3. Sen

19 2 0
                                    

Wychodzę z mojego pokoju. Mijam pokój Matta, z którego jak zawsze dobiega muzyka. Ostanio kupił sobie nowe głośniki więc gdy tylko może słucha muzyki. Ostatnio ciągle słyszę u niego kawałki zespołu "Ghost", jak zwykle zgapił odemnie.
Schodzę schodami i kieruje się w stronę salonu. Mijam krzątającą się w kuchni mamę, która przygotowuje obiad. Uśmiecham się do niej a ona odwzajemnia uśmiech.

Dziwne, zazwyczaj gdy się do niej uśmiecham patrzy na mnie krzywo lub zupełnie mnie ignoruje. Co za miła odmiana.

Mijam kuchnie i wchodzę do salonu, na moje nieszczęście na kanapie siedzi Steve. Jak zwykle ogląda wiadomości a w ręce trzyma szklankę z whisky i lodem. To chyba jego codzienny rytuał po powrocie z pracy.

Kiedyś fascynował mnie ten widok. Widok przystojnego mężczyzny, który wie co chce w życiu. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego wybrał mamę. Nie żeby nie była piękna kobietą ale ma paskudny charakter no i dwójkę dzieci.

Mama opowiadała mi, że poznała go na imprezie firmowej organizowaną przez firmę Stewa. Podobno cały wieczór patrzył na mamę aż wkońcu podszedł do niej i się przedstawił. No a potem poszło z górki, wymiana numerami, jedna randka a potem druga. A na koniec wielka miłość.

Po miesiącu mama zaprosiła go do nas na obiad. Wtedy poraz pierwszy go poznałam.
Wtedy też bardzo mi się spodobał i postanowiłam, że zrobię wszystko by zwrócił na mnie uwagę. Głupia ja.

Stew to wysoki, dobrze zbudowany i bardzo przystojny mężczyzna. Jego blond włosy opadające na czoło, gdzieniegdzie próbujące się kręcić i niebieskie oczy zawsze doprowadzały mnie do szaleństwa. Jak można być tak pięknym.

A gdy codziennie rano wychodził do pracy w swoim ulubionym granatowym garniturze wyglądał nierealnie. Jak gdyby ktoś wyjął go z filmu gdzie grał główną rolę.

Nic dziwnego, że młodsza ja oszalała na jego punkcie. Pomimo, że go nienawidzę zawsze gdy patrzy na mnie albo się uśmiecha, serce chce wyskoczyć mi z piersi. Liczyłam, że to przejdzie ale się myliłam.

Siadam więc na drugim końcu kanapy i podwijam pod siebie kolana. Zerkam na Steva, który jest jakby zamyślony. Odwracam więc głowę w stronę telewizora. Jak on może oglądać te nudne wiadomości? Mózg może sie od tego zepsuć.

Nagle czuje na sobie czyjś wzrok. Tak intensywny, że aż czuje żar na policzku. Nie musze odwracać głowy, żeby wiedzieć kto na mnie patrzy. Wiem, że to on.

Ostatecznie odwracam głowę i odrazu napotykam silne spojrzenie Steva. Lustruje mnie od twarzy po stopy a jego spojrzenie ciemnieje. Pochyla się i odkłada whisky na stół. Odwraca się spowrotem do mnie I już wiem co się święci.

- Mal. - mówi, a ja już wiem co ma na myśli. Wypowiada moje imię z taką czułością, że robi mi się gorąco. Gdzieś w głębi serca dalej kocham gdy jest blisko.

- Chodź do mnie kochanie. - wyciąga do mnie rękę. Lekko się uśmiecha a jego oczy wciąż patrzą głęboko w moje.

Coś tu jest nie tak. Czuję się dziwnie. Przecież mama jest w kuchni. Niemożliwe, że zaryzykuje teraz wiedząc, że ona jest w domu. Musiałby być głupi.

Nigdy nie doszło między nami do czegoś poważnego. Oprócz tego jednego razu gdy był pijany. Zazwyczaj były to tylko spojrzenia, które były dla mnie czymś ważnym i wyjątkowym.

- Nie. - odpowiadam stanowczym głosem. Ogarnia mnie panika, bo to słowo jakby nie należało do mnie. Nie chciałam tego powiedzieć, znaczy chciałam ale nie mogłam. Steve nie znosi słowa ,,nie", wogóle nie znosi gdy ktoś mu się przeciwstawia.

CAUSE I'M A FOOL FOR YOUKde žijí příběhy. Začni objevovat