Prolog

58 4 20
                                    

Pływałam przy rafie koralowej, robiąc zdjęcia rybom. Aronnax był blisko. Co mogło pójść nie tak? Zrobiłam jeszcze pare zdjęć skrzydlicy i odwróciłam się, aby wrócić do domu, ale jak zawsze podczas takich ,,zwykłych wypraw" coś musi się stać. Coś dużego przepłynęło mi przed twarzą.
-Murena?- pomyślałam. Nic bardziej mylnego! Jakieś drobne ręce założyły mi coś na szyję.
-Hihihihi! Ale będzie z niej jedna z nas!- usłyszałam.
-ANTEUSZU NEKTONIE!- krzyknęłam, próbując zdjąć naszyjnik w krztałcie muszli. Nic z tego. Ani sprawca dowcipu się nie pojawił, ani nie udało mi się ściągnąć naszyjnika. Wróciłam na Aronnaxa. Ant siedział u siebie, a włosy i ubranie miał suche. To nie mógł być on. Następne próby zdjęcia tajemniczej biżuterii poszły na marne. Nawet nie dało się tefo przeciąć! Poddałam się. W końcu, co może mi zrobić naszyjnik!? Otóż wtedy jeszcze nie wiedziałam...

~Moja Mała Syrenka~ The DeepWhere stories live. Discover now