- Przepraszam, zamyśliłam się. - odpowiedziałam ze skruchą w głosie.

- Mało mnie to interesuje. - odpowiedział, po czym mnie wyminął i pokierował się w tylko sobie znanym kierunku.

Dałabym sobie głową uciąć, że już gdzieś go widziałam. Nie miałam zamiaru rozmyślać nad tym dłużej i udałam się do pokoju Hiszpanki, która na szczęście już z niego wychodziła. Razem udałyśmy się do podziemnego parkingu i z tamtąd udałyśmy się na stadion.

- Wzięłaś wszystko? - zapytałam wkładając kluczyki do stacyjki.

- Tak, jedź już. Nie chce się spóźnić. - wywróciłam tylko oczami i wyjechałam z parkingu.

Droga na stadion zajęła nam niecałe 5 minut, dzięki czemu nie byłyśmy spóźnione. Bez większych problemów dostałyśmy się na stadion i po rozmowie z trenerem dowiedziałyśmy się, że będziemy mogły obejrzeć trening reprezentacji, a po nim przeprowadzić wywiady z tymi piłkarzami, których uznamy za odpowiednich. Nie przeszkadzało nam to zbytnio, wręcz było nam to na rękę, ponieważ mogłyśmy rozłożyć cały sprzęt potrzebny do wywiadów, co wbrew pozorom do najłatwiejszych czynności nie należało. Po uporaniu się z tym usiadłyśmy na trybunach i oglądałyśmy jak Anglicy radzą sobie na boisku. Musiałam przyznać, że możliwość przyjazdu tutaj była dla mnie czymś w rodzaju okazji do spełnienia jednego z marzeń. Od zawsze chciałam obejrzeć Word Cup z trybun stadionu, a połączenie tego z pracą, która była moim marzeniem od dziecka było niczym strzał w dziesiątkę. Dokładnie teraz mogłam pokazać wszystkim, którzy szydzili ze mnie od zawsze, że jednak się mylili i jestem warta więcej niż im się wydawało.

***

- Dobrze to chyba wszystko, dziękuję Jude. - powiedziałam z uśmiechem do ciemnoskórego.

- Również dziękuję Rosa. - odpowiedział z szerokim uśmiechem, mogłyśmy z Rodríguez stwierdzić, że to co robił sprawiało mu dużą radość. - Jakbyś ty albo Twoja koleżanka miały jakieś pytania, to możecie zawsze napisać, chętnie udzielę kolejnego wywiadu.

- Będę pamiętać. - odpowiedziałam wyłączając kamerę po czym zabrałam się za składanie całego sprzętu, podczas kiedy Raquel prowadziła ostatni wywiad.

Zajęły nam one prawie dwie godziny, nie mam pojęcia skąd gracze mieli jeszcze siłę biegać za piłką po prawie trzy godzinnym treningu i dość długich wywiadach. Bellingham zaproponował pomoc z zaniesieniem naszych rzeczy do auta, na co razem z przyjaciółką się zgodziłyśmy. Młody Anglik wydaje się bardzo miły i pomocny. Ma bardzo dobre poczucie humoru i chyba większość kobiet tak uważa, do brzydkich to on nie należy. Po zapakowaniu wszystkiego do bagażnika ruszyłyśmy w drogę powrotną przez ulice katarskiej Dohy przy promieniach zachodzącego słońca.

***

Po powrocie obie udałyśmy się do swoich pokoi, żeby powysyłać materiały do siedziby naszej redakcji w Madrycie. Było już po 20:00, dlatego po wysłaniu wszystkiego Carlosowi udałam się w stronę hotelowej restauracji, aby zjeść kolację. Jednak z moim szczęściem już drugi raz tego dnia musiałam na kogoś wpaść. Tym razem gdyby nie silne ramiona, które w ostatniej chwili złapały mnie w talii na 100% wylądowałabym na podłodze.
Osobą, na którą wpadłam był czarnowłosy mężczyzna o ciemnych oczach.

- Przepraszam bardzo, dzisiaj mam dzień wpadania na przypadkowe osoby. - powiedziałam, kiedy już stałam przed brunetem bez jego rąk na swoim ciele.

- Nic się nie stało, każdemu się zdarza czasem na kogoś wpaść. - oboje się zaśmialiśmy. - Jestem Pedro. - powiedział wystawiając w moją stronę dłoń.

- Rosalína, miło mi. - uścisnęłam dłoń mężczyzny.

- O jesteś Hiszpanką, jak dobrze, że wreszcie mogę porozmawiać z kimś w ojczystym języku nie licząc kolegów z kadry. - powiedział po hiszpańsku.

- Wiedziałam, że skąś Cię kojarzę. - odpowiedziałam. - Mogę powiedzieć dokładnie to samo, dobrze jest pogadać z kimś w swoim języku nie licząc mojej trochę narwanej przyjaciółki. - zaśmiałam się.

- Nie chcę Cię urazić, ale nie wyglądasz na fankę piłki nożnej.

- Przyjechałam w celach służbowych, jestem dziennikarką. Co do tego, że nie wyglądam na fankę piłki, to pamiętaj pozory lubią mylić.

- Miło było Cię poznać Rosal... - nie dane mu było dokończyć, ponieważ obok Pedra pojawił się ten sam szatyn, na którego wpadłam wcześniej.

- Tu jesteś Pedri, idziemy pobiegać z chłopakami... - odwrócił głowę w moją stronę. - Ty przypadkiem nie wpadłaś na mnie dzisiaj? - zapytał dość chłodno.

- Bardzo prawdopodobne Panie Arogancki.

- Czasami trzeba takim być Pani Niezdarna. - powiedział z wrednym uśmieszkiem.

- Pablo zachowuj się. - zwrócił się do szatyna Pedro. - Przepraszam za niego, on już taki jest. Jak widzisz muszę już iść, mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja do porozmawiania, do zobaczenia Rosa. - powiedział z miłym uśmiechem.

- Na pewno będzie okazja Pedri, bo mamy w planie jutro wywiad z reprezentantami Hiszpanii, więc do zobaczenia. - również się uśmiechnęłam i udałam się w stronę restauracji w celu zjedzenia ostatniego posiłku dzisiejszego dnia.

1206 Słów



Efecto mariposa || Pablo "Gavi" Gavira [ZAKOŃCZONE]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang