tak czy nie (rozdzial 37)

Depuis le début
                                    

powiem tyle, wyglądałam ładnie

nie wyglądałam tak jakbym zbytnio się starała ale wyglądałam dobrze

podziękowałam mamie i wyszłam z domu w pośpiechu

załadowałam swój telefon do kieszeni i czym prędzej popędziłam na drugi koniec ulicy

tam dostrzegłam czarnego mercedesa w którym za kierownicą siedział Leon

gdy tylko mnie zauważył od razu podniósł wzrok i wlepił go we mnie

uśmiechnął się i wysiadł z pojazdu

na sobie miał czarne i dosyć elegancie spodnie i wyprasowany t-shirt

również prezentował się dobrze, jego koszulka idealnie opinała jego mięśnie

miał naprawdę cudowne ramiona

STOP

-hej - przywitał się zwyczajnie

odwzajemniłam to uśmiechem

podeszłam do samochodu od strony pasażera i zdziwił mnie gest Leona

otworzył mi drzwi

zdziwiona zasiadłam i rozłożyłam się wygodnie

gdy tylko okrążył samochód i zasiadł na miejscu kierowcy od razu wysłałam mu pełne zdziwienia spojrzenie

-co z tobą? - zapytałam zaskoczona

-nic - wzruszył ramionami

czy on był spięty?

-gdzie jedziemy? - zapytałam zanim zdążył
odpalić silnik

gdy tylko odpalił silnik włączył radio z głośną muzyką

-aha? - syknęłam widząc jego ignoranctwo

-zobaczysz

co on taki tajemnicy hmm?

jechaliśmy w ciszy, po tamtej akcji wolałam się nie odzywać bo wiedziałam, że nie pogadam z nim

albo nie miał humoru, albo czymś się stresował

bardzo stresował

wysiedliśmy gdy samochód się zatrzymał. Dotarliśmy do parku

tego samego parku w którym byliśmy na pikniku

-czemu tu? - zapytałam starając się dotrzymać mu kroku

-bo tak. - odparł obojętnie

miało być miło ale z nim się nie da

wyprowadził mnie do jakiegoś zadupia tego parku, było tutaj kilka ławek ale wszystkie były puste

było już późno wiec nikt normalny nie przychodził do parku tak po prostu posiedzieć

Leon ciagle rozglądał się niepewnie, kilka razy spojrzałam w kierunku w którym on patrzał ale jakoś tak wyszło, że nic nie dostrzegłam

zatrzymaliśmy się przy fontannie, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek przyjdę tu z Leonem

Leon ciagle mnie obserwował i widział moje zakłopotanie. Podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie. Ten gest był szczery, nigdy tak dobrze nie czułam się będąc przytulana przez kogoś.

szczególnie przez niego

gdy się ogarnęliśmy ciagle była cisza, przytulaliśmy się w ciszy. Leon piorunował mnie wzrokiem aż w końcu zaczął:

kto wie co będzie jutroOù les histoires vivent. Découvrez maintenant