Alice (rozdzial 27)

Zacznij od początku
                                    

postanowiłam nie dać za wygraną, w końcu co mogą mi zrobić? Zabiją mnie? Cóż życie

-co on takiego zrobił? - odważyłam się przemówić dosyć władczym i jak dotąd pewnym tonem

w odpowiedzi usłyszałam tylko ich żałosny śmiech

-oh kochanie - odpowiedział prześmiewczo jeden z nich - nic nie wiesz o swoim ojcu

przecież próbuje się dowiedzieć, dlaczego oni to wszystko tak komplikują

-to mi powiedzcie - prychnęłam tak jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie

-naprawdę chciałabyś wiedzieć? - tym razem powiedział mój główny porywacz, Mati

-nie kurwa, tak o zapytałam bo mi się nudzi - odpowiedziałam sarkastycznie ale jednocześnie nerwy mi puściły

-spokój - rozkazał

-a co? - prychnęłam - ja pies jestem?

wkurwil się.

Ups

-widać, że córeczka Nathaniela - parsknął ten siedzący na przeciwko, on się jeszcze nie odzywał

zagotowało się we mnie

-no i? - odwrocilam wzrok ku niemu, podnosząc się z krzesła

-siadaj - nakazał ten siedzący obok mnie - bo nic się nie dowiesz - zagroził

chwile analizowałam jego słowa i po chwili namysłu usiadłam na wcześniej przeznaczonym mi miejscu

-wiec od czego by tu zacząć - podrapał się po brodzie - twój ojciec był śmieciem..

-jest - poprawił go któryś z obecnych

gestem palca potwierdził jego słowa

co mój ojciec mógł takiego zrobić, że oni go tak nienawidzą. Dlaczego dowiaduje się od jakiś obcych mężczyzn ze mój tata jest kryminalistą czy niewiadomo kim

-kilkanaście lat temu prowadził z nami biznesy - kontynuował - tyle, że na drodze stanęła jego żonka

-czyli najprawdopodobniej twoja matka - dopowiedział ten z lewej strony

-j.. jakie biznesy? - wyjąkałam

mój ojciec współpracował z takimi ludźmi?

w odpowiedzi usłyszałam żałosne podśmiewanie się

-twój tatuś nie był grzecznym chłopcem - oznajmił ten, który siedział idealnie na przeciwko mnie

-i dlaczego ja tutaj jestem? - zapytałam łagodnie starając się nie zdenerwować moich potencjalnych morderców

-żeby Nathaniel wiedział, że z nami się nie zaczyna

-albo żeby jego córka skończyła jak Alice - burknął kolejny sięgając po papierosa z kieszeni

chciałabym dopytać jaka Alice ale zbyt się boje ich reakcji

-Alice.. - zaczął mówić któryś z nich, jak widać problem rozwiązał się sam - to była córka szefa - spojrzał na Matiego

czy ten Mati to cały szefunio, szef rozłożył się na krześle obok wystawiając nogi ku gorze

-twój ojciec - tym razem spojrzał na mnie - dopuścił do jej śmierci, a nie powinien. Musi ponieść konsekwencje tego czynu

co? Mój ojciec zabił człowieka? Zabił kobietę? Zabił córkę swojego szefa? Jakie konsekwencje?

-niby nieumyślnie - przekręcił się jeszcze bardziej wlepiając swój wzrok we mnie - ale przypadki chodzą po ludziach.

-dlatego nieumyślnie ty tez możesz tak skończyć - odpowiedział kolejny, ten siedział obok mojego wcześniejszego mówcy

-nie straszcie jej palanci - skarcił ich Mati - Alice nie wiedziała, że nadszedł jej koniec

wszyscy potaknęli głową

-do pokoju - odwrócił się do mnie Mati

-zaraz przyjdziemy sprawdzić głębokość twojego gardła - zaśmiał się ten z lewej

-co? - odburknęłam nieumyślnie, nie przemyślałam tego z kim w dyskusje się wdalam

-to co słyszałaś kochanie - poklepał mnie po plecach - zrobimy to na co będziemy mieli ochotę z największą przyjemnością

-będziemy patrzeć na ciebie tak jak Nathaniel patrzył na Alice - dodał siedzący na przeciwko

poczułam, że zaczynają kumulować mi się łzy. Czy oni mnie zgwałcą? Czy mój ojciec był gwalcicielem? Czy tylko morderca?

-do pokoju - ostrym tonem powtórzył swoje wcześniejsze słowa - i czekaj tam, zaraz ktoś do ciebie przyjdzie

z pełną głową myśli udałam się posłusznie do pokoju

zrobiłam to niechętnie bo z tylu głowy miałam jego ostatnie słowa

ja nie chce tego przezywać

gdzie jest mój ojciec gdy powinien tu być

~~~
rozdziały będą o pełnej godzinie (ostatni będzie o 20)

kto wie co będzie jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz