, stary mędrzec którego warto posłuchać i przyswoić sobie jego słowa i rady.
Wśród śmiechu kobiet w wojskowym powozie, skwaru i piasku wpadającego przez dziury w płachcie nad ich głowami spotkały się spojrzenia Zazzie i Ilaji.
Uśmiechnęły się do siebie życzliwie, widząc w swoich oczach nawzajem coś znajomego. Tak jakby każda patrzyła w swoje oczy. Odbicie duszy? Być może.
- medyk?- zapytała Ilaja wpatrując się w nią z iskierkami w oczach.
- tak jest, trzy lata studiów w wojskowej akademii - odpowiedziała Zazzie z pewną dumą. Chodź były do siebie blisko stopniem wojskowym, poza bramami jednostki wojskowej były takie same.
Okazało się, że w koszarach związały się ze sobą na dobre. Codzienne rozmowy, poranny i wieczorny papieros na prowizorycznej palarni, nawet ich łóżka polowe w namiocie stały obok siebie. Przez dwa tygodnie w środku lasu poznały się bardzo dobrze, a po latach znały się już na wylot. Kiedy Zazzie poznała Ilaje, była dopiero zaręczona z Oliverem.
Po trzech latach Zazzie Rodriguez została świadkową Ilaji na jej ślubie z Oliverem. Wydarzenie było huczne, większość gości była żołnierzami. Ich znajomi z jednostek, przyjaciele, nawet dowódcy których wszyscy darzyli sympatią.
Ilaja była przy Zazzie tak samo jak ona przy niej kiedy brała ślub. Tylko że nie był to ślub Zazzie. A przedawkowanie.
Ilaja dnie i noce siedziała przy jej łóżku w szpitalu wojewódzkim, przynosiła jej obiady a nawet zapewniła jej brak odwyku w ośrodku. Nie chciały się rozstawać.
Zazzie miała problem z narkotykami, odkąd pamietała, tak mówiła Ilaji. Panna Rodriguez miała dostęp do leków na jednostce, sama również potrafiła wykombinować coś w domu. Nie była dilerem, nie kupowała, sama wszystko robiła. Miała łeb i gdyby chciała mogłaby być królową narkotykowej mafii w Hiszpanii.

- hej Ilaja - odezwała się Zazzie odwracając wzrok od nieba.
Oliviia trzymała palce mocno zaciśnięte na kierownicy nie wiedząc, dlaczego Zazzie odzywa się w takim momencie.
- pamiętasz naszą piosenkę którą wymyśliłyśmy w kantynie?- ciągnęła Zazzie z lekkim uśmiechem.
Ilaja słysząc jej słowa odwróciła się do niej westchnęła.
- Ty to jednak wiesz jak wyrwać mnie z otchłani - zasmiala się

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 09, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Szpital Wojskowych CiałWhere stories live. Discover now