Królowa deszczu

7 0 0
                                    

Kiedy zostawała sama, a zdarzało się to bardzo często, chodziła od pokoju do pokoju, przypatrywała się porcelanie i roślinom, zaglądała do wybranych na chybił trafił książek, bezwiednie ścierała palcem nieistniejący kurz z ram obrazów, poprawiała serwetę na stoliku. Czasami wręcz miała ochotę ocierać się powoli o meble, niczym kot.

Nie myślała wtedy o niczym, nic też nie miała do zrobienia. Oszukiwała się tymi przechadzkami po własnym domu. Zabijała puste, nieróżniące się od siebie godziny.

Czasem przystawała przy jednym z wysokich okien w korytarzu i patrzyła na morze. Gdy znad plaży nadciągała lekka bryza, powietrze często stawało się chłodne, wilgotne, a mimo to lepkie. Czuła to, nawet poprzez drżące szyby zamkniętego okna. Próbowała sama siebie otulić ramionami. Wbijała sobie w ramiona haczykowate palce, długie i chude, potwornie zimne. Sama sobie zadawała ból. Jej myśli błądziły w poszukiwaniu czegoś, co utraciła. Wszystkie słowa i wszystkie gesty zatraciły swoje dawne znaczenie. Przed oczami przesuwały się spłowiałe obrazy z przeszłości. Kiedyś wszystko było proste, kiedyś, gdy była dzieckiem.

Miała pięć lat, wędrowała po łąkach, plotła wianki z dzikich kwiatów, podśpiewywała pod nosem, bez celu, dla samej radości śpiewania. Ojciec brał ją na ręce, całował w czoło i mówił, że kiedyś będzie wielką gwiazdą, a ona śmiała się, chociaż nie rozumiała jeszcze, co to znaczy. Wtedy kochała swój mały domek i okoliczne łąki, nie wyobrażała sobie bez nich życia.

Dopiero później, kiedy miała jedenaście czy dwanaście lat i coś niecoś usłyszała o świecie, coraz częściej zamiast na łąki chodziła na szosę. Przystawała na poboczu i patrzyła w dal. Z początku miała nadzieję, że wielki świat przyjdzie do niej kiedyś tą drogą. Z czasem zrozumiała, że to ona musi nią wyruszyć, by rozpocząć prawdziwe życie.

Zawsze wydawało jej się, że prawdziwe życie jest gdzieś indziej niż ona. Teraz też tak było. Teraz wiedziała jednak, że nie ma na co czekać. Kiedy stała na szosie, patrząc w dal, była pewna, że wszystko jest jeszcze przed nią. Teraz nie miała już takich złudzeń. Minęła się z życiem, z tym prawdziwym, z wielkimi emocjami. Wybrała złą drogę, ale nie widziała dla siebie innej.

Urodziła się na prowincji, w małej wiosce, której nawet nie było na mapie. Nie była to jednak cicha wieś. Przez jej środek biegła szosa łącząca dwa duże miasta. Ludzie gnali tą drogą za swoimi sprawami, nigdy się nie zatrzymywali, a ona myślała, że to właśnie oni wiodą owo prawdziwe, ekscytujące życie.

W wieku jedenastu lat zapragnęła być gwiazdą. Chciała czegoś więcej niż to, co oglądała na co dzień. Nie zamierzała wyjść za mąż za chłopaka z okolicy i zostać w domu, użerając się z piątką dzieci, jak jej matka. Ona chciała być kimś, chciała być ważna.

Kiedy skończyła osiemnaście lat, uciekła z pierwszym bogatym i dobrze ustawionym mężczyzną, jaki się nią zainteresował. To nic, że był od niej o dwadzieścia lat straszy, że był brzydki, łysy i straszliwie nudny. To nie miało znaczenia w porównaniu z tym, co mógł jej dać.

I rzeczywiście, to on ją wylansował. On wydał jej pierwszą płytę i on uczynił ją gwiazdą. On także kupił dla niej, czy może raczej dla nich, ten wielki stary dom na plaży, dom o czterdziestu pokojach. Doskonale pamiętała dzień, kiedy przywiózł ją tu po raz pierwszy. Wyjrzała wtedy przez okno samochodu i zamrugała oczami. Zobaczyła prawdziwy zamek.

– To jest nasz dom? – spytała piskliwym z podniecenia głosem.

– Tak – odpowiedział poważnie.

Pocałowała go wtedy, a potem wyskoczyła z samochodu i popędziła przez szerokie, wysypane żwirem podwórze. Biegnąc rozłożyła ręce jak dziecko bawiące się z wiatrem. Czarny, rozpięty płaszcz powiewał za nią jak skrzydła ptaka. Wtedy mogło się wydawać, że wzleci w górę, tak się jednak nie stało. Wtedy była radosna, była szczęśliwa. Wtedy myślała, że pieniądze i luksusy wystarczą.

Królowa deszczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz