06 cyrk odjechał, pedriego zostawili

Start from the beginning
                                    

- Chuj tam z tą pracą - wzruszył ramionami Torre i zanim schował głowę pod wodę, dorzucił: - Elena tak czy siak zaraz odchodzi. Korzystaj z okazji póki możesz.

- Czemu nie zakładamy możliwości, że Elena mu się po prostu podoba i chce ją poderwać? - skrzywił się Balde.

- Tyś się z głupim przez ścianę macał czy co? Przecież nasz Gonzalez nawet nigdy dziewczyny nie miał, bo rzekomo skupia się na karierze - ostatnie słowa Eric wziął w cudzysłów zrobiony z palców nad głową. - A zakochany chociaż byłeś, Pedro? I nie, w przedszkolu się nie liczy.

- Halo, nie obgadujcie mnie w osobie trzeciej, ja tu jestem. Zresztą koniec tematu, nic wam nie powiem - przełknąłem ślinę, uświadamiając sobie, że przecież Gavi siedzi z boku i słucha naszej rozmowy, nie wtrącając się jednak. Niby spoko, bo wie, że ją sobie zaklepałem - jakkolwiek uprzedmiotawiająco to brzmi. Z drugiej strony zapewne jest świadomy, że nie mam wobec niej poważnych zamiarów. W końcu nie znamy się od dziś.

- Czemu ja szukam baby na portalach randkowych, skoro mogłem po prostu zagadać do Eleny? - zastanowił się Eric, błądząc wzrokiem po naszych twarzach. - Dobra sztuka z niej, nie?

- Ty, Garcia, trzymaj się lepiej od niej z daleka - zagroził mu nagle ożywiony Gavi, wyciągając palec wskazujący w jego stronę. - Pasowalibyście do siebie jak garbaty do ściany, wypieprzaj!

- A co ty masz do gadania w ogóle, młody? - wtrącił się Ferran, a atmosfera zaczynała być napięta. Próbowałem mu pokazać wzrokiem, aby się uspokoił, ale nawet na mnie nie patrzył. - Coś się jej tak uczepił jak pijany płotu? Elena to, Elena tamto...

- Ja uczepiłem?! Ja? - zaczął się bronić, unosząc głos. - Chyba sobie kpisz teraz! Słońce ci za bardzo przygrzało, Torres?

- Jakieś problemy w raju między tobą a Alexą? - zapytał spokojnie Torre, bawiąc się swoją papierową słomką w ciapki, którą zdążył już pogryźć podczas łapczywego picia drinka. - Szukasz zastępstwa na jej miejsce?

- Jebcie się, ja też wam nic nie powiem - fuknął Pablo, próbując się wygramolić z basenu niczym pulchna foka. - Idę zjeść lody.

- Sos karmelowy jest na drzwiach w lodówce, a posypka czekoladowa w drugiej szafce od lewej - poinformowałem Gaviego, próbując się nie roześmiać z jego udawanej obrażonego miny. Ten chłopak to była prawdziwa drama queen, której nastrój zmieniał się średnio co kwadrans. Chociaż musiałem przyznać, że akurat ta sytuacja nie należała do najprzyjemniejszych. Alexa znów wróciła do Madrytu, więc byłem zmuszony trzymać rękę na pulsie, bo z tym chłopakiem wiecznie nic nie wiadomo.

- Jesteście nudni jak flaki z olejem - stwierdził Eric, machając lekceważąco dłonią. - W takim razie znów ja się zbłaźnię i tym razem opowiem wam o tym, jak podrywałem zajętą laskę przy barze.

Czy powinienem ją przeprosić? Nie chciałem tego robić. Poza tym ja nigdy nie przepraszam, tym bardziej za takie coś. Wkurwiało mnie to wszystko niemiłosiernie, ale z drugiej strony nie chciałem być już takim skończonym chujem za jakiego byłem uważany, zwłaszcza przez dziewczyny. W dodatku moi kumple nie mieli o mnie najlepszego zdania. Dobra, przyznaję, trochę się zagalopowałem, to fakt. I prawdę mówiąc, nie chciałem mieć w niej wroga. Chłopaki ją polubili, dziewczyny ją polubiły. Była darzona sympatią z każdej strony i czułem, że zjedliby mnie, gdybym ją zranił jeszcze bardziej. A co jeśli naprawdę się przez to zauroczyła i czeka aż ją zaproszę na randkę? Faktycznie, od kilku dni jej nie było na treningach z tym całym nagrywaniem żenujących TikToków. Chyba powinniśmy sobie to wyjaśnić, oczyścić atmosferę i zostać tylko na cześć. Już i tak zabrnąłem za daleko. Jednak winię za to wszystko Torresa oraz jego debilne pomysły.



sytuacja podbramkowa | PedriWhere stories live. Discover now