Buntownik z wyboru. Part I

119 8 6
                                    

Osoby, które mnie znają wiedzą jak ważnym aktorem był dla mnie Robin Williams. Przy którymś z kolei seansie Buntownika z wyboru (1997) wpadłam na ten oto pomysł, by Dean i Castiel pojawili się w tej historii. Jestem ciekawa jak to ostatecznie wyjdzie, aktualnie wrzucam pierwszą część. Druga pojawi się już niebawem. 

Zatem zapraszam do Bostonu, w którym to Dean, geniusz matematyczny, otrzymuje ogromną szansę, jedną na milion, ale...boi się ją chwycić. 


– Było mi to ostatni raz! Słyszysz, Winchester? Ostatni!

Blondyn przewrócił oczami wzdychając pod nosem. Od pięciu minut stał pośrodku gabinetu dyrektora Hollanda i wysłuchiwał, jakim to ścierwem i śmieciem nie jest. Hmm, głowa Fenway High School w Bostonie nie musiała mu tego przypominać, doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

– Myślisz, że uśmiecha mi się niańczyć was, wyrzutków ulicy?! Przyjąłem cię do sprzątania kibli, ciesz się, że masz czym je sprzątać. Jeśli jeszcze raz zabawisz się w anioła stróża każe ci zabrać mopa i będziesz to wszystko zlizywać własnym językiem. Może wtedy zamkniesz dziób.

Westchnąłby jeszcze raz, ale widział, że facet był już na granicy furii. Wolał sobie oszczędzić kolejnych piętnastu minut mieszania z błotem, choć w ogóle nie rozumiał czemu mu się dostało. Banda zaciągnęła jakiegoś pierwszoklasistę, notabene trzy razy mniejszego od nich, do klopa i chcieli się pobawić w nurkowanie. Pech chciał, że akurat w tym momencie Dean kończył szorować kafelki. Prawdopodobnie myśleli, że nawet na to nie zareaguje, szczyle. Chwycił oprawców, a trzeba zaznaczyć, że było ich trzech, powiedział kilka mocnych słów, wykręcił delikatnie ręce i kazał spieprzać. Tyle, że w czasach gdy kodeks moralny można sobie wsadzić głęboko w dupę to on dostawał reprymendę i prawie został zwolniony na zbity pysk, a w tym samym czasie biedny, drobniutki pierwszoklasista w innym już kiblu pływał głową w sedesie.

Ach ta piękna rzeczywistość. Sprawiedliwość pokazała mu środkowy palec. Jak zwykle.

Dobrze, że nie użył całej swojej siły, bo pewnie młokosy skończyłyby na ostrym dyżurze. A może właśnie trzeba było? Może to by ich coś nauczyło. Prawda jest taka, że on tu tylko sprzątał.

Opuścił gabinet wciąż słysząc kolejne wyzwiska ciągnące się za nim echem. Po pierwsze to nie Holland go zatrudnił, tylko przyjął przez agencję, która ma podpisaną ze szkołą umowę. 

Dupek

A taka współpraca w ogóle istnieje, ponieważ dzięki temu Fenway High School lepiej wypada na tle innych liceów w Bostonie i dostaje niemałe dotacje, patrz dyrektor powoli zaczyna sypiać na kasie.

Dupek i narcyz

Agencja Better Future o jakiej tu mowa to firma zajmująca się pomocą młodym osobom, które z różnych przyczyn zeszły z tej „dobrej" ścieżki. Kradzieże, pobicia, rabunki, ucieczki z domów, nawoływanie do zamieszek, narkotyki, zabójstwa (to te gorsze przypadki) – to tylko kilka z wykroczeń jakie mają u nich miejsce. Takie osoby zamiast więzienia dostają szansę, by odpracować swoją winę. Jeśli się sprawdzą, to jest, będą wykonywać dobrze swoje obowiązki, będą się przykładać, sąd może przymknąć oko i zamiast odsiadki orzec więcej prac społecznych (w tych lekkich przypadkach, jak kogoś ukatrupisz to i tak trafiasz do celi, bez przesady).

Dean Winchester dostał wiele, wiele takich szans. Gdzie on to nie pracował, chyba już w całym Bostonie go znali. Wykroczenie – prace społeczne – spieprzenie czegoś – odsiadka. A potem sprawa w sądzie, kolejne godziny prac i ponownie coś musiał spieprzyć - jakby bardzo chciał wrócić do pudła.

Destiel | Cockles | One shotsWhere stories live. Discover now