Bonus numer jeden - "Ten pierwszy i ostatni raz"

321 32 6
                                    

Na samym wstępie chcę was powiadomić, że akcja która się tutaj dzieje nie będzie miała nic wspólnego z główną fabułą. Jest to Yaoi, czytasz na własną odpowiedzialność.

Jakiś czas po tym jak Andy odzyskał siły po walce z demonami.

Siedziałem w salonie, oczekując na powrót Michaela. Rano powiedział mi, że wróci po trzynastej. Obecnie jest godzina piętnasta, a go nadal nie ma. Strażnicy go nie złapali, to jest pewne, bo cała akcja z egzekucją się już dawno wyjaśniła. Oczywiście nie przejmowałbym się tym tak bardzo, gdybym coś robił, ale niestety nie ma prądu. Już miałem sięgać po szkicownik, który leżał obok mnie, a usłyszałem odgłos otwieranych drzwi.

-Andy, jesteś? Czemu tu do cholery tak ciemno?!

-Nie, nie ma mnie. Prąd się obraził i zabrał mnie ze sobą! - odpowiedziałem na głupie pytania demona.

-Hahaha, bardzo śmieszne. No cóż, mam nadzieję, że ciemność nam nie przeszkodzi. - usiadł obok mnie i podał mi kopertę - Chciałbym cię zabrać w pewne miejsce, by trochę odetchnąć po tych wszystkich wydarzeniach. Zapewne tego miejsca nie znasz, lecz z czego co słyszałem, to jest tam pięknie. Możesz otworzyć.

Spojrzałem na niego zaciekawiony i otworzyłem kopertę. W jej środku znajdowały się dwie przepustki do Miasta Mount Jill. Jeden z moimi danymi, drugi z Michaela. Z tyłu zaś było napisane:

Mount Jill, miasto o pięknym krajobrazie. Dostępne dla każdej rasy nadprzyrodzonych. Rządzą tam władze naszego świata. Rocznie przyjeżdża tutaj około dziewiętnaście tysięcy stworzeń. Z innymi miejscowościami jest to może mało, lecz wiąże się to z pewną legendą. Jednak zapraszamy do tego cudownego miejsca już dziś!

Brzmi ciekawie nawet z tą ich legendą. Może naprawdę dobrze będzie oderwać się od codzienności i gdzieś wyjechać.

-No cóż... - zrobiłem przerwę jednak mina białowłosego mówiła, żeby mówić szybciej - Poproszę o datę wyjazdu. Chcę wiedzieć kiedy mam się spakować.

-Tak więc zbieraj się! Wyjeżdżamy za cztery godziny!

Staliśmy już na peronie, oczekując przyjazdu pociągu. Niestety nie mogliśmy polecieć o własnych siłach, ponieważ nie dalibyśmy rady przelecieć przez góry, jak poinformował mnie Michael. Zdziwiłem się wyglądem maszyny, która miała nad zawieść na prawie drugi koniec Świata Nadprzyrodzonych.

Coś podobnego to tego całego Pendolino jednak było w trochę innych kolorach. To znaczy, nie pasowały one do scenerii panującej wokoło. Tutaj ponuro. Pociąg zaś promieniował tęczowymi barwami. Demon widząc moją minę, zaśmiał się i chwycił za rękę wyrwać ze stanu osłupienia. Środek był już mniej chaotyczny. Białe wnętrze z czarnymi siedzeniami. Zarezerwowaliśmy sobie dwa miejsca w przedziale sześcioosobowym. Jak się okazało były już tam jakieś osoby. Dlatego przywitaliśmy się i zajęliśmy odpowiednie miejsca.

Podróż trwała jakieś dziesięć godzin. Z czego pięć przespałem, trzy rozmawiałem z osobami które co jakiś czas się zmieniały, a przez dwie podziwiałem widoki za oknem. Cały ten czas minął w zawrotnym tempie. Gdy wjechaliśmy do Mount Jill wszystkie okna, zostały okryte czernią. Wtedy Michael powiadomił mnie, że jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z pociągu nieco obolali. Jednak nie zwróciłem na to większej uwagi, ponieważ jak zobaczyłem krajobraz, zamarłem z zachwytu. Granicą miasta były góry i to nie małe. Następnie w niektórych miejscach las. Demon ponownie wyrwał mnie z podziwu, prosząc bym spojrzał na mapę. Tak zrobiłem. Dostrzegłem na niej, że w środku tego miasta istniało jezioro. Jakieś domki i tak jak wcześniej zobaczyłem, góry oraz las.

Andy - chłopiec z dwoma osobowościamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz