Prolog

101 3 0
                                    

Rose podeszła do lustra. Odzwierciedlało to, jak zawsze, bezwzględną prawdę: szare oczy bez wyrazu, naturalnie długie i niesforne, kasztanowe włosy. Drobna i szczupła sylwetka mająca zaledwie metr sześćdziesiąt wzrostu.

Od pół roku zmagała się z problemami odżywiania i depresją. Wszystko zaczęło się po śmierci jej ojca i wszystkich problemach, które się za tym ciągnęły. Jej mama rzuciła się w wir pracy, a ona została pozostawiona sama sobie. Do czasu, aż w klatce obok zamieszkał czarujący chłopak, który teraz przyglądał się jej z troską w oczach.

- Przynajmniej się uśmiechnij, bo wystraszysz ludzi na lotnisku -Aaron rzucił w stronę dziewczyny poduszką. Ta sprawnie ją złapała i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.

- Może wtedy nie wpuszczą mnie do samolotu i nie będę musiała się stąd wyprowadzać - wzruszyła beznamiętnie ramionami. Usiadła na łóżku obok chłopaka, który od razu objął ją ramieniem.

- Jesteś najsilniejszą kobietą, jaką znam. Poradzisz sobie z każdym bufonem w tej prywaciarskiej szkole - posłał jej pokrzepiający uśmiech i przytulił ją do siebie. - Z resztą, będziemy rozmawiać zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała.

- Potrzebuję, żebyś jechał tam ze mną - marudziła. - Inaczej będę zależna od tych dwóch synów tego całego Thomasa. Jeśli mają moje nastawienie do tej całej sytuacji, to zostanę sama z ogarnięciem szkoły i potencjalnych znajomych. A wiesz, że takie rzeczy nie idą mi najlepiej.

- Viktor i Asher pomogą ci w szkole -  wtrąciła Samantha Davies, rodzicielka Rose. Opierała się o framugę drzwi do pokoju dziewczyny. Bardzo kochała swoją córkę i wszystko, co robiła, robiła dla niej. - Thomas miał z nimi o tym porozmawiać. A poza tym, mogłabyś przynajmniej udawać, że cieszysz się razem ze mną.

Kobieta wyglądała na około 40 lat. Jej cienie pod oczami ukazywały zmęczenie pracą. Była podobna do córki; miała równie piękne brązowe włosy i drobną posturę ciała.

- Dlaczego podsłuchujesz nasze rozmowy? - zapytała oburzona Rose. - Wiem, że zależy ci na tym, żeby być bliżej firmy i Thomasa, ale zrozum, że dla mnie to nie jest takie łatwe.

- Tak będzie dla nas lepiej, zaufaj mi - powiedziała Samantha i uśmiechnęła się lekko w stronę córki i Aarona, zanim wyszła z jej pokoju. W pokoju, w którym nie było nic, poza pustymi meblami i zapakowanymi walizkami.

- Zawieźć was na lotnisko? - zapytał w końcu Aaron, widząc, jak jego przyjaciółka zaczyna znikać we własnych myślach.

- Mama zamówiła już jakiś transport dla nas. Mi byłoby tylko trudniej się z tobą rozstać - spojrzała na niego z zaszklonymi oczami. Wtuliła się w niego ten ostatni raz, zanim rozpoczęła się jej podróż do nowego życia.

Family DiaryWhere stories live. Discover now