Rozdział 18

320 16 0
                                    


- Jak to miał żonę? – mówię zdławionym głosem.

A to typowy facet. Nowej lasce, a raczej kochance nie powiedział, że ma żonę.

- Kurwa, ty nie wiedziałaś?!

- A jak myślisz, jak wychowali mnie rodzice? Mam jeszcze jakieś zasady i moralność, ale widzę, że nie wszyscy. Lepiej było przelecieć tępą małolatę, która i tak jest tutaj tylko na chwilę, wmawiać jej różne rzeczy, a potem kop w dupę i nara.

- Cholera jasna! – prawie wykrzyknął – porozmawiaj z nim. – dokańcza zdanie już ciszej.

Reszta chłopaków siedząca obok nas zaczęła się nam przyglądać z zainteresowaniem. David prosi, któregoś z nich by przyniósł mi drinka.

- Ale ona nie ma dwudziestu jeden lat – mówi wesołym głosem młody chłopak, którego imienia nie pamiętam.

- Proponuję Ci przynieść tego drinka w zębach i to w podskokach, nie mam ochoty dzisiaj na Twoje żarty, Smile.

Dość oryginalna ksywka.

Chłopak podnosi się szybko i zmierza w kierunku baru w rogu wielkiego salonu. David patrzy na mnie i już chce coś do mnie powiedzieć, ale jestem szybsza.

- Teraz nie ma już o czym. To znaczy przed rozmową z tobą chciałam go wziąć na stronę i pogadać, jak cywilizowani ludzie o tym, dlaczego mnie zostawił, bo to co mówił mi tata trochę go stawiało w innym świetle, ale po tym nowościach to nie chcę go znać. Już mi nie musi nic tłumaczyć.

- Jest. Musicie wyjaśnić sobie kilka kwestii. Choć nie powiem, że jestem sam w szoku, że nie wiedziałaś, o Ann.

- O kim? – mój mózg naprawdę potrzebuje albo snu, albo alkoholu, bo nic nie kumam.

- Anna to jego była żona.

- Okey – przerywam naszą wymianę jakże mądrych zdań, bo Smile przynosi mi drinka. Biorę go z wdzięcznością i wypijam pierwszego łyka. Może być. Coś słodkiego i kwaśnego, mało alkoholu, ale to nie szkodzi, bo w swoim pokoju mam butelkę wódki. Nie żebym była jakąś maniaczką tego trunku, ale drinki amerykańskie są dużo słabsze niż nasze rodzime polskie – Widzisz, Dex nic mi nie powiedział o żonie. Może tak miało być, nie jesteśmy sobie pisani tak, jak ty z Mayą. – widzę w jego oczach miłość, kiedy wymawiam jej imię. Z-A-Z-D-R-O-Ś-Ć chwyta mnie za gardło. Myślałam, że z Dex'em będę miała chociaż namiastkę tego, co ma ta dwójka. Jeszcze Mayi nie poznałam, a mimo wszystko już ją bardzo lubię.

- Dlatego porozmawiajcie. Świetna z was para była.

Normalnie nie wytrzymam. Świetna para, dobre sobie, ciekawe czy ktoś wie, co się ze mną działo jak mnie zostawił. David dzwonił parę razy, kiedy byłam w klinice, ale nie dałam po sobie poznać, że coś jest nie tak. Chyba czas go oświecić.

- Była, użyłeś dobrego czasu, bo to jest już przeszłość. Myślisz, że po tym, co mi zrobił i jak to przeżyłam to mogę mu na nowo zaufać? Wiesz w ogóle, co się ze mną działo przez pierwsze miesiące po powrocie? – kiwa głową na nie – to cię oświecę – przybliżam się do niego, bo nie chcę, żeby ktoś jeszcze o tym wiedział, jemu mogę zaufać, bo wiem, że nikomu nie powie – Chciałam się zabić – jego oczy robią się wielkie jak spodki.

- Pola, kurwa nie wiedziałem... ja... - chyba pierwszy raz w życiu słyszę, żeby zaniemówił.

- Daj mi dokończyć. Chciałam się zabić, bo jako durna i tępa małolata myślałam, że znalazłam księcia na białym koniu. Zakochałam się po uszy. Pierwszą prawdziwą miłością, tak czystą i niewinną, że się mu oddałam. Zabrał mi wszystko serce, niewinność i rozum i co z tym zrobił? Wyjebał na śmietnik, jak zużytą rzecz. Po powrocie do Polski zdarzyło mi się kilkukrotnie stracić przytomność w szkole, bo nabrałam się tabletek. Raz się zdarzyło, że babcia mnie przyłapała na gorącym uczynku jak popijam garść tabletek alkoholem. Od razu zawiozła mnie do szpitala, na płukanie żołądka. Oczywiście nie obyło się bez wizyty psychologa na oddziale. Z racji, że nic nie chciałam mówić, przyprowadzili psychiatrę. Zaczęła mi mówić te wszystkie swoje mądrości, ale ja dalej nic nie odpowiadałam. Zamknęłam się w sobie nikogo nie dopuszczałam, oprócz rodziców, dziadków, Klaudii i Marcela. Właśnie dlatego przez kilka tygodni nie było mamy z wami, bo siedziała ze mną w psychiatryku. Musiałam uczęszczać na różne zajęcia z kontrolowana swoich emocji. Zmarnowałam tam prawie dziesięć tygodni swojego życia przez niego i przez swoją głupotę. I o to koniec mojej smętnej opowieści. – Wyprostowałam się i opadłam plecami o oparcie kanapy. Odwróciłam głowę w kierunku David'a. Patrzył na mnie nie odgadnionym wzrokiem.

- To, dlatego Joe prawie zapierdolił Dex'a. Teraz już rozumiem. Cały ten czas zamykał się w swoim gabinecie i nie pozwalał tam nikomu wchodzić, chyba żeby się paliło.

- Całkiem możliwe. Nie wnikam w to, co zrobił tata Dex'owi. Mało mnie to obchodziło wtedy, a teraz jeszcze mniej. – ja sobie w piekle, za te kłamstwa to willę wybuduję. Jasne, że mnie obchodziło, ale muszę udawać twardą. Nie dam już sobą pomiatać. Nie tym razem.

Wypijam resztę drinka do końca i bawię się pustą szklanką. David zabiera mi ją z rąk i znowu karzę Smile'owi iść po kolejnego. Chyba się dziś upiję. Chłopak podaje mi szkło i znów wypijam prawie jednym duszkiem tego drinka. Mój towarzysz rozmowy patrzy na mnie trochę z przerażeniem.

- No, co? Wasze drinki mają około czterech procent, nie patrz tak na mnie. W Polsce Radlery mają więcej. Teraz idę sama po kolejnego.

Na tej krótkiej trasie od kanapy do końca salonu, prawie każdy mnie zaczepia i chce chwilę pogadać. Jestem dobrze wychowana, więc wysłuchuję każdego i odpowiadam. To są dobre chłopaki, naprawdę. Niektórzy z nich przeżyli piekło na ziemi albo w domu rodzinnym albo w wojsku na froncie. Dlatego wszystkich szanuje i podziwiam.

W końcu po niekończącej się drodze dochodzę do baru. Siadam na stołku obok rodziców.

- Jak się bawisz kochanie? – pyta uśmiechnięta mama i odwraca się całym ciałem do mnie, wyswobadzając się z uścisku taty. Ten się odwraca zdziwiony reakcją mamy, ale złość znika, gdy widzi, dlaczego to zrobiła. Ah ten mój tata, jest taki kochany. Wcale się nie dziwię, że mama tak za nim szaleje. Są dla siebie stworzeni.

Stawiam pustą szklankę po drinku na stole, a mina moje taty jest bezcenna, znowu z łagodnego wyrazu twarzy przeszedł w złość.

- Co to kurwa jest? – pyta zły i rozgląda się po całym salonie - kto ci to dał. Jesteś jeszcze niepełnoletnia. Zajebie tych gnoi wszystkich. Kto dał Poli alkohol!! – drze się tak głośno, że przekrzykuje muzykę.

Black Dragon. Błędy Dex'aWhere stories live. Discover now