Witaj w Mieście Republiki

19 3 0
                                    

Był to dosyć spokojny dzień w Mieście Republiki. Mimo to odczuwalne było rosnące napięcie między magami i niemagami. Manifestacje wolnościowców odbywały się coraz częściej a wszystkie oddziały Lin Beifong postawione na nogi. Obserwowali miasto z cienia niczym Dai Li gotowi, aby zareagować. Wydawało się, że to będzie kolejny spokojny dzień patroli, gdy dwoje magów metalu otrzymało zgłoszenie, że przecznicę dalej odbywają się zamieszki. Skinęli do siebie z przeciwnych stron ulicy i jak najszybciej ruszyli na wskazane miejsce. Docierając pod sklep z fonogramami nie spodziewali się zastać tylu zdemolowanych sklepów i pobitych członków Triady Potrójnej Groźby i około siedemnastoletnią dziewczynę nad nimi. Młoda policjantka nakazała partnerowi związać opryszków a sama podeszła do szatynki, zauważając cień sterowca. Rozległ się dźwięk syren i komunikat:

- Policja, nie ruszać się!

Niebieskooka nie mogła powstrzymać zachwytu na widok magów metalu spuszczających się na linkach z latającej machiny. Nawet nie zauważyła stojącej za nią czarnowłosej.

- Złapałam dla was paru łobuzów - odezwała się dziewczyna w stroju Plemienia Wody. Wypięła dumnie pierś. Song wydał polecenie aresztowania. Policjantka za plecami młodej przestępczyni szybko je spełniła używając metalowej linki. Była przekonana, że już ją ma, gdy ta złapała za kabel i pociągnęła.

- Nie możecie mnie aresztować - wykłócała się. - To oni rozwalają człowiekowi warsztat!

Song rozejrzał się po ulicy i skrzywił się na widok zdemolowanych sklepów i zniszczonej nawierzchni.

- Jak widzę ty rozwaliłaś o wiele więcej.

Oficer próbował związać awatar ale bezskutecznie, jednak skupił na sobie jej uwagę przez co puściła wcześniej trzymany metal. Czarnowłosa kobieta uśmiechnęła się i nieco cofnęła, aby zaatakować z zaskoczenia. Jej przemądrzałego szefa popchnął niedźwiedziopies, na którego wskoczyła niebieskooka. Policjantka na widok tego z jaką łatwością dziewczyna powstrzymuje ataki jej współpracowników zmarszczyła nos. Z pomocą kabli podciągnęła się na dach budynku i rozpoczęła pościg. Zauważyła jak Song rozbija nos o lodową ścianę stworzona przez uciekinierkę. Przyspieszyła widząc jak jej uciekają. Wymagało to od niej wiele energii ale udało jej się dogonić zbiegów. Zamiast zaatakować dziewczynę, oplotła kablem łapy niedźwiedziopsa. Zwierzę nie mogąc utrzymać równowagi upadło a jego jeździec wyleciał w powietrze. Wtedy posłała w kierunku dziewczyny kolejny kabel, który oplótł się wokół jej ramion i talii. Przyciągnęła ją do siebie i usadziła koło stworzenia, czekając na posiłki.Te nadeszły szybko, a wraz z nimi Lin Beifong.

- Zabierzcie ją - nakazała. - I to coś, też - skrzywiła się na widok pupila uciekinierki. Młoda policjantka wyprostowała się i zasalutowała swojej komendantki. Dumnie uniosła podbródek, a w oku miała swój niebezpieczny błysk.

- Pani komendant - przywitała się.

- Witaj, Shu - odpowiedziała Beifong. - Dobra robota - pochwaliła czarnowłosą. Prawy kącik ust Shu uniósł się w drapieżnym półuśmiechu. Była z siebie dumna. Przełożona skinęła na nią dłonią nakazując, aby ta za nią ruszyła. Skierowały swoje kroki do policyjnego satomobila, towarzyszył im dźwięk szczekającego metalu. Udały się do siedziby policji Miasta Republiki.

Shu została odesłana na przerwę przez panią komendant od razu po przybyciu na komendę. W tym czasie Lin skierowała się do pokoju przesłuchań, gdzie już oczekiwała dziwna dziewczyna z Plemienia Wody. Czarnowłosa popijała białą herbatę siedząc i gawędząc ze współpracownikami na recepcji siedziby głównej korzystając z chwil odpoczynku. Gdy nagle niczym burza do budynku wtargnął radny Tenzin. Policjantka uniosła brew w geście konsternacji na tak gwałtowne zachowanie, na co dzień spokojnego, Mistrza Magii Powietrza. Podniosła się ze swojego dotychczasowego miejsca i nadal z filiżanką w dłoni ruszyła ku niemu. Uśmiechnęła się pogodnie stając przed nim i ukłoniła oddając mu należyty szacunek.

- Radny Tenzinie - przywitała się. - Czy coś się stało? Może chciałby pan herbaty na ukojenie nerwów? - zapytała uprzejmie.

- Nie, dziękuję - odpowiedział pospiesznie mag powietrza. - Szukam Lin, znaczy komendant Beifong i dzisiaj aresztowanej dziewczyny - Shu przekrzywiła głowę w zaciekawieniu. "Czyżby ta dziewczyna była ważniejsza niż jej się zdawało?" Jednak nie wypowiedziała pytania na głos, wiedziała, że nie może sobie pozwolić na taką niekompetencję i poufałość.

- Zaprowadzę pana, proszę za mną - uśmiechnęła się. Odwróciła się i ruszyła w kierunku plątaniny korytarzy, słyszała za sobą ciche kroki maga powietrza. Prowadziła go między biurami, aż dotarli do części, w której trzymali aresztowanych i odbywały się przesłuchania. Zatrzymała się przy jednej z metalowych ścian i wskazała na nią ręką. - To tutaj. Song, radny Tenzin przyszedł do pani komendant - poinformowała oficera. On skinął głową, otworzył wizjer i przekazał informację Lin. Zezwoliła na wpuszczenie radnego do sali przesłuchań. Shu otworzyła magowi powietrza metalowe drzwi i zamknęła je zaraz za nim.

Szaro-zielone oczy przeskanowały uważnie twarz oficera, dostrzegła już formującego się siniaka na jego policzku i nosie. Zderzenie z lodem musiało zaboleć. Oparła się o ścianę i upiła łyk swojej już zimnej herbaty. Milczała, nie lubiła rozmawiać z Songiem, uważała go za zarozumiałego i nieprzyjemnego typa, ale był dobrym magiem metalu a to Lin Beifong właśnie najbardziej ceniła wybierając ludzi do swoich oddziałów. Musieli być najlepsi. Zatopiona w myślach poczuła wibracje charakterystyczne dla tkania metalu. Uniosła głowę, aby zobaczyć Korrę, jak przed chwilą usłyszała, strojącą miny w kierunku komendant. Shu prychnęła na ten widok zwracając tym na siebie uwagę dziewczyny, która również w jej kierunku wystawiła język, jakby dumna z siebie. Odwróciła wzrok od niebieskookiej, aby spojrzeć na swoją przełożoną. Lin przywołała ją gestem dłoni. Czarnowłosa odbiła się od ściany i ruszyła do pokoju przesłuchań, zamknęła za sobą metalowe drzwi,

- Shu - zaczęła Beifong. - Dopilnuj proszę, aby Awatar nie sprawiała problemów póki jest w mieście. Nie chcemy więcej incydentów - zaakcentowała komendantka. Czarnowłosa skinęła głową nieszczególnie zadowolona z wizji bycia niańka. - Dyskretnie.

- Tak jest, pani komendant - zasalutowała policjantka. Przełożona skinęła na nią głową a młoda kobieta opuściła pomieszczenie. "Czyli ta dziewczyna to Awatar, to by wyjaśniało zniszczenia na tej ulicy." Szarooka ruszyła w kierunku pomieszczenia, gdzie trzymany był żywy depozyt. Spodziewała się, że tam udali się Tenzin i Korra, w końcu pewnie chcieli odzyskać niedźwiedziopsa. Nie myliła się, usłyszała ich głosy już przez drzwi. Stanęła przy ścianie tak, aby wychodząc jej nie zauważyli, jednak na tyle blisko żeby słyszeć rozmowę. Awatar przekonywała Tenzina, aby ten pozwolił jej zostać. Shu miała nadzieję, że jednak nieskutecznie. Magowie skierowali się do wyjścia, a czarnowłosa wycofała się bardziej w cień.

Włóczyła się za Awatar i Tenzinem w czasie ich drogi na statek nomada, pilnując, aby Korra nie sprawiła dalszych problemów. Wypuściła z ust ciężki oddech widząc jak żaglowiec odpływa w kierunku wyspy Świątyni Powietrza. Zmęczona wrażeniami dzisiejszego dnia Shu powoli ruszyła w kierunku Komendy Głównej Policji, aby złożyć raport i udać się na zasłużony odpoczynek. Miała nadzieję, że Awatar nie powróci do Miasta Republiki jeszcze długo, a gdy już tak się stanie to będzie mieć więcej ogłady.

Chłód metaluWhere stories live. Discover now