- Wszystko mogło ci się stać, Betty! - wrzasnął na mnie tata.
Tata rzadko na mnie krzyczał. Rzadko unosił głos. Tym razem to zrobił, był na mnie okropnie zły.
- Liam jest okropnym psychopatą. Nie życzę sobie, abyś się z nim kiedykolwiek kontaktowała. On chciał do ciebie dotrzeć, aby mieć na mnie haka, rozumiesz? On nic nie wie o twojej matce. On nic nie wie.
- Czyli Elizabeth White nie jest moją matką?
Tata się spiął jeszcze bardziej. Odwrócił głowę ode mnie i westchnął.
- Dobrze wiesz, że nienawidzę tego tematu.
- Ale tu chodzi o moją matkę. Ona powinna uczestniczyć w moim życiu, tak samo jak ty! - wrzasnęłam podnosząc się z kanapy. Przypadkiem potrąciłam talerz z kanapkami i upadł na podłogę roztłukując się na kawałki. Z wrażenia potknęłam się o nogę stołu i wpadłam w to szkło.
Mój tata szybko zerwał się z kanapy i podniósł mnie.
- Beth, dziecko, nic się nie stało?!
Byłam zapłakana, ponieważ wszystko mnie bolało. Wszędzie. Moje ręce krwawiły. Wyciągnęłam sobie z twarzy kawałek szkła, a z włosów sałatę, która była w mojej kanapce.
Tata zaczął wołać Wyatta, który natychmiast wpadł do środka.
- Co się stało?! - Wyatt tez się przestraszył.
- Jedziemy z nią do szpitala! - rozkazał tata, a Wyatt pobiegł po auto.
- Tato! To nic takiego. - powiedziałam robiąc się spokojniejsza. Krew mnie nie przerażała.
- Kochanie! Wyglądasz jakby ktoś cię napadł. Dwa razy pod rząd. I próbował cię wpakować w kanapkę. Ale chyba byłaś niesmaczna, bo zostałaś wypluta. - podsumował mnie ojciec.
- Wow, super, dzięki, tato. - powiedziałam.
Tata przysunął mnie do siebie.
- Wszystko będzie dobrze, skarbie.
Ta, jasne. Ten nieszczęsny wypadek uratował cię od trudnej rozmowy z córką. Gratulacje, tato.
***
W szpitalu szybko się ze mną uporali. Nakleili mi kilka plastrów i oczyścili mi twarz oraz ręce. Nic poważniejszego mi się nie stało. Tata odetchnął jednak dopiero gdy lekarz mu to powiedział.
- Czy Beth zostanie na obserwacji? - spytał tata.
- Nie ma takiej potrzeby, proszę pana. Ale na przyszłość radzę zaopatrzyć się w apteczkę domową. - polecił lekarz.
Mój ojciec zmarszczył brwi.
- Myśli pan, że nie posiadam takich rzeczy? Czy ja brzmię jak brytyjczyk? Jestem amerykaninem, jesteśmy na wakacjach. - powiedział mój tata.
Lekarz starał się być uprzejmy do mojego ojca, ale on zdenerwowany tym, że trafiłam do szpitala, nie odwzajemniał uprzejmości.
- Przepraszam. Pańskiej córce nic nie jest, może pan ją zabrać do domu. - powiedział lekarz po czym zwrócił się do mnie. - A ty uważaj na siebie.
Skinęłam głową i lekarz nas zostawił.
Wróciliśmy do hotelu po północy.
- Jak się czujesz, Betty? Idziesz od razu spać? - dopytywał tata.
- Wolałabym kontynuować naszą rozmowę. - odparłam.
- Panno Morgan, jesteś zmęczona. - powiedział Wyatt.
Mój tata wskazał ręką Wyattowi, aby nas zostawił, na co on szybko zareagował i opuścił mój pokój hotelowy.
Usiadłam na krześle przy dużym stole. Mój ojciec zajął miejsce na kanapie. Ciężko westchnął, gdy ja wpatrywałam się w podłogę. Sądziłam, że nie powinnam nawet marzyć, byśmy kontynuowali rozmowę o mojej matce.
- Tak, kochanie. Elizabeth White była twoją matką. - powiedział w końcu tata.
Serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Spojrzałam na niego. Z trudem powstrzymywałam się od płaczu.
- Czyli jednak Liam nie był taki totalnie bez wiedzy, jak mi mówiłeś. - powiedziałam.
Tata uśmiechnął się nikczemnie.
- Nie rozmawiamy teraz o Clarku. - uciął ojciec.
- Dlaczego mówisz, że była? Nie żyje? Co się z nią stało? - pamietam, jak Liam mówił, że Elizabeth żyje, ale byłam ciekawa co odpowie ojciec.
- Żyć, żyje. A czemu była? Bo odebrałem jej prawa rodzicielskie. W sumie to sama mi je oddała, nikt nie chciałby się ze mną kłócić. Kochanie, nazwisko Morgan budzi strach. - powiedział spokojnie mój tata.
- Budzi strach nawet w kobiecie, którą kochałeś? Czy jej nie kochałeś? Jestem owocem miłości, czy przypadku? - spytałam czując jak szklą mi się oczy.
- Kochałem ją. Jesteś przypadkiem miłości, Betty. A nasze nazwisko budzi strach nawet w kobietach, które mnie kochały i które ja kochałem. Nasze nazwisko będzie budzić strach w twoim przyszłym mężu. W twoich dzieciach. We wszystkich, Betty. - powiedział pewny siebie.
Nie wiedziałam co myśleć. Ja chyba nie chciałam, aby mój mąż i moje dzieci bały się wypowiedzieć nazwisko osoby, którą kochają.
- Dlaczego już nie jesteście razem? Co się wydarzyło? - spytałam.
- To już za dużo, Betty. - uciął ojciec podnosząc się z kanapy.
- Tato! - zatrzymałam go wstając z krzesła.
- Prześpij się, na dziś masz za dużo wrażeń.
- Czy Elizabeth nie chciała mnie znać? - spytałam czując jak pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
- Dobranoc, córko. - ojciec wyszedł z mojego pokoju.
Uklękłam i zaczęłam płakać. Gorące łzy rozpaliły moją zimną twarz w kilka sekund. Płakałam tak dobre pół godziny ( może i więcej, nie liczyłam czasu ). Po czasie dopiero podniosłam się i przyszykowałam do spania. Zajrzałam jeszcze w telefon, dostałam nową wiadomość. Od Liama:
„ Uważaj na siebie, żebyś więcej nie trafiła do szpitala, młoda ;) "
Co on do diabła miał z tymi emotkami? I skąd wiedział, że byłam w szpitalu? I dlaczego mnie denerwował i wciąż mówił do mnie młoda?
Westchnęłam i odpisałam, żeby się jebał. Bardzo (nie)dojrzale, ale tylko na takie zachowanie sobie zasłużył. Dopisałam jeszcze, że widzimy się jutro. Wciąż nie wiedziałam jak chciał to zrobić, jednak postanowiłam zostawić to jemu.
![](https://img.wattpad.com/cover/335029505-288-k979214.jpg)
YOU ARE READING
Przeznaczona Mafii
RomanceSiedemnastoletnia Betty wychowała się w bogatym domu, tylko z ojcem. Matki nigdy nie poznała, a ojciec zawsze unikał tego tematu. Coraz to starsza Betty ma w końcu dość i chce odkryć wszystkie sekrety ojca. Pomaga jej w tym nowo poznany młody, tajem...
Elizabeth White
Start from the beginning