Pomogłem jej wstać.
Podtrzymywała się mnie, ale stała w miarę stabilnie.
– Medyka! – krzyknął ktoś nagle.
– Hyden. – wyszeptała Aria i od razu ruszyła w jego strone.
– Nic mi nie jest, do chuja. – warknął, a dziewczyna zatrzymała się i odetchnęła z ulgą.
Brunet podniósł się.
Jego kombinezon był rozerwany na boku i było na nim spore poparzenie.
– Sprawdźcie lepiej kryształ. Ja sobie poradzę. – mruknął.
Jego siostra od razu do niego podeszła.
/Aria/
Straż Absyntu zajęła się sprawdzaniem kryształu, a ja podeszłam do aengela.
– Wszystko w porządku?
– Tak. – mruknął zdejmując górną część kombinezonu.
– Na pewno nie potrzebujesz medyka? To poparzenie...
– Jest magiczne, wiem. Będzie goiło się inaczej. Nie rób ze mnie idioty. – spojrzał na mnie spode łba.
Coś się zmieniło w jego spojrzeniu.
– Krystal odzyskał stabilizację! – krzyknął ktoś nagle.
Wszyscy zaczęli się cieszyć, a Hyden westchnął i minął mnie.
– Dokąd to? – zapytałam będąc zdziwiona i podążając za nim wzrokiem.
– Moja rola skończona. – spojrzał na mnie – Pomogłem? Pomogłem. Na tym koniec. Rozchodzimy się. – jego głos był chłodny.
Zdziwiły mnie jego słowa.
Co miał na myśli?
– Co? O czym ty mówisz?
– Było wesoło. Zaspokoiłaś moją chęć rozrywki na kolejne lata, ale to wszystko, to koniec. Wracam do swojego życia, a z tobą nie chce mieć nic wspólnego. Nie ma Aratona, więc wszystko jest skończone. – fuknął.
– Ty mówisz serio? Nic dla ciebie nie znaczę? Jesteś moim bratem.- jęknęłam.
– Przyrodnim. Wspólny ojciec nie wystarczy. Nie on. – pokrecił głową – Wracam do siebie. Nie szukaj kontaktu, proszę.
– Tak po prostu odchodzisz?
– Tak. Tak, po prostu. Myślałem, że będzie trudniej. – wzruszył niedbale ramionami.
– Na prawdę musiałeś to zrobić akurat teraz? Ona nie jest do końca zdrowa. – Wtrącił się smok.
– Poradzi sobie już beze mnie.
– Jesteś... – zaczęłam.
– Jaki? – uniósł brew patrzac na mnie – Mordercą? Palantem? Nigdy nie należałem do ciepłych osób. Uwolniłem świat od mordercy, – spojrzał ukradkiem na Lance'a, co mi nie umknęło – uratowałem go. Moja misja skończona. Odmeldowuje się. – zasalutował i odszedł.
Byłam zmieszana.
Czy on poważnie chciał śmierci ojca i odrobiny rozrywki?
Tylko na tym mu zależało.
Zabawił się mną.
Byłam jego eksperymentem?
Spojrzałam na Lance'a, który spuścił wzrok gdy zauważył, że na niego patrzę.
![](https://img.wattpad.com/cover/293795187-288-k252782.jpg)
YOU ARE READING
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...
Rozdział 96
Start from the beginning